Reklama

Motyle Pana Arkadego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wmoim pokoleniu jego książki znał niemal każdy chłopiec. „Ryby śpiewają w Ukajali”, „Zdobywamy Amazonkę”, „Kanada pachnąca żywicą”, „Wyspa kochających lemurów”, „Orinoko” itd. - w sumie 32 pozycje, stanowiły kanon dobrowolnych lektur czytanych przez wielu młodych ludzi. Aby je zdobyć trzeba było nieraz iść pylistą drogą przez pola do gminnej biblioteki, tam czekała już paczka kolejnych książek przygotowana przez panią bibliotekarkę. Wysiłek jednak zawsze się opłacał. Czytanie i „przeżywanie” przeczytanych treści rozpalało, nieskalaną grami komputerowymi i tandetnymi amerykańskimi filmami akcji młodzieńczą wyobraźnię, budziło emocje, nie dawało spać. Pobliski las urastał do rozmiaru niezmierzonych i nieprzebytych kanadyjskich puszcz, gdzie zamieszkiwał łoś rosochaty. Strumyk w lesie stawał się puszczańską rzeką, gdzie z pewnością mieszkały bobry, pławiły się pstrągi, a gdyby dobrze wzrok wytężyć, dojrzeć można, wśród mocarnych pni, niewzruszoną twarz indiańskiego wojownika. A wszystko to działo się za sprawą Arkadego Fiedlera, podróżnika, przyrodnika i pisarza. Urodzony w Poznaniu w 1894 r., objechał niemal cały świat, zda się z wyjątkiem Antarktydy. Plonem podróży, prócz licznych eksponatów muzealnych, okazów rzadkich gatunków roślin, zwierząt czy przedmiotów użytkowych i kultowych autochtonów, były książki, w których autor malował słowem obrazy egzotycznej przyrody, dzikich plemion, ich obyczajów i życia w ogóle. Czytało się te opowieści z wypiekami na twarzy, były jak okno na świat. Poza tym pisał pan Arkady również powieści podróżnicze, w których akcja działa się np. w Ameryce Północnej czy Południowej w zamierzchłych latach. Jego książki zaciekawiały, informowały, ale i uczyły.
W twórczości A. Fiedlera jest jedna książka szczególna. To napisana w 1973 r. opowieść o latach dziecięcych - „Mój ojciec i dęby”. To w niej Autor opisuje początki swych pasji i zainteresowań. W niej też przedstawia postać swego ojca, który był także „ojcem” jego pasji. Wspomniana książka zawiera m.in. opisy nadwarciańskiej krainy, w której mały Artek stawiał pierwsze kroki w byciu przyrodnikiem. To tutaj poznawał rośliny, ptaki i... motyle. Te właśnie stworzenia budziły w nim szczególne zainteresowanie i pasję. Po latach pisał: „…braliśmy siatki na motyle i hulajże dusza! Zapędzaliśmy się na łąki puszczykowskie… ciepłe słońce wywabiało całe roje wszelkiego rodzaju barwnych owadów. Co tam bujało w powietrzu nie sposób wyliczyć; były i pazie królowej i szachownice, cytrynki, skalniki i zorzynki, całe plejady rusałek pawików i admirałów; były pokrzywniki, ceiki, dukaciki, dostojniki, modraszki, kraśniki, ach, szkoda wyliczać, a do tego jeszcze całe pospólstwo zwyczajnych wszędobylskich bielinków”. Mimo, że Fiedler objechał potem cały niemal świat, widział przecudne i wielkie motyle Amazonii, to niewątpliwie te właśnie nadwarciańskie zostały, by użyć słów poety „święte i czyste jak pierwsze kochanie”.
Zdarzyło mi się być w tych właśnie miejscach, w których ze 100 lat temu mały Artek wraz z tatą łowił motyle. A jest to fragment poznańskiego przełomu Warty położonego między Puszczykowem a Rogalinem. Dostać się tam bardzo łatwo. Droga przez Puszczykowo i dalej Mosinę, to jedna z głównych arterii drogowych z Poznania do Wrocławia, a samo Puszczykowo, to swego rodzaju letnisko poznaniaków. Wystarczy wysiąść na stacji kolejowej Puszczykówek i udać się na wschód, aby już po kilku chwilach, znaleźć się nad Wartą. Idąc wzdłuż jej brzegów, dnem doliny, najlepiej oznakowaną ścieżką rowerową bądź szlakiem pieszym, przebywamy krainę dzieciństwa Arkadego Fiedlera. Warta na tym odcinku jest malownicza, meandruje, brzegi na szczęście nie są zabudowane, w dolinie zachowały się resztki łęgów oraz łąki i nieużytki. I to one są siedliskiem „fiedlerowych” motyli. W początkach lipca, tak jak robiły to 100 i 1000 lat temu, całe zastępy pokrzywników, pawików, modraszków, bielinków, czerwończyków i innych rzadszych czy pospolitszych motyli, przysiadają tutaj na ostach, kielisznikach, jasieńcach, kocankach, wrotyczach, tojeściach i innych roślinach, by zbierać nektar. Mały Artek wiek temu wraz ze swym ojcem chwytał je w siatki na motyle, ja zaś, u progu XXI wieku, uzbrojony w aparat cyfrowy, wiodę bezkrwawe łowy, starając się uwiecznić piękno tych delikatnych Bożych stworzeń, nie niszcząc i nie zabijając ich. Fotografowanie sprawia, że człowiek jakby przenosił się w inny wymiar doznań. Czas przestaje mieć znaczenie, liczą się tylko motyle, to czy uda się uchwycić wielkookiego pawika, czy czerwończyk przysiądzie na jasieńcu, czy nie zasłoni go żadna trawka, czy płochliwy żałobnik da się podejść, a może zabłądzi tu gdzieś rzadka szachownica albo jeszcze rzadszy paź królowej. Idąc tak człowiek nie czuje ani kłujących komarzyc, ani piekących pokrzyw, ani zmęczenia czy pragnienia. I nie wiedzieć kiedy dochodzi do nowego mostu na Warcie położonego między Puszczykowem a Mosiną, za którym rozciąga się już kraina słynnych, opiewanych w słowie i obrazie rogalińskich dębów, ale to już temat na inną opowieść...
Będąc już w fiedlerowskiej krainie warto odwiedzić też grób pisarza - spoczywa on na miejscowym cmentarzu, bo tutaj właśnie w Puszczykowie zmarł oraz jego muzeum-pracownię. Znajduje się ono przy ulicy… Fiedlera. Tutaj zebrano wszystko, co jest związane z osobą pisarza, liczne wydania jego książek, eksponaty przywiezione z podróży, repliki ciekawych obiektów, posągów itp. z miejsc, w których był (np. posągi z Wyspy Wielkanocnej czy replika okrętu „Santa Maria”, na którym Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę). Jest tu też osobna sala poświęcona polskim lotnikom, którzy w czasie wojny bronili Anglii. Fiedler opisał ich losy w najpowszechniej znanej swojej książce „Dywizjon 303”.
Co prawda cena wstępu do muzeum przewyższa ceny biletów do tego typu obiektów, ale przecież wspomnienia z dzieciństwa są bezcenne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przerażający projekt w Belgii: eutanazja dla „ludzi zmęczonych życiem”

2024-04-17 09:46

[ TEMATY ]

eutanazja

Belgia

Adobe.Stock.pl

W Belgii mamy do czynienia z kolejną przerażającą odsłoną kultury śmierci. Luc Van Gorp, stojący na czele jednego z funduszy ubezpieczeń, których celem jest zapewnienie każdemu godnej opieki zdrowotnej, wyszedł z propozycją eutanazji dla „ludzi zmęczonych życiem”. W odpowiedzi belgijscy biskupi przypomnieli, że „ludzkie społeczeństwo zawsze opowiada się za życiem”.

Debatę na temat wspomaganego samobójstwa ludzi starszych Luc Van Gorp rozpoczął w minionym tygodniu na łamach flamandzkiej prasy. Powołał się przy tym w szczególności na presję finansową na system opieki zdrowotnej, jaką niesie ze sobą opieka nad ludźmi starszymi i często chorymi. W dwóch dziennikach zaproponował on radykalne rozwiązanie „kwestii starzenia się społeczeństwa”. Podkreślił, że „ci, którzy są zmęczeni życiem, powinni mieć możliwość spełnienia swojego pragnienia o końcu życia”. Wskazał, że „nie można przedłużać życia tych, którzy sami już tego nie chcą, bo chodzi o budżet i kosztuje to rząd duże pieniądze”. Zauważył, że w starzejących się społeczeństwach Europy jest to ogromny problem, brakuje też niezbędnego personelu do opieki.

CZYTAJ DALEJ

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik może nam wiele wymodlić

2024-03-22 18:36

[ TEMATY ]

Warszawa

sanktuarium

św. Andrzej Bobola

polona.pl

Kustosz narodowego sanktuarium św. Andrzej Boboli jezuita o. Waldemar Borzyszkowski zauważa od lat wzmożenie kultu męczennika. Teraz, kiedy wolność Polski jest zagrożenia, szczególnie warto modlić się za jego wstawiennictwem - zaznacza w rozmowie z KAI. W dniach 16-24 marca odbywa się ogólnonarodowa nowenna o pokój, pojednanie narodowe i ochronę życia za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli i bł. Jerzego Popiełuszki.

Joanna Operacz (KAI): Czy w sanktuarium św. Andrzeja Boboli widać, że ten XVII-wieczny męczennik jest popularnym świętym? Czy jest bliski ludziom?

CZYTAJ DALEJ

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem świdnickim - oskarżenia były fałszywe!

2024-04-18 08:02

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

screen/Youtube

We wtorek 16 kwietnia w Sądzie Okręgowym w Świdnicy zakończyła się sprawa przeciwko "Gazecie Wyborczej" i dziennikarce Ewie Wilczyńskiej - zastępcy redaktora naczelnego wrocławskiego oddziału gazety o naruszenie dóbr osobistych biskupa Marka Mendyka. Bp Mendyk wygrał kolejny proces.

W sierpniu 2022 r. na łamach tygodnika „Newsweek” i portalu „Onet” pojawił się wywiad z Andrzejem Pogorzelskim, który oskarżył duchownego o molestowanie go w dzieciństwie. Mimo przedawnienia i braku dowodów informację szybko podchwyciły inne media, w tym „Gazeta Wyborcza”, wywołując poruszenie w opinii publicznej i falę hejtu wylewaną na biskupa świdnickiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję