Reklama

Niedziela Wrocławska

Cuda transplantologii

Z doktorem Adamem Domanasiewiczem, chirurgiem transplantologiem i prezesem Towarzystwa Ormian Polskich na Dolnym Śląsku rozmawia Barbara Misiewicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

BARBARA MISIEWICZ: – We Wrocławiu odbył się pierwszy na świecie przeszczep ręki u pacjenta, który urodził się bez kończyny górnej i to właśnie zespół z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, którym kierował Pan doktor dokonał tego przełomowego zabiegu. Rozgłos, pionierskie operacje, szum medialny. Radość czy zmęczenie?

DR ADAM DOMANASIEWICZ: – Na pewno radość z powodu tego udanego zabiegu, wszyscy bardzo się cieszymy, że to się udało. Szum medialny jest nieco męczący, ale rozumiem, że jest nieunikniony, bo jest nośnikiem informacji, że takie rzeczy już są możliwe, że medycyna ulega cały czas postępowi i to daje nadzieję ludziom.

– Czy Pana praca zawodowa to pasja?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Nie da się uprawiać z powodzeniem chirurgii, a w szczególności tak niszowej dziedziny, jaką jest mikrochirurgia, jeśli nie jest ona pasją. Po pierwsze wymaga wieloletniego treningu, a zatem poświęcenia, także całego czasu prywatnego. Niestety, ofiarą tego jest rodzina oraz poniekąd ja sam, bo trudniej mi się zregenerować, realizować swoje pasje, których mam wiele. Żeby zwyciężać choroby najtrudniejsze, najbardziej skomplikowane przypadki, nie da się tego zrobić w ramach ustawowego czasu pracy. Trzeba przyjeżdżać po pracy w święta, zmieniać opatrunki, doglądać. Im trudniejsze rzeczy się robi, tym margines bezpieczeństwa jest mniejszy, a miejsca na błąd zostaje bardzo mało. Nie można pozwolić sobie na najmniejsze zaniedbanie.

– Ta przełomowa operacja otworzyła zupełnie nowe horyzonty w medycynie.

– Do tej pory uważano wady wrodzone za przeciwwskazanie do wykonywania przeszczepów. Uważano, że człowiek, który urodził się bez kończyny, nie będzie w stanie tej kończyny używać. Jest to związane z tym, że w mózgu nie ma wytworzonego ośrodka ruchu kończyny, której człowiek nie posiadał od życia płodowego. Wielu ludzi żyło bez nadziei, skazanych na ew. protezy. Protezy są oczywiście dziś coraz doskonalsze, jednak są bardzo drogie, zużywają się i są ciałem zupełnie obcym – nie dadzą używającemu czucia. Poczucie integralności ciała jest bardzo ważną kwestią dla głębokiego zdrowia psychicznego, a ułomności, nawet zastępowane protezami, prowadzą do głębokiego stresu, nawet niewerbalizowanego. Tak jak nasz pacjent – tkwi w nim marzenie posiadania pełnej sprawności.

– Ale ta operacja udała się?

– Wierzę, że to Opatrzność sprawiła, że pierwszy dawca, jaki się pojawił w tym ośrodku, akurat pasuje do pacjenta, który zgłosił się do nas z wadą rozwojową. Uznałem to za palec Boży i wiedziałem, że absolutnie musimy to zrobić. Okazało się, że mieliśmy rację, mimo że operacja była trudna. Pacjent wykonuje już bardzo zaawansowane ruchy i chirurgicznie już nie obawiamy się o niego, chociaż oczywiście istnieją jeszcze zagrożenia reakcji odrzutowej.

Reklama

– Wnioski z tej operacji z pewnością zmienią myślenie transplantologów na całym świecie.

– Tak, reakcje już są, mam telefony i skrzynkę pełną maili od lekarzy z całego świata przede wszystkim tych, którzy wykonują operacje transplantacji. Wielu lekarzy ujawniło się, że już o tym myśleli, by podjąć się operacji u osób z wadami wrodzonymi, ale zabrakło im tego daru Opatrzności, żeby zbiegło się tak wiele. Sądzę, że będziemy mieli wkrótce naśladowców, a my także nie pozostaniemy bierni i będziemy ten program kontynuować, zarówno wykonując transplantacje pourazowe, jak i będziemy pracować z chorymi z wadami wrodzonymi.
Udany przeszczep to kompromis między benefitami z posiadania przeszczepu, a szkodami na zdrowiu, które powoduje immunosupresja. Staramy się łagodzić ujemne skutki immunosupresji.

– Nie byłoby przeszczepów, gdyby nie było dawców.

– Jesteśmy krajem z jednej strony katolickim, chrześcijańskim, a mamy na świecie najmniej donacji do przeszczepów. Umyka nam to, że to Papież Jan Paweł II mówił: nie zabierajcie waszych organów do nieba, nie będą wam tam potrzebne! Na grobach piszemy „non omnis moriar”. W transplantologii to ma szczególne znaczenie, bo daje możliwość uratowania iluś ludzkich żyć, dzięki podarowaniu narządów tego, który jest już po tamtej stronie. Taki dar może dać życie, zdrowie, szczęście.

– Porozmawiajmy o Pana korzeniach.

Reklama

– Moja rodzina pochodzi z Kresów dawnej Rzeczpospolitej, obecna Ukraina. Wśród naszych przodków byli Ormianie, czego nie możemy się ani ja, ani mój ojciec wyprzeć – ze względu na tak charakterystyczne rysy. Na całym świecie podchodzą do mnie Ormianie, rozpoznając moje pochodzenie, mówią do mnie w języku ormiańskim, a ja niestety znam tylko kilkanaście słów, gdyż diaspora ormiańska jest w Polsce mocno znaturalizowana.

– W tym roku 20 stycznia minęło 650 lat od wystawienia pierwszego państwowego dokumentu, adresowanego wyłącznie do Ormian, jako poddanych króla polskiego.

– Tak, w 1367 roku król Kazimierz Wielki udzielił przywileju ormiańskiemu biskupowi Grzegorzowi. Przywilej ten fundował Kościół ormiański w Polsce i dawał mu wszelkie wolności, przy czym król domagał się, aby siedziba biskupia znajdowała się we Lwowie, czyli w granicach jego królestwa. 20 stycznia w Krakowie odbyły się uroczystości jubileuszowe.

– Kim są Ormianie?

Reklama

– To pierwszy historycznie ochrzczony naród na ziemi. Już w IV wieku król wraz z całym narodem dokonał aktu chrztu. To stało się za sprawą św. Grzegorza Oświeciciela, którego król Armenii najpierw przez wiele lat więził. Kiedy dziecko króla zachorowało, królowa miała widzenie, że tak długo dziecko będzie chorowało, dopóki Grzegorz będzie uwięziony. Król nakazał uwolnienie Grzegorza, a dziecko cudownie ozdrowiało. Wówczas król ochrzcił siebie, dwór i cały naród. Z racji historii tego narodu, rozbicia Armenii przez Persów, Turków, Bizancjum, Ormianie emigrowali na cały świat, także na Ruś Halicką i Włodzimierską (dzisiejsza Ukraina), gdzie przybyli na zaproszenie królów rusińskich, m.in. Daniły Halickiego. Zasiedlali tereny Kamieńca Podolskiego i Lwowa, miasta wybudowanego na cześć Lewona, syna Daniły. Stąd obecność Ormian na terenach, które później przypadły Polsce jako Grody Czerwieńskie, Ryś Halicka i Włodzimierska; Kazimierz Wielki włączył je do Polski, po walkach z Węgrami, którzy wówczas okupowali Ruś, i tam doszło do prawnego potwierdzenia suwerenności Ormian na ziemiach polskich, co było bezprecedensowe. Ormianie nabyli prawo do wyznawania swojej religii (był to stary apostolski kościół chrześcijański. Po unii polskiego Kościoła ormiańskiego z Kościołem rzymskim wierni mogli brać udział w obu obrządkach – co było niezwykle praktyczne, ale także stanowiło jeden z pierwszych ekumenizmów.

– Co tak naprawdę określa Ormian?

– Jesteśmy rasą indoperską, fenotypowo należymy do narodów kaukaskich, fizycznie podobni jesteśmy do Gruzinów, Abhazów. Ormian cechuje bardzo duża witalność, zdolność przeżywania w najtrudniejszych warunkach, duża doza optymizmu i życzliwości, gościnność. To jest też naród o wysokim poziomie wykształcenia, Ormianie znają wiele języków (co jest pokłosiem rozpadu państwa i koniecznością szybkiego przystosowania się do nowych warunków życia). Tracąc możliwość pracy na roli, zajęli się rzemiosłem i handlem. Mieli smykałkę do dużych interesów, wielokrotnie pożyczali królom polskim pieniądze, co pozwalało na dobre relacje. Wielu Ormian było dyplomatami, służyli jako posłowie (ze względu na znajomość języków orientalnych) wysyłani byli do krajów Bliskiego Wschodu. Jako diaspora w Polsce jesteśmy bardzo mocno znaturalizowani, mamy polskie nazwiska, mówimy od wielu pokoleń po polsku.

– Ormianie na Dolny Śląsk przybyli wraz z emigracją z Kresów wschodnich.

Reklama

– Tak, ze Lwowa, Wołynia, Podola. Ormianie stanowili integralną cząstkę tamtej społeczności, i byli jej elitą. To byli prawnicy, adwokaci, lekarze, bogaci kupcy, za zasługi wojenne i dyplomatyczne otrzymywali tytuły szlacheckie. Także naukowcy, np. Ignacy Łukasiewicz – który rozdawał za darmo technologię rafinacji ropy naftowej. W Polsce osób pochodzenia ormiańskiego jest ok. 70 tysięcy.

– Co dla Pana znaczy być Ormianinem i Polakiem?

– Moja rodzina i ja czujemy się absolutnie Polakami, żyjemy tu od kilkuset lat. Pochodzenie ormiańskie jest dla mnie pięknym, romantycznym dodatkiem do bycia Polakiem.

2017-02-01 13:32

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O. Kaproń OFM: Helena Kmieć jest wzorem dla młodych ludzi, chcących „zejść z kanapy”

[ TEMATY ]

wywiad

Helena Kmieć

Tomasz Reczko

Helenka przykładem dla tych młodych, którzy chcą wypełnić zaproszenie papieża Franciszka, wypowiedziane na Campus Misericordiae, aby zejść z kanapy - mówi w rozmowie z KAI o. Kasper Kaproń OFM, pracownik naukowy na Wydziale Teologicznym Katolickiego Uniwersytetu św. Pawła w Cochabamba, mieście, w którym dokładnie rok temu została zamordowana polska wolontariuszka misyjna, Helena Kmieć.

O. Kasper Kaproń OFM: Tak, tę pamięć pielęgnują przede wszystkim siostry służebniczki dębickie, do których pojechała Helenka. Przez cały rok, każdego 24 dnia miesiąca w jej intencji była odprawiana Msza św. w kościele parafialnym, przy którym pracują siostry i gdzie znajduje się ochronka dla dzieci i szkoła. Nie wiem, jak dziś wygląda dokładny program nabożeństw, ponieważ jestem w Polsce, ale z pewnością siostry organizują uroczystości.
CZYTAJ DALEJ

Litania do św. Mikołaja

6 grudnia cały Kościół wspomina św. Mikołaja - biskupa. Dla większości z nas był to pierwszy święty, z którym zawarliśmy bliższą znajomość. Od wczesnego dzieciństwa darzyliśmy go wielką sympatią, bo przecież przynosił nam prezenty. Tak naprawdę zupełnie go wtedy jeszcze nie znaliśmy

LITANIA DO ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA
CZYTAJ DALEJ

Trwa Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom

2025-12-06 11:16

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom

Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom

Już po raz 32. na świątecznych stołach zapłoną świece wspierając jedną z najstarszych akcji Caritas – Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom.

Łódzka Caritas przygotowała w tym roku 65 tysięcy świec, a w całej Polsce w tym roku na wigilijnych stołach zapłonie blisko 2 mln świec, które dostępne są w parafiach w całym kraju. - To wyjątkowa inicjatywa, która łączy w sobie tradycję, wiarę i zaangażowanie społeczne. Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, połączone jest z rozprowadzaniem w czasie Adwentu świecy Caritas, która w ciągu lat stała się rozpoznawalnym symbolem polskiej Wigilii. Znakiem obecności nowo narodzonego Chrystusa przypominającym o tym, by w naszych sercach znalazło się miejsce dla potrzebujących – tłumaczy Tomasz Kopytowski, dyrektor „Caritas” Archidiecezji Łódzkiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję