Reklama

Plebania w Eremie

Czy na warszawskie Bielany wróci życie zakonne? - Jest na to szansa - mówi ks. Wojciech Drozdowicz, proboszcz Lasku Bielańskiego. Jego plebania mieści się w... eremie pokamedulskim. Przez ponad 200 lat mieszkali tu kameduli, zakonnicy o jednej z najsurowszych reguł życia. Kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i zespół pokamedulskich eremów to jeden z najciekawszych obiektów sakralnych w Warszawie.

Niedziela warszawska 5/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bielańska pustelnia

Od białych habitów kamedułów pochodzi nazwa dzielnicy Bielany. Do Warszawy sprowadził ich w 1639 r. król Władysław IV. On też ufundował zakonnikom teren pod kościół oraz pustelnicze eremy. Dziś świątynia Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, która przez kilka wieków należała do kamedułów, służy bielańskiej parafii bł. Edwarda Detkensa. W domkach - pustelniach od dawna nie mieszkają już eremici, ale być może wkrótce wróci tam życie konsekrowane.

Znów zakon na Bielanach?

- Rzeczywiście są plany, aby na Bielany wróciło życie konsekrowane, ale nie chciałbym na razie zdradzać szczegółów - mówi ks. Wojciech Drozdowicz, proboszcz parafii bł. Edwarda Detkensa. Jak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć, przy bielańskim kościele mogliby zamieszkać członkowie któregoś ze świeckich instytutów życia konsekrowanego. Spotykaliby się na regularnej modlitwie Liturgii Godzin oraz Eucharystii w kościele.
Jak podkreśla ks. Drozdowicz, jest niemożliwe, aby na Bielany wrócili kameduli lub osiedlili się np. trapiści czy kartuzi. Kameduli prawie w ogóle nie mają nowych powołań i powoli wymierają. W funkcjonujących do dziś polskich pustelniach kamedulskich w Krakowie i Bieniszewie żyje coraz mniej zakonników. Natomiast trapiści, nieobecni w Polsce, ale mający trochę powołań na świecie, także raczej nie osiedliliby się na Bielanach. - Za głośno i za duży ruch - wyjaśnia ks. Drozdowicz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tłok w pustelni

Tereny wokół pokamedulskich eremów rzeczywiście dziś zupełnie nie kojarzą się z ciszą i spokojem pustelni. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od ostatniego eremu z rzędu wznosi się okazały gmach Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, przez który dziennie przewijają się setki studentów. Z drugiej strony kościoła mieszczą się kolejne instytucje edukacyjne: liceum, gimnazjum, a także Papieski Wydział Teologiczny. Nic więc dziwnego, że od rana do wieczora tętni tam życie.
Na początku XVII w. tak oczywiście nie było. Niewielkie wzniesienie pośród lasu, gdzie rzadko ktokolwiek zaglądał, wydało się królowi Władysławowi IV idealnym miejscem dla wybudowania kamedulskiej pustelni.
5 listopada 1639 r. król przekazał więc sprowadzonym przez siebie kamedułom teren zwany wówczas Polkową Górą. Dało to początek obecnej nazwie dzielnicy, bowiem od białych habitów mniszych przyjęła się nazwa Bielany. Taką samą nazwę nadano zresztą wcześniej części Krakowa, gdzie istnieje erem kamedulski starszy od warszawskiego.

Reklama

Królewska fundacja

Pierwszą świątynią, która powstała po osiedleniu się kamedułów na warszawskich Bielanach był drewniany kościół. Władysław IV wybudował go jako wotum za zwycięstwo w kampanii smoleńskiej w 1634 r. Następca fundatora na tronie, król Jan Kazimierz, rozpoczął budowę murowanej świątyni. Jednocześnie powstawały domki pustelnicze dla zakonników. Dzięki staraniom króla uzyskano od Papieża bullę odpustową, związaną z nabożeństwem w dzień Zesłania Ducha Świętego. Dało to początek słynnej tradycji zielonoświątkowego odpustu na Bielanach.
Po abdykacji Jana Kazimierza opiekę nad kościołem przejął król Michał Korybut Wiśniowiecki. Dzień jego elekcji, 19 czerwca 1669 r., jest jednocześnie dniem poświęcenia fundamentów pod świątynię murowaną. Dzięki staraniom tego władcy, w latach 1669-1673 powstał korpus prezbiterialny kościoła, czyli prezbiterium z przyległymi pomieszczeniami: kapitularzem (miejscem zebrań zakonników), biblioteką, zakrystią i skarbczykiem. Dziś skarbczyk jest małym muzeum. Znajdują się w nim barokowe kielichy, przepiękna monstrancja, szaty liturgiczne oraz inne pamiątki niewiadomego pochodzenia, datowane na XIX w. W skarbczyku przechowywane są także: mapa Bielan z końca XVIII w., plany klasztoru i Lasku Bielańskiego z 1865 r. oraz zdjęcia kościoła sprzed II wojny światowej.
Po śmierci króla Wiśniowieckiego w kamedulskiej świątyni spoczęło jego serce, wraz z sercem jego matki. 4 marca 1710 r. został uroczyście poświęcony główny ołtarz kościoła. Prace budowlane trwały jednak nadal i ostatecznie bryła kościoła została ukończona w latach 1733-1758.
W 1864 r. nastąpiła kasata zakonu kamedułów przez rząd carski. Eremy zaczęły powoli chylić się ku upadkowi. Jednak do tego czasu kameduli prowadzili na Bielanach normalne życie pustelnicze, zgodnie ze swoją surową regułą zakonną. Milczenie, samotność, nie utrzymywanie kontaktu ze światem zewnętrznym - to tylko niektóre praktyki, które miały prowadzić kamedułów do zjednoczenia z Bogiem.

Reklama

Zajrzyj do kameduły

Każdy kameduła mieszkał w osobnym domku - pustelni. Do dziś zachowało się ich 13. Na kilku przetrwały nawet herby ich fundatorów. Domki obecnie zamieszkane są na ogół przez ludzi świeckich. Część zajmują też instytucje związane z UKSW, np. księgarnia. Można więc swobodnie zajrzeć do środka i chociaż przez chwilę poczuć się pustelnikiem.
Erem składał się z kilku pomieszczeń. Po otwarciu furtki zakonnik wchodził na niewielki dziedziniec z ogródkiem i ewentualnie pomieszczeniem gospodarczym. Dopiero z tego dziedzińca drzwi prowadziły do właściwego domku. Tu kameduła miał do dyspozycji pomieszczenie mieszkalne, bardzo skromnie urządzone. Łóżko (nie spali w trumnach!), stolik, krzesło, kilka szafek - to właściwie jedyne umeblowanie. Oprócz tego był jeszcze mały pokoik przeznaczony na kaplicę. Tutaj kameduła modlił się i, jeżeli był kapłanem, mógł odprawiać Mszę św.
Domek pustelniczy można było opuszczać tylko na Eucharystię, Liturgię Godzin w kościele i inne określone zajęcia, np. pracę w polu. Oprócz czasu największych uroczystości kameduli również wszystkie posiłki spożywali w swoich domkach. Tworzyli więc wspólnotę, ale jednocześnie zachowywali w niej konieczną dla życia pustelniczego samotność, która miała pomagać w ciągłej świadomości obecności Boga.

Wychowankami biskup i generał

Po usunięciu kamedułów z Bielan władze carskie chciały przemianować kościół na cerkiew. Wobec tych poczynań opiekę nad niszczejącym już i zagrożonym budynkiem przejęła archidiecezja warszawska. W 1904 r. ks. Michał Pogorzelski podjął się zorganizowania na Bielanach parafii. W ramach dostosowania kościoła do nowych potrzeb dobudowany został chór organowy, a ołtarz główny przesunięto w głąb prezbiterium. Pracom budowlanym patronował architekt Józef Pius Dziekoński, dzięki któremu świątynia została utrzymana w stylu późnobarokowym. 13 grudnia 1913 r. abp Aleksander Kakowski dokonał konsekracji kościoła.
W 1915 r. opiekę nad kościołem przejęli Księża Marianie. W wybudowanym obok dużym gmachu założyli słynne gimnazjum dla chłopców, którego wychowankami są m.in.: bp Zbigniew Kraszewski i... gen. Wojciech Jaruzelski. Niestety, podczas ostatniej wojny świątynia została bardzo poważnie zniszczona. 4 lata po zakończeniu wojny kościół znowu przeszedł pod zarząd archidiecezji warszawskiej i tak jest do dzisiaj. Z pewnością kościół i zespół klasztorny kamedułów jest jednym z najciekawszych i najbardziej oryginalnych obiektów sakralnych w Warszawie.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z nominacją biskupią

2024-04-23 12:39

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Nasze modlitwy o wybór Biskupa przyniosły piękny owoc. Bp Artur nie jest tchórzem i na pewno nie będzie uciekał od spraw trudnych - pisze abp Adrian Galbas.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z nominacją biskupią

2024-04-23 12:39

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Nasze modlitwy o wybór Biskupa przyniosły piękny owoc. Bp Artur nie jest tchórzem i na pewno nie będzie uciekał od spraw trudnych - pisze abp Adrian Galbas.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję