Reklama

Niedziela Lubelska

Ludzie – Miejsca – Wydarzenia

W świecie ubogich i miłosiernych

Niedziela lubelska 46/2018, str. VI

[ TEMATY ]

ubodzy

Ks. Mieczysław Puzewicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy Jacek i Bogdan wybierają się na ul. Zamojską bądź na Krakowskie Przemieście, mówią, że idą do miasta. Sami też mieszkają w Lublinie, ale żyją w innym świecie, trudnym do zauważenia zza szyb klimatyzowanych samochodów. O ich istnieniu nie wie pomoc społeczna, nie widnieją na listach wyborców. System ich nie widzi, choć żyją, oddychają, czasem coś jedzą. Jedynym świadectwem ich obecności są notatniki policyjne; jak się zdarzy jakaś afera stróże prawa od nich zaczynają poszukiwanie sprawców.

2. Światowy Dzień Ubogich

W ubiegłym roku papież Franciszek ogłosił, że w każdą 33. niedzielę zwykłą (w tym roku 18 listopada), Kościół będzie obchodził Światowy Dzień Ubogich. Kalendarze kościelne mają już inne specjalne dni: Światowy Dzień Chorych (11 lutego) czy Światowy Dzień Młodzieży (Niedziela Palmowa i zgromadzenia globalne; ostatnio w Krakowie w 2016 r.). O ile w tych przypadkach wiadomo, co należy zrobić, czyli chorym udzielić sakramentu namaszczenia, młodym dać pole do śpiewu i modlitwy, o tyle to nowe papieskie święto nie podpowiada konkretnych rytuałów. Niektóre Kościoły lokalne podejmują okazałe inicjatywy mające pokazać, że świętują pomysł Franciszka. Oprócz Mszy św. w intencji ubogich, organizowane są posiłki w wynajętych salach, ubogim i bezdomnym przekazywane są paczki z żywnością czy odzieżą, bardziej finezyjne jest rozdawanie bezpłatnej kawy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dom przy ciepłych rurach

Przez ostatnie 20 lat dane mi było w jakimś stopniu poznać świat lubelskich ubogich. To inny świat, nieznany czytelnikom naszego tygodnika. Trudno sobie to wyobrazić, ale ci najbardziej ubodzy mają tylko to, co aktualnie noszą na sobie; niektórzy dzierżą jeszcze reklamówki albo stare plecaki.

Andrzej ma 34 lata, spotkałem go kilka tygodni temu. W sierpniu wyszedł z więzienia po 5-letnim wyroku, miesiąc mieszkał u ojca, ale został wypędzony. Szukając dachu nad głową, poszedł na odwyk, zresztą konieczny po długim i ostrym powięziennym piciu. Zaraz po szpitalu ktoś mu podpowiedział, że nad Czerniejówką jest pusty hangar. Tam go odwiedziłem; były to dwie niewielkie hale po dawnym skupie dziczyzny. Cienki materac i dwa koce w jednym pomieszczeniu to był dom Andrzeja, oczywiście bez łazienki, toalety, kuchni, prądu i wody.

Reklama

Czesław z trzema kompanami zagospodarował sobie kawałek tunelu przy rurach ciepłowniczych na Nadbystrzyckiej. W rurach płynie ciepła woda, ale i ciepłe ścieki, da się przeżyć nawet przy 20 stopniach mrozu. Od ziemi izolują kartony, stare ubrania i zdobyczne koce, przy zimnie można oblec się kilkoma swetrami i kurtkami. Z przyległych rur emanuje dobre ciepło, przy okazji wnikając nie tylko w ubrania, ale i w skórę i kości. Dlatego kiedy załoga Czesia maszeruje przez osiedle, mieszkańcy chętnie robią szerokie przejście.

Pani Iwona przyszła z prośbą o amoniak i ocet, ponoć to najbardziej skuteczna mieszanka przeciwko wszom odzieżowym, wychowuje dwoje dzieci w jednym pokoiku na Kośminku, jedzenie jakoś zdobywa.

Bodaj 19 lat temu zaprosiłem troje bezdomnych na Wigilię. Siostry zakonne przy plebanii dopytywały: „A co oni u nas będą robić na Wigilii?”. Odrzekłem, że będą jeść z nami karpia i kutię, śpiewać kolędy i łamać się opłatkiem. Cała trójka przyszła wypucowana, pachnąca tanimi dezodorantami, jeden pan pochwalił się, że ma na sobie 15 zł wydanych w lumpeksie na spodnie, koszulę i inne ubrania, ale kolega go przelicytował. – Ja mam szesnaście, bo za złotówkę dokupiłem krawat, nie uchodzi, by na Wigilii u plebana wyglądać jak dziad – powiedział.

Miłosierdzie ubogich

Pod koniec wakacji poznałem Irinę, przyjechała z Ukrainy, właśnie skończyła 28 lat. Ma 8-letniego syna i kogoś w rodzaju męża, delikatnie mówiąc łobuza. Jest szczupła, ładna, mocno znerwicowana. To nie dziwi, skoro mąż ostro popija i czasem jeszcze jej przyłoży. Koleżanki namawiały, żeby go rzuciła, ale Irina jeszcze ma nadzieję. Szukała z nim pracy w Polsce, nie udało się. W Częstochowie utraciła paszport, nie wie jak. Dotarła do Lublina, bo słyszała, że tu jest ukraiński konsulat; fatycznie jest. Mąż kazał jej chwilkę posiedzieć na ławeczce przy pl. Litewskim, a sam poszedł rzekomo do banku. Dotąd nie wrócił. Została sama, bez paszportu, bez pieniędzy, nikogo w Lublinie nie znała. Najpierw zagabywała Polaków, po rosyjsku i ukraińsku; ludzie szybko odwracali się, jedna pani kupiła jej cztery bułki. Poszła na dworzec PKP, stamtąd odjeżdżają i przyjeżdżają ukraińskie autobusy pełne jej rodaków. Prosiła o jakąś pomoc, życzyli jej szczęścia. Dobrze życzyli, jak się okazało. Wieczorem Irina przyszła coś zjeść w punkcie pomocy przy ul. 1 Maja, prowadzonym przez lubelskie Centrum Wolontariatu. Dostała kolację, chleb i konserwy na wynos. Ukraińska Irina była w Lublinie przez 6 dni. Zanim trafiła do nas, wziął ją do siebie schorowany i już posunięty w latach bezdomny Krzysiek. W jego jednoizbowym pustostanie nie ma światła i wody, ale jest jedno łóżko. – Jak ją zobaczyłem przy bazarze, powiedziałem, że kobieta nie może spać na ławce. Dałem jej łóżko, a teraz przyprowadziłem do was – mówił Krzysiek; serce ma naprawdę Boże. Potem kilka osób zabrało się za sprawy Iriny, bez zbędnych słów i pytań. Ktoś poszedł z nią zrobić zdjęcia do jednorazowego paszportu, umożliwiającego powrót na Ukrainę, po drodze zakupił grzebień, ktoś inny zadzwonił do konsula, a ten wystawił tymczasowy dokument od ręki, jeszcze ktoś ofiarował używany telefon i bilet do rodzinnych Pryłuków. Po 2 dniach zadzwoniła, że jest szczęśliwa z synem, po miesiącu wrócił mąż.

Reklama

To jednak był tylko dodatek do najważniejszego dzieła, którego dokonał bezdomny Krzysiek. Przez ostatnie lata regularnie uczestniczy w rekolekcjach dla ubogich, modli się, spowiada, przyjmuje Pana Jezusa. I chyba w pełni pasuje do niego ten fragment orędzia Franciszka: „Każdy chrześcijanin i każda wspólnota są wezwani, by być narzędziami Boga na rzecz wyzwolenia i promocji ubogich, tak aby mogli oni w pełni włączyć się w społeczeństwo. Zakłada to, że jesteśmy uważni na krzyk ubogiego i gotowi go wesprzeć”.

Reklama

Wspólnota życia

Kilkadziesiąt rodzin z Lublina zdecydowało się przygotować i zaprosić na obiad właśnie dzisiaj jedną lub dwie osoby ubogie, bezdomne, często mające za sobą długie lata w więzieniach. A przy obiedzie najważniejszy nie jest kotlet ani deser. Przy posiłkach się rozmawia, dzieli historiami życia, opowiada dowcipy, jest wspólnota życia. Poszliśmy za radą Franciszka: „Wielu odnalazło ciepło domu, radość świątecznego posiłku i solidarność tych, którzy zechcieli podzielić się stołem w prosty i braterski sposób. Chciałbym, aby również w tym roku i w przyszłości dzień ten był świętowany pod znakiem radości z nowo odkrytej rzeczywistości bycia razem”.

Wszelkie akcje pomocowe są bezcenne i ważne, łagodzą głód ubogich na jeden dzień. Według Papieża „Dzień Ubogich zamierza być maleńką odpowiedzią całego Kościoła, rozsianego po całym świecie, skierowaną do wszystkich ubogich, aby nie myśleli, że ich krzyk upadł w próżnię”.

2018-11-14 11:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czego potrzebują ubodzy?

Gdyby nie Jezus i Jego Ewangelia, świat dużo mniej zwracałby uwagę na tych najmniejszych

Znam zaledwie kilku bezdomnych, którym udało się skutecznie wyjść z bezdomności. Każdy z nich twierdzi, że zawdzięcza to nawróceniu. Znam sporo narkomanów i alkoholików, którzy dają świadectwo, że ich uzdrowienie to sprawa siły wyższej, czyli samego Boga. Przyjaźnię się z wieloma niepełnosprawnymi, których optymizm i umiejętność radzenia sobie z ograniczeniami mocno mnie zawstydzają. Kiedy ich pytam, skąd mają tyle radości i nadziei, odpowiadają: siłę daje nam wiara. Podziwiam prostą pobożność ludzi ubogich. Materialnie mają niewiele, ale serca mają wielkie i otwarte na drugich. Dużo przykrych rzeczy pisze się o Kościele, a tak mało się mówi o tych kościelnych miejscach, gdzie Bóg przez ręce chrześcijan niesie pomoc ubogim. Gdyby nie Jezus i Jego Ewangelia, świat dużo mniej zwracałby uwagę na tych najmniejszych. I choć trzeba dać głodnym chleb, chorym opiekę i lekarstwa, i choć trzeba zadbać o dach nad głową dla bezdomnych i o pracę dla bezrobotnych, to najcenniejszym darem dla ubogich jest dar wiary w Jezusa Chrystusa. Urzeka mnie szczere wyznanie Apostoła, który na widok chorego żebraka mówi: „Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!” (por. Dz 3, 6). Tym zasadniczo różni się kościelna troska o ubogich od dobroczynnej działalności różnych organizacji. Najcenniejszym darem jest wiara w Boga. W poszukiwaniu materialnego wsparcia dla ubogich nie wolno nam zapomnieć o wsparciu duchowym.

CZYTAJ DALEJ

Wkrótce peregrynacja relikwii bł. Rodziny Ulmów w obu warszawskich diecezjach

2024-04-18 16:38

[ TEMATY ]

Warszawa

rodzina Ulmów

peregrynacja relikwii rodziny Ulmów

Karol Porwich/Niedziela

Sięgająca do starożytności cześć oddawana relikwiom, modlitwa w aktualnych potrzebach (m. in. dla mających trudności ze spłatą kredytu), wsparcie i inspiracje dla rodzin oraz integracja parafii i lokalnego środowiska - to jedne z celów stojących za zaplanowaną na maj peregrynacją relikwii bł. Rodziny Ulmów w archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej. W tematykę peregrynacji wprowadzili jej organizatorzy podczas briefingu w Domu Arcybiskupów Warszawskich.

Ks. Tadeusz Sowa, moderator wydziałów duszpasterskich Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, zaprezentował ideę stojącą za peregrynacją relikwii. Przypomniał, że rok 2024 ogłoszony został przez Sejm Rokiem Rodziny Ulmów, a polscy biskupi postanowili, by od 24 września relikwie Rodziny Ulmów peregrynowały po polskich diecezjach, co rozpoczęło się na Jasnej Górze podczas Ogólnopolskiej Pielgrzymki Małżeństw i Rodzin.

CZYTAJ DALEJ

Książka, która zmienia perspektywę

2024-04-19 09:12

mat. organizatorów

To doskonały podręcznik dla rzeczników prasowych instytucji kościelnych, a zarazem książka, która może zmienić naszą perspektywę oceny wydarzeń, które dzieją się dookoła nas – mówił ks. Rafał Kowalski podczas konferencji poświęconej książce Joaquina Navarro-Vallsa „Moje lata z Janem Pawłem II. Prywatne zapiski rzecznika prasowego Watykanu 1984-2006, zorganizowanej przez Stowarzyszenie na rzecz edukacji i rodziny NURT we Wrocławiu.

Rzecznik metropolity wrocławskiego przytoczył jeden z fragmentów książki, w którym Joaquin Navarro-Valls opisuje wspólną z papieżem wyprawę w góry. Kiedy Jan Paweł II podczas przerwy na odpoczynek zasnął rzecznik Stolicy Apostolskiej miał zapisać: „Patrzę jak spokojnie zasypia powierzając ster Kościoła Bogu”. – My byśmy napisali, że papież śpi. Oni widział coś więcej i dostrzegania tego czegoś więcej możemy się uczyć z tej publikacji – przekonywał ks. Rafał Kowalski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję