Reklama

Franciszkańska misja

Uzbekistan jedno z największych państw w Azji Środkowej, mieszka tam ponad 27 mln osób. Jest to państwo o zróżnicowanej strukturze narodowościowej i religijnej. Jednak około 90 proc. deklaruje przynależność do islamu. Spośród chrześcijan najwięcej jest tam wyznawców prawosławia i protestantyzmu. Kościół katolicki liczy około 500 wiernych. W Ferganie - mieście liczącym ok. 150 tysięcy osób swoją misję prowadzą Ojcowie Franciszkanie. Jednym z nich jest 34-letni o. Rafał Bentkowski z Legnicy.

Niedziela legnicka 42/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monika Poręba-Zadrożna: - Zakonnikiem chciał Ojciec zostać od dawna, ale by wyjechać na misje postanowił na 4 roku studiów w seminarium duchownym. Dlaczego wybrał Ojciec wschód Europy, a nie np. Afrykę czy Amerykę Południową?

O. Rafał Bentkowski: - Tak to już jest z powołaniem, człowiek nie racjonalizuje dlaczego akurat tam, a nie gdzie indziej. Ale z biegiem czasu przyszła mi taka refleksja, że mój dziadek był na Syberii i do domu wracał przez tamte tereny. Często jako dziecko słuchałem opowieści o jego podróży do Polski. Dzisiaj, kiedy mogę tam pracować, przypominam sobie niektóre nazwy miejscowości, o których mój dziadek opowiadał. Czasami myślę sobie, że to dziadek poprzez swoje opowieści, mnie tam skierował.

- Jak zatem wyglądała Ojca droga na misyjną placówkę do Fergany?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Zanim zdecydowałem się rozpocząć pracę na misji w Uzbekistanie, miałem szansę wyjechać tam na miesiąc, by na miejscu przekonać się, jak ta praca misyjna wygląda i czy tego właśnie pragnę. Ten pobyt utwierdził we mnie w przekonaniu, że tam właśnie, w tym kraju chce pracować jako misjonarz.

- Jak wygląda praca misjonarzy w Ferganie?

- Fergana to miasto trochę większe od Legnicy, liczy ok. 150 tys. mieszkańców. Parafia katolicka ma około stu wiernych. W niedzielę są 2 Msze święte: jedna dla dzieci, druga dla dorosłych. Na Eucharystię przychodzi ok. 60 wiernych, ponieważ niedziela nie jest w Uzbekistanie dla wszystkich dniem wolnym od pracy. Natomiast w dni powszednie mamy jedną Msze św. i pracę z grupami działającymi przy parafiach. Ciągle przygotowujemy osoby do przyjęcia sakramentów: chrztu, I Komunii św., bierzmowania czy sakramentu małżeństwa. Jednak często do naszej parafii przychodzą dzieci, które na terenie klasztoru czują się bezpiecznie. To u nas mogą zjeść bardzo często jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia. W domu tego nie mają, rodzice są bardzo biedni i swoim dzieciom mogą zaoferować jedynie ziemniaki lub suchy chleb.

Reklama

- Można powiedzieć, że misjonarze prowadzą przy parafii stołówkę charytatywną?

- I nie tylko. W budynku obok mamy coś w rodzaju internatu. Tam mieszka młodzież, której pomagamy skończyć szkołę. Często bywa i tak, że matka przychodzi do nas i prosi, byśmy zaopiekowali się jej dzieckiem. Tak było miesiąc temu. Do drzwi klasztoru zapukała kobieta z dzieckiem na ręku i prosiła, by misjonarze na jakiś czas wzięli do siebie jej starszego syna, bo nie jest w stanie wykarmić czwórki dzieci. Musieliśmy wziąć to dziecko, bo w przeciwnym razie ten chłopiec albo wylądowałby na ulicy, albo ciągle chodziłby głodny.

- Jaką grupą dzieci obecnie misjonarze się opiekują?

- W naszym internacie mieszka ok. 10 dzieci. Są to głównie uczniowie szkół podstawowych. Mogą u nas zostać do ukończenia czegoś na wzór polskiego technikum, później muszą się usamodzielnić.
To są bardzo trudne przypadki. Mieszkały u nas dwie siostry. Jedna zaczynała szkołę, druga już kończyła edukację. Mieszkały u nas 3 miesiące. W tym czasie na naszych oczach te dziewczyny bardzo się zmieniły na lepsze. Widziały, że ktoś o nie dba, komuś na nich zależy. W domu widziały tylko alkohol i pijanych rodziców. Młodsza siostra opowiadała, że mama w środku nocy wysyłała ją po wódkę. Ta kilkuletnia dziewczynka doskonale wiedziała, gdzie są meliny w mieście, pod jakim adresem co może kupić i ile kosztuje wódka. Na ten temat wiedziała wszystko, tylko nie wiedziała czym jest miłość.

- W jaki inny sposób Franciszkanie pomagają swoim wiernym?

- Dwa razy do roku jesienią i na wiosnę rozdajemy dary biednym rodzinom, przede wszystkim dzieciom. Na zimę kupujemy kurtki, swetry, buty, a wiosną podkoszulki i sandały - bo rodziców na to nie stać.

- A skąd Franciszkanie biorą na to pieniądze?

- My nie jesteśmy w stanie sami utrzymać tej misji. Nie możemy liczyć na pomoc parafian w Uzbekistanie, więc żyjemy i pomagamy innym dzięki naszym dobroczyńcom. Przede wszystkim pomaga nam Zakon Franciszkański w Polsce i we Włoszech.

- To jest bardzo trudna i wymagająca misja. Tak sobie Ojciec wyobrażał swoją pracę na misji?

- Na szczęście niczego sobie nie wyobrażałem. Kiedy człowiek ma swoje plany i poukłada je dokładnie po swojej myśli, niestety rozczarowuje się, ponieważ tych zamiarów do końca nie da się zrealizować. Często też jest tak, że wyjeżdżając na misje, ktoś planuje wielką akcję ewangelizacyjną, że nawróci wiele osób, gdy nie ma efektów, poddaje się, bo nie widzi sensu dalszej tam obecności. Dlatego też uważam, że są dwa sposoby przeżywania swojego powołania misyjnego: albo przyjmiemy to co jest i będziemy z tymi ludźmi, próbując cokolwiek zrobić, albo nie damy rady.

- Zatem czego należy życzyć misjonarzom?

- Przede wszystkim wytrwałości i pamięci. Mając świadomość, że tam daleko w moim rodzinnym kraju są ludzie, którzy modlą się za nas misjonarzy bardzo pomaga wytrwać w tamtej rzeczywistości, można powiedzieć pustyni duchowej.

- Tego życzę i dziękuje za rozmowę.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Japonia: ok. 420 tys. rodzimych katolików i ponad pół miliona wiernych-imigrantów

2024-04-23 18:29

[ TEMATY ]

Japonia

Katolik

Karol Porwich/Niedziela

Trwająca obecnie wizyta "ad limina Apostolorum" biskupów japońskich w Watykanie stała się dla misyjnej agencji prasowej Fides okazją do przedstawienia dzisiejszego stanu Kościoła katolickiego w Kraju Kwitnącej Wiśni i krótkiego przypomnienia jego historii. Na koniec 2023 mieszkało tam, według danych oficjalnych, 419414 wiernych, co stanowiło ok. 0,34 proc. ludności kraju wynoszącej ok. 125 mln. Do liczby tej trzeba jeszcze dodać niespełna pół miliona katolików-imigrantów, pochodzących z innych państw azjatyckich, z Ameryki Łacińskiej a nawet z Europy.

Posługę duszpasterską wśród miejscowych wiernych pełni 459 kapłanów diecezjalnych i 761 zakonnych, wspieranych przez 135 braci i 4282 siostry zakonne, a do kapłaństwa przygotowuje się 35 seminarzystów. Kościół w Japonii dzieli się trzy prowincje (metropolie), w których skład wchodzi tyleż archidiecezji i 15 diecezji. Mimo swej niewielkiej liczebności prowadzi on 828 instytucji oświatowo-wychowawczych różnego szczebla (szkoły podstawowe, średnie i wyższe i inne placówki) oraz 653 instytucje dobroczynne. Liczba katolików niestety maleje, gdyż jeszcze 10 lat temu, w 2014, było ich tam ponad 20 tys. więcej (439725). Lekki wzrost odnotowały jedynie diecezje: Saitama, Naha i Nagoja.

CZYTAJ DALEJ

Z Czech przez Polskę do nieba

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 20-21

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Tadeusz Jastrzębski

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół pw. św. Jana Chrzciciela

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół
pw. św. Jana Chrzciciela

Urodził się zaledwie 10 lat przed chrztem Polski. Śmierć męczeńską poniósł już jednak w czasach, kiedy nad Wisłą władcy zdawali sobie sprawę ze znaczenia świętych relikwii. Czy Polska byłaby dziś tym samym krajem, gdyby nie św. Wojciech, jego związki z naszym państwem oraz przyjaźń z cesarzem?

Św.Wojciech został biskupem Pragi jako 27-letni mężczyzna. Jak podają jego biografowie, do katedry miał wejść boso, co prawdopodobnie symbolizowało ewangeliczną prostotę przyszłego męczennika. Potwierdzeniem tej tezy są inne historyczne źródła, według których wiadomo dziś ponad wszelką wątpliwość, że Wojciech nie dysponował wielkim majątkiem. To, co posiadał, miało służyć sprawowaniu kultu, zaspokajaniu potrzeb miejscowego kleru oraz jego osobistemu utrzymaniu.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję