Reklama

Sport

Polacy w półfinale MŚ!

Polska reprezentacja zagra w półfinale mistrzostw świata w piłce ręcznej! Polacy pokonali Chorwatów 24:22 po arcydramatycznym meczu!

[ TEMATY ]

sport

youtube.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mecz zaczął się dobrze, bo od niecelnego rzutu Chorwatów. Niestety, Polacy odpowiedzieli tym samym. Pierwszego gola w spotkaniu zdobył Michał Jurecki, rywale szybko wyrównali. Potem zaczął się pokaz gry obronnej z obu stron. Świetnie wszedł w mecz Sławomir Szmal, który w 8 minucie obronił rzut karny swojego klubowego kolegi z Vive Kielce Ivana Cupicia.

W 13 minucie, po trafieniu z 7 metrów Zlatko Horvata, przeciwnicy odskoczyli na dwubramkową przewagę (4:2). Trener naszej reprezentacji Michael Biegler szybko poprosił o czas, podczas którego apelował o skuteczniejszą grę w ataku. Tuż po przerwie gola rzucił Przemysław Krajewski, poprawił Rojewski i znów był remis.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W 19 minucie, po rzucie ze skrzydła Michała Daszka Polska prowadziła dwoma bramkami (7:5). W 21 minucie Krajewski popisał się nieprawdopodobnym trafieniem zza placów i było już 9:6! Przez chwilę utrzymywał się trzybramkowy dystans, ale gdy karę otrzymał Michał Jurecki Chorwaci zmniejszyli stratę – w 26 minucie było 10:9, a gdy graliśmy już w komplecie rywale zdołali wyrównać. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy doszło do szamotaniny piłkarzy obu drużyn gdy Igor Vori już po gwizdku sędziego uderzył w głowę Kamila Syprzaka. Niestety, sędziowie nie dostrzegli brutalnego zachowania Chorwata. Ostatnie trafienie w tej części gry zanotował Mariusz Jurkiewicz i Polacy schodzili na przerwę prowadząc 12:10.

Drugą połowę zaczęli od dwóch goli Chorwaci, zrobił się remis i znów zrobiło się nerwowo. Tym bardziej, że kolejno nie trafili Rojewski z karnego i Krajewski z czystej pozycji na skrzydle. Nie pomylili się za to Chorwaci i po dłuższej przerwie wyszli na prowadzenie (12:13). Wyrównał wprawdzie Jurkiewicz, ale wówczas zaczął się popis gry jednego z najlepszych szczypiornistów świata Domogoja Duvnjaka, który rzucił trzy bramki z rzędu. Trener Biegler znów musiał prosić o czas by nieco uspokoić sytuację.

Reklama

Po 40 minutach i golu Horwata z karnego zrobiło się niedobrze bo to rywale zbudowali trzybramkową przewagę (13:16). Rewelacyjnie bronił w tym czasie chorwacki golkiper Filip Ivic. Na szczęscie dwuminutową karę złapał Vori i Polacy nieco odrobili dystans (16:17). Do ponownego remisu doprowadził w 49 minucie Piotr Chrapkowski (18:18). Po chwili na prowadzenie wyprowadził nas Syprzak i to Chorwaci znów musieli gonić wynik.

W 51 minucie po błędnej decyzji sędziów karę dostał Chrapkowski. Chwilę później jego los podzielił Rojewski. Grając w podwójnym osłabieniu Polacy najpierw stracili gola po rzucie Cupicia, ale pięknym rzutem odpowiedział Jurkiewicz i wyszliśmy na remis (21:21).

Ostatnie minuty to był prawdziwy horror. Żadnej z drużyn nie udało się wyjść na wyższe niż jednobramkowe prowadzenie. W 58 to my byliśmy górą po trafieniu Syprzaka (23:22). Za chwilę strzał Duvnjaka obronił Sławomir Szmal! Niestety, w kolejnej akcji spudłował Rojewski.

Za moment zanotowaliśmy przechwyt i trafił Jurkiewicz na 24:22 i piękną paradą popisał się ponownie Szmal. A to oznaczało wygraną i awans dom półfinału, gdzie zmierzymy się z Katarem.

2015-01-28 18:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy wystarczy: chleb i igrzyska?

Natemat sportu pokutuje w naszym języku mnóstwo całkowicie zdezaktualizowanych maksym i pozbawionych sensu porzekadeł, np. że "sport to zdrowie" czy też coś górnolotnego o bezinteresowności, pięknie i wychowawczej roli zmagań sportowych. Ostatnie igrzyska piłkarskie, jakie odbyły się w naszym kraju, potwierdzają, że są to frazesy, poetyckie ozdobniki czegoś zupełnie niepięknego i niezdrowego, co przede wszystkim kojarzy się z ogromnymi pieniędzmi i jeszcze większą korupcją, a ostatnio coraz częściej także z agresją, z pozbawionymi kontroli umysłu zbiorowymi emocjami. Czy jako katolicy powinniśmy się tym wszystkim zachwycać, udając, że te ciężkie choroby sportu to margines zjawiska, nas zaś interesuje jego jądro, względnie najlepsza zdrowa część?
Sport dopiero od niedawna wspiął się - a raczej został wywindowany - na tak niebotyczne wyżyny, że jego bohaterowie zaczęli być traktowani jako obiekty kultu. "W tradycji i pedagogice katolickiej pielęgnowanie ciała było bezpośrednio związane z utrzymaniem higieny - przypomina znany włoski filozof. - Podniesienie sportu do rangi osobnej dziedziny ludzkiej działalności, wreszcie jego apoteoza to zjawiska całkiem nowe, znane raptem od pół wieku". Autor tych słów zauważa, że to gazety codzienne stworzyły "nowomowę pełną górnolotnych metafor", by zajmować głowy czytelników wyczynami młodych, silnych, dobrze odżywionych ludzi, "których traktuje się niczym bohaterów z dawnych epopei". Jeżeli im się uda osiągnąć jakiś sukces, to towarzyszy temu taki rozgłos, jakby było to "sięgnięcie wyżyn ludzkiej doskonałości". Brak w tym logiki i poczucia proporcji. Jest prymitywne wychwalanie przewagi silniejszego, lepiej umięśnionego i wytrenowanego człowieka. Gwiazdy sportu po zejściu z afisza przeżywają podobne udręki związane z utratą popularności, jak gwiazdy filmu i estrady. Są często ludźmi złamanymi psychicznie. Tak zawsze kończy się zachwianie proporcji między życiem duchowym człowieka - które powinno mieć bezwzględny prymat - a rozwojem fizycznym. Włoski profesor przytacza jeden z najczarniejszych dni w historii sportu. Gdy w 1971 r. "dwóch znanych bokserów stanęło do pojedynku, by w ramach mistrzostw świata stoczyć niezwykle brutalną walkę, podczas której padło wiele niewybrednych wyzwisk i gróźb, złotouści dziennikarze sportowi dla opisania tej erupcji wściekłości (która bez mała skończyłaby się dosłownym zmieceniem przeciwnika z ringu) używali takich określeń, jak , a nawet ". Coraz bardziej groteskowo brzmią zapewnienia polityków, że sport może być nośnikiem i sprawcą "pojednania między narodami", "idei braterstwa" itd. W tę pułapkę wpadają także niekiedy katolicy i ludzie Kościoła. Papież Pius XII w 1952 r. przestrzegał i napominał, by nie zapominać o podporządkowaniu bezpośredniego celu sportu (zachowanie i rozwinięcie sił fizycznych) ostatecznemu celowi człowieka - doskonałości osoby ludzkiej w Bogu. Włoski myśliciel wyjaśnia, że porzekadło, które stało się jedną z najbardziej nadużywanych myśli na temat sportu: "W zdrowym ciele zdrowy duch" w swojej oryginalnej wersji, autorstwa Juwenalisa, zawiera myśl zgoła odmienną, że mianowicie "trzeba prosić bogów, by dali nam jedno i drugie: ".
Warto przypomnieć w tym miejscu dwie zapomniane historie niezwykłego wyczynu: przejścia pieszo przez Alpy samotnych wędrowców, których wątłe ciała ożywiał skutecznie zdrowy duch. Pierwszy z nich miał lat 16 i był szczupłym, zupełnie niewysportowanym polskim chłopcem, uczniem kolegium w Wiedniu. Chciał zostać zakonnikiem, jezuitą. Jego wędrówka przez góry była w istocie pielgrzymką do miejsc dla niego świętych. Drugi miał lat 73 i był jezuitą. Ruszył z Neapolu, by dotrzeć do Krakowa i Warszawy, gdyż usłyszał od Matki Bożej, którą ogromnie kochał, że należy jej się tytuł Królowej Polski (objawienie uznane przez Kościół). Poszedł z tą wiadomością niezwłocznie do polskiego króla, a pomagał mu ks. Piotr Skarga. Pierwszy nazywał się Stanisław Kostka, drugi - o. Juliusz Mancinelli. Matka Boża objawiła mu się dokładnie 40 lat po śmierci młodziutkiego Stanisława, który odszedł do Boga jako jezuita, w opinii świętości. Był rok 1610*. Jeśli prawie w tym samym czasie dwie osoby podejmują ogromny wysiłek pokonania podobnej trasy, tylko w dwie różne strony, zupełnie nie zważając na trudy i niebezpieczeństwa takiej podróży, to z pewnością prowadzi ich Duch Święty. Nie potrzebują innego dopingu. Nie zależy im na sławie.
Kościół potwierdził to w całej pełni.

CZYTAJ DALEJ

Eucharystia w intencji zmarłego abp. Mariana Gołębiewskiego

2024-03-17 22:30

Marzena Cyfert

Msza św. w intencji zmarłego abp. seniora Mariana Gołębiewskiego

Msza św. w intencji zmarłego abp. seniora Mariana Gołębiewskiego

W katedrze wrocławskiej abp Józef Kupny przewodniczył Mszy św. w intencji śp. abp. seniora Mariana Gołębiewskiego, metropolity wrocławskiego w latach 2004-2013.

Homilię wygłosił bp Ignacy Dec. W pierwszej części nawiązał do słowa Bożego z V niedzieli wielkopostnej. Przypomniał słowa Jezusa: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.”

CZYTAJ DALEJ

Spojrzenie na krzyż i przylgnięcie do niego może mnie uratować

2024-03-19 06:45

[ TEMATY ]

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Wędrówka po pustyni (Lb 21, 4-9) na pewno nie należała do łatwych, ale była drogą z niewoli do wolności, a to zawsze kosztuje. Bóg troszczył się o swój lud, jednak byli tacy, którzy wciąż znajdowali powód do narzekania… Aby ich tego oduczyć, Bóg wybrał dra- styczną karę: zesłał jadowite węże. Ratunkiem dla ludzi stała się podobizna węża. Gdy ukąszony spojrzał na miedzianego węża umieszczonego na wysokim palu, zostawał przy życiu (okazja do rachunku sumienia czy ja narzekam). Jezus powiedział: „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wówczas poznacie, że Ja jestem i że niczego nie czynię sam z siebie” (J 8, 28). On wisiał na krzyżu, na wzgórzu Golgoty, wszyscy Go widzieli. Gdy upadam w grzech, tracę siły, nadzieję, życie… Spojrzenie na krzyż i przylgnięcie do niego może mnie uratować. Czy/jak korzystam z tej szansy?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję