Reklama

Niedziela Wrocławska

Ocalić od zapomnienia...

Odchodzi od nas pokolenie, które pamięta II wojnę światową. To dziś osoby w podeszłym wieku, często bardzo schorowane, ale w swojej pamięci przechowują bezcenne wspomnienia. Warto zachować je dla naszych dzieci, wnuków, by znały historię nie tylko z podręczników i szkolnych lekcji.

Niedziela wrocławska 37/2014, str. 5

[ TEMATY ]

wspomnienia

Wołyń

wojna

Tomasz Lewandowski

Wystawa przypominająca o rzezi wołyńskiej stanęła na Rynku we Wrocławiu

Wystawa przypominająca o rzezi wołyńskiej stanęła na Rynku we Wrocławiu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Panią Aleksandrę Wysoczańską, 94-letnią wrocławiankę pochodzącą z Kresów, poznałam dzięki pani Genowefie Górnej z parafii Matki Bożej Królowej Pokoju na wrocławskich Popowicach. – Pani Aleksandra to kopalnia wspomnień. Pomimo swojego wieku dużo pamięta. Wiele przeszła, po śmierci bliskich podczas wojny opiekowała się swoim małym synkiem i piątka rodzeństwa. Przeżyli rzeź wołyńską i w 1945 r. zostali repatriowani na Zachód. Warto ocalić od zapomnienia jej historię. Dziś już nikt nie chce słuchać ludzi starszych, a szkoda, bo mają wiele mądrych i dobrych rzeczy do opowiedzenia – przekonywała pani Genowefa i miała rację.

Historia pani Aleksandry

Reklama

Pani Aleksandra Wysoczańska urodziła się 19 maja 1920 r. na Kresach. Pochodzi z Woli Wysockiej, z województwa lwowskiego. Kiedy wspomina młodość i tamte Kresy podkreśla przede wszystkim pobożność i skromność ludzi: – Rzeczpospolita Polska za Piłsudskiego to były bardzo dobre czasy. Wiara w narodzie była niezwykle silna, dzieci od małego uczone były, co znaczy Bóg, Honor, Ojczyzna. Pamiętam skromność strojów i obyczajów – jaka kobieta założyłaby wtedy spodnie? Powiedzieliby o niej, że jest wariatką. Kobiety nosiły długie spódnice, bluzki, kamizelki. Nikt nie chodził w rozpuszczonych włosach: panienki zaplatały warkocze, mężatki upinały włosy do góry. I młodzi i starsi trzymali się tradycji i wiary. Ludzie pozdrawiali się słowami „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, nie „Dzień dobry” czy „Do widzenia”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

II wojna światowa zastałą panią Aleksandrę we Lwowie: – W 1939 r. przyjechałam do Lwowa uczyć się pisać na maszynie i pracować w biurze. Zaraz po moim przyjeździe zaczęła się wojna. Niemcy strasznie bombardowali miasto. Pamiętam, jak bomby spadły na sąsiedni dom, pod którym był schron. Wszyscy zginęli. Do dziś widzę, jak wyciągają ciała spod gruzów, 17 osób. Ale największym ciosem dla nas była napaść na Polskę Związku Radzieckiego i atak od tyłu Armii Czerwonej. A my wierzyliśmy, że oni nam pomogą pokonać Niemców. – Kiedy Ruskie wpadli do Lwowa, ograbili miasto ze wszystkiego, zabrali jedzenie, zapasy, przez co w mieście panował wielki głód. Zachowywali się jak zwierzęta, gwałcili, zabijali – to był dla Lwowa straszny wrzesień – wspomina pani Aleksandra.

Oddał życie za 15 rodzin

Ze względu na panujący we Lwowie głód wróciła na wieś. Pamięta późniejszą rzeź na Wołyniu i straszne ludobójstwo, jakiego wtedy dokonano na Polakach. – Ukraińska Armia Powstańcza mordowała z niezwykłym okrucieństwem. Zabijali dzieci, starszych. Torturowali, odcinali głowy, kobietom w ciąży rozcinali brzuchy. Tego ogromu okrucieństwa nie zapomnę do końca moich dni. Z rodziną chowaliśmy się po lasach, w rzekach. Uciszaliśmy dzieci, żeby nie płakały, żeby były cichutko, bo inaczej banderowcy nas znajdą i zamordują – mówi łamiącym się głosem pani Aleksandra.

Reklama

Nie wszyscy Ukraińcy zabijali Polaków, byli i tacy, którzy ich ostrzegali i ratowali. Pani Aleksandra ze wzruszeniem opowiada o Ukraińcu, który ocalił wioskę Polaków. – Nazywał się Siergiej Korczewski. Ten człowiek oddał życie za 15 polskich rodzin. Chronił naszą wioskę, ostrzegał za każdym razem, kiedy banderowcy mieli ją napadać, tak, że zdążyliśmy się przed nimi ukryć. Kiedy UPA po raz kolejny przyszła do pustej wsi, odkryli, że to on ostrzega Polaków. Męczyli go za to przez trzy godziny: odcięli mu uszy, nos, język, wyłupili oczy. To było straszne okrucieństwo. Za nas on został męczennikiem.

Uratowana przez Maryję

Pani Aleksandra wspomina też, jak spotkała banderowców na drodze: – Pamiętam, jak wpadłam w ręce tych bandytów. Szłam przez las. Wracałam z Tarnopola, gdzie starałam się coś kupić dla rodziny. I wtedy na drogę wyjechał wóz z dwoma banderowcami. Jeden od razu zeskoczył do mnie z bronią. Pytał mnie, co tu robię, co niosę, zaczął mnie szturchać. Coś mnie tknęło i zaczęłam na niego krzyczeć: To ja dla waszej sanitariuszki niosę lekarstwa, a wy mnie tak traktujecie? Uwierzyli i jeszcze podwieźli mnie do wioski. Wiem, że czuwała wtedy nade mną Matka Boża. Całą drogę się do Niej modliłam i Ona mnie przed nimi osłoniła.

To tylko kilka z cennych wspomnień pani Aleksandry, pokazujących, czym był naprawdę czas wojny i jak wiele ludzie wtedy wycierpieli.

2014-09-10 15:58

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ludobójstwo na Wołyniu 74 lata później

Lubelski oddział IPN oraz Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” zapraszają w dn. 12 lipca na konferencję popularnonaukową w rocznicę zbrodni wołyńskiej.

W programie:
CZYTAJ DALEJ

W tym miejscu patronuje św. ojciec Pio

2025-09-22 22:32

ks. Łukasz Romańczuk

Rok temu biskup Jacek Kiciński zachęcił, aby w Garnierówce powstała kaplica, dziś ją poświęcił. W Głębowicach powstała kaplica św. ojca Pio, która będzie służyć wiernym parafii oraz tym, którzy przyjadą na rekolekcje czy na inne aktywności duchowe.

Uroczystość poświęcenia kaplicy przypadła na wieczór przed liturgicznym wspomnieniem św. ojca Pio. - Wśród propozycji było wielu świętych karmelitańskich, ale chcieliśmy w pewien sposób podziękować naszemu księdzu proboszczowi, ponieważ w tym roku mija 30 lat od momentu, kiedy ks. Jarosław Olejnik przybył do Głębowic. Postanowiliśmy, że kaplica będzie imienia patrona urodzin naszego księdza, czyli św. ojciec Pio - mówi Anna Lis.
CZYTAJ DALEJ

Mjanma: biskup zaniepokojony nasilającą się przemocą wobec ludności cywilnej

2025-09-23 16:53

[ TEMATY ]

biskup

przemoc

Mjanma

ludność cywilna

Adobe Stock

Wojsko

Wojsko

Biskup diecezji Pyay w stanie Rakhine w zachodniej części Mjanmy, Peter Tin Wai, wyraził głębokie zaniepokojenie liczbą ofiar konfliktu między Armią Arakan (AA) a juntą wojskową. „Niewinni cywile są uwięzieni między dwiema walczącymi armiami” - poinformowała watykańska agencja misyjna Fides, powołując się na bp Wai.

Mjanma poważnie cierpi z powodu trwających konfliktów między różnymi grupami - głównie lokalnymi milicjami, które powstały w celu obrony społeczności wiejskich lub dzielnic miejskich przed przemocą wojskową w następstwie zamachu stanu z 1 lutego 2021 r. Ostatnio junta wojskowa zintensyfikowała ataki na Armię Etniczną Arakan, która kontroluje większość stanu Rakhine na zachodzie kraju - w tym 14 z 17 gmin.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję