Sekretarz ds. transportu w rządzie Stanów Zjednoczonych Sean Duffy, pełniący obecnie obowiązki administratora NASA, złożył 8 bm. kondolencje rodzinie zmarłego, podkreślając m.in. jego pionierską rolę w programach Gemini i Apollo w prowadzeniu amerykańskich astronautów na Księżyc. „Znany z poczucia humoru, ten niezapomniany astronauta zyskał przydomek «Uśmiechnięty Jim» nadany mu przez kolegów, ponieważ zawsze miał gotową błyskotliwą ripostę. Jego charakter i niezachwiana odwaga pomogły naszemu narodowi dotrzeć na Księżyc i zamieniły potencjalną tragedię w sukces, z którego wynieśliśmy ogromną wiedzę. Opłakujemy jego odejście, jednocześnie celebrując jego dokonania” - powiedział Duffy.
James „Jim” Arthur Lovell urodził się 25 marca 1928 roku w Clevelandzie w stanie Ohio. Studiował dwa lata na Uniwersytecie Wisconsin-Madison, po czym przeniósł się do Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Annapolisie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W 1962 wybrano go na astronautę NASA po wybijającej się karierze pilota lotnictwa marynarki wojennej. W programie Gemini - poprzedniku programu Apollo, który później umożliwił wyprawy ludzi na Księżyc - odbył dwa udane loty kosmiczne, w tym misję Gemini 7 w 1965 roku, podczas której doszło do pierwszego w historii spotkania dwóch załogowych, manewrujących statków w przestrzeni kosmicznej.
Reklama
Lovell wraz z astronautami Frankiem Bormanem i Williamem Andersem jako pierwsi ludzie w dziejach okrążyli Księżyc, startując 21 grudnia 1968 na pokładzie nowego typu rakiety Saturn V. Załoga Apollo 8 jako pierwsza opuściła orbitę Ziemi i ujrzała niewidoczną dotąd z naszej planety stronę Księżyca.
W Wigilię Bożego Narodzenia Apollo 8 znalazł się na orbicie Księżyca. Podczas misji astronauci regularnie prowadzili transmisje radiowe dla słuchaczy na Ziemi. Na wigilijną audycję NASA nie dała im żadnych szczegółowych wytycznych - poza tym, by powiedzieli „coś stosownego”. I tak, patrząc z oddali na zapierającą dech w piersiach niebieską kulę Ziemi i mając przed soba ok. miliarda słuchaczy, Anders, Lovell i Borman przeczytali pierwszy fragment Biblii - opis stworzenia świata z Księgi Rodzaju.
Fragment czytany przez Lovella brzmiał: „I nazwał Bóg światłość Dniem, a ciemność nazwał Nocą. I nastał wieczór, i nastał poranek - dzień pierwszy. I rzekł Bóg: Niech powstanie sklepienie pośród wód i niech oddzieli wody od wód. Uczynił więc Bóg sklepienie i oddzielił wody, które były pod sklepieniem, od wód, które były nad sklepieniem. I stało się tak. A Bóg nazwał sklepienie Niebem. I nastał wieczór, i nastał poranek - dzień drugi”.
Reklama
Astronauci wyjaśniali później, że wybrali ten fragment Pisma Świętego ze względu na jego znaczenie nie tylko dla chrześcijan, lecz także dla wielu innych religii świata. „Przyłożyłem kciuk do okna statku kosmicznego i mogłem całkowicie zasłonić nim Ziemię. Ziemia to zaledwie punkt na Drodze Mlecznej, ale spójrzcie, co tutaj mamy: wodę i atmosferę. Krążymy wokół gwiazdy w idealnej odległości, by móc korzystać z jej energi” - wspominał Lovell w wywiadzie wideo nadanym przez NASA. “Bóg dał ludzkości scenę, na której ma ona odegrać swoje przedstawienie. Jak potoczy się ta sztuka, to zależy od nas” - dodał.
Równie głośna jak Apollo 8 była niezwykła misja Apollo 13 - zekranizowana w filmie Rona Howarda z 1995 roku, która w 1970 była bliska wylądowania na Księżycu, gdy doszło do katastrofalnej awarii systemu tlenowego. To Lovell jako pierwszy wypowiedział słowa: „Houston, we have a problem” (Houston, mieliśmy problem), które później weszły do kultury popularnej (choć w nieco zmienionej formie).
I tak, 320 tys. kilometrów od domu Lovell oraz Jack Swigert i Fred Haise we współpracy z kontrolerami w Houston przeprowadzili awaryjne naprawy i wrócili bezpiecznie na Ziemię, przetrwawszy to, co uznano za jedno z „najbardziej udanych niepowodzeń” w historii. W ich powrocie pomogły modlitwy ludzi na całym świecie, w tym papieża Pawła VI.
Było to wówczas pełne nadziei wydarzenie dla całej ludzkości, ale zwłaszcza dla Amerykanów. Jak zauważył „New York Times” w okolicznościowym artykule z 10 sierpnia: „W kraju poturbowanym wewnętrznymi zawirowaniami i zdewastowanym przez pochłaniającą coraz więcej ofiar wojnę w Wietnamie, bezpieczny powrót astronautów podniósł Amerykanów na duchu i ponownie zwrócił uwagę na program kosmiczny, który dryfował w następstwie pierwszych dwóch załogowych lądowań na Księżycu”. Dziennik przypomniał, iż prezydent Richard M. Nixon poleciał wówczas na Hawaje, aby wręczyć astronautom Prezydencki Medal Wolności, a załoga wyruszyła w podróż zagraniczną.
Reklama
Lovell nigdy nie postawił stopy na Księżycu, co nazwał w 1995 roku w rozmowie z Associated Press swoim „jedynym żalem”.
Był prezbiterianinem. W 1952 roku poślubił Marilyn Gerlach (1930-2023) z Milwaukee, z którą miał czworo dzieci.
W oświadczeniu z 8 sierpnia rodzina astronauty napisała: „Jesteśmy ogromnie dumni z jego niezwykłego życia i zawodowych dokonań, których uwieńczeniem było jego legendarne przewodniczenie pionierskim lotom kosmicznym. Ale dla nas był po prostu Tatą, Dziadkiem i Głową rodziny. Co najważniejsze - był naszym Bohaterem. Będzie nam brakowało jego niezachwianego optymizmu, poczucia humoru i tego, jak sprawiał, że każdy z nas czuł, iż może dokonać rzeczy niemożliwych. Był naprawdę jedyny w swoim rodzaju”.