Na jedną kolejkę przed zakończeniem kwalifikacji kadra Jana Urbana, która w piątek zremisowała w Warszawie z Holandią 1:1, zgromadziła 14 punktów i traci trzy do „Pomarańczowych”. Podopieczni Ronalda Koemana mają znacznie lepszy bilans bramkowy (plus 19 do plus 6), a w eliminacjach MŚ właśnie to kryterium jest najważniejsze w przypadku równej liczby punktów.
Jest więc niemal przesądzone, że Holendrzy, którzy podejmą w poniedziałek ostatnią w tabeli Litwę, mogą już szykować się do przyszłorocznych mistrzostw świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Natomiast biało-czerwoni będą walczyć o przepustki na mundial w marcowych barażach. Na razie jednak zmierzą się ze 166. w światowym rankingu Maltą.
Urban zapowiedział, że na pewno dokona zmian w składzie.
- One wynikają z różnych względów. Czasami z powodu żółtych kartek, innym razem ze względu na kontuzje. A jeszcze innym razem ktoś puka do reprezentacji i czeka na swoją szansę, więc chcemy mu ją dać - wytłumaczył.
W starciu z Maltą nie będzie mógł skorzystać z Sebastiana Szymańskiego, który odniósł kontuzję w meczu z Holandią.
63-letni selekcjoner oczekuje od swoich piłkarzy, że podejdą do poniedziałkowego spotkania z takim nastawieniem jak do meczu z Holandią.
- Z całym szacunkiem dla reprezentacji Malty, to my jesteśmy zdecydowanymi faworytami. Ale jeśli tylko trochę się rozluźnimy, może nas spotkać przykra niespodzianka. W dzisiejszym futbolu nikogo „na stojąco” się nie pokona - dodał.
Początek meczu w Ta’ Qali o godz. 20.45.(PAP)
