Reklama

Wiadomości

Polski Titanic

Wielu Polaków pamięta zapewne transatlantyk MS „Batory”. Żyją jeszcze ci, którzy nim płynęli. Niewielu jednak wie, że „Batory” miał starszego brata bliźniaka, który pływał po oceanach pod nazwą MS „Piłsudski”

Niedziela Ogólnopolska 50/2019, str. 46-47

[ TEMATY ]

historia

Henryk Poddębski, 1935/Biblioteka Narodowa

Ms „Piłsudski”

Ms „Piłsudski”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polska, która się odrodziła po I wojnie światowej, była biednym krajem. Zdawano sobie jednak sprawę, że skromny odcinek wybrzeża, który przypadł nam w udziale, trzeba wykorzystać jak najlepiej. W krótkim czasie podjęto decyzję o budowie nowoczesnego portu w Gdyni i własnej floty.

Morskie ambicje

Emigranci zarobkowi, którzy w ogromnej liczbie opuszczali ojczyznę, korzystając z usług obcych pośredników, podróżowali za ocean w koszmarnych warunkach. Próbowano temu zaradzić, powołując w 1930 r. Polskie Transatlantyckie Towarzystwo Okrętowe, które dysponowało kilkoma statkami kupionymi od Duńczyków. W Gdyni powstały specjalny obóz i szpital dla przesiedleńców, a na nabrzeżu wybudowano Dworzec Morski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kryzys gospodarczy i limity wprowadzone przez rząd USA powstrzymały odpływ emigrantów za ocean. Pojawił się za to nowy typ pasażera – turysta, który potrzebował większego komfortu w podróży. Zdecydowano zatem o budowie dwóch bliźniaczych nowoczesnych transatlantyków.

Przetarg wygrali Włosi, którzy zgodzili się na zapłatę w postaci pięcioletnich dostaw węgla dla kolei.

Reklama

Już w rok po podpisaniu porozumienia, 19 grudnia 1934 r., w stoczni w Monfalcone niedaleko Triestu zwodowano „Piłsudskiego”. Matką chrzestną statku została Wanda Pełczyńska – kurierka I Brygady Legionów, posłanka na Sejm IV kadencji. W uroczystości, transmitowanej przez Polskie Radio, wzięło udział wielu gości z Polski, a także mieszkańcy Monfalcone, którzy z tej okazji mieli dzień wolny od pracy. Włoska prasa nazwała statek arcydziełem włoskiej techniki i inżynierii.

Duma polskiej floty

Po niezbędnych pracach wykończeniowych i szkoleniu załogi w sierpniu 1935 r. MS „Piłsudski” wypłynął do portu macierzystego w Gdyni pod dowództwem kpt. Mamerta Stankiewicza.

Ambicją rządu i armatora było, aby statek świadczył o polskiej kulturze artystycznej. Nad wystrojem pracowało 78 artystów wybranych przez specjalną komisję. Zaprojektowali oni meble, dzieła sztuki, nawet zastawę stołową, karty dań i popielniczki, które były nie tyle luksusowe, ile funkcjonalne i pełne wysmakowanej estetyki. W holu głównym znajdował się portret marszałka Piłsudskiego, a w palarni – rzeźba „Dziewczynka ze skakanką” Alfonsa Karnego. Salon – centrum życia towarzyskiego – w niedziele i święta pełnił funkcję kaplicy. Ołtarz z płaskorzeźbą Matki Bożej Ostrobramskiej znajdował się za przesuwaną ścianą.

Reklama

„Piłsudski” stał się dumą polskiej floty i najbardziej popularnym z jej statków. W każdym porcie był owacyjnie witany przez miejscową Polonię, a 11 września na nabrzeżu w Gdyni czekało na niego 30 tys. osób przybyłych z całej Polski. Następnego dnia musiał jednak wypłynąć z portu i wpłynąć po kilku godzinach jeszcze raz w pełnej gali banderowej, żeby mogli go uroczyście powitać przedstawiciele władz, których wcześniej zabrakło. O mały włos nie doszło wówczas do katastrofy, kiedy podczas manewrów cumowania zawiódł główny silnik. Tylko opanowanie i przytomność umysłu kpt. Stankiewicza pozwoliły zapobiec wypadkowi.

Już podczas rutynowego rejsu do Nowego Jorku ujawniły się wady konstrukcyjne polskiego transatlantyku: stosunkowo niewielkie zanurzenie przy wysokiej burcie, kształt dziobu i rufy, słaba konstrukcja kadłuba. W czasie pierwszego większego sztormu hektolitry wody zalały dziób statku i rozbiły szyby na mostku nawigacyjnym; główny pokład osiadł o kilkadziesiąt centymetrów i pękło poszycie kadłuba. Ujawnienie tych wad pozwoliło ich uniknąć w konstrukcji budowanego właśnie we Włoszech bliźniaczego statku MS „Batory”.

Po naprawieniu szkód i niezbędnych poprawkach MS „Piłsudski” kilka lat służył polskiej flocie, pływając na trasie Gdynia – Kopenhaga – Nowy Jork – Halifax. Był ambasadorem Polski za oceanem, z którego dumna była tamtejsza Polonia. Podczas każdego postoju w nowojorskim porcie odwiedzały go tłumy zwiedzających. Cieszył się ogromną popularnością mimo wysokiej ceny biletów, która wynosiła od 570 zł za miejsce w kabinie klasy trzeciej do 1420 zł w luksusowym apartamencie. Statystyczny Polak zarabiał wówczas ok. 100 zł miesięcznie.

Ostatni rejs

Reklama

Wybuch II wojny światowej zastał „Piłsudskiego” w czasie powrotu z Nowego Jorku na brytyjskich wodach terytorialnych. Podobnie jak pozostałe polskie transatlantyki został on przebudowany na transportowiec dla wojska i wyczarterowany brytyjskiej marynarce wojennej pod nazwą ORP „Piłsudski”. Późnym wieczorem 25 listopada 1939 r. wypłynął z Newcastle do Australii i Nowej Zelandii po kontyngent wojsk z tych krajów. Kilka godzin później zatonął – trafił prawdopodobnie na dwie denne miny magnetyczne – 29 mil morskich na południowy wschód od przylądka Flamborough. Przeżyła niemal cała załoga. Podczas ewakuacji zginął czwarty mechanik, a już po wyłowieniu z morza na skutek wycieńczenia i hipotermii zmarł kpt. Stankiewicz, który zszedł z pokładu jako ostatni. Za bohaterską postawę podczas akcji ratunkowej został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Virtuti Militari.

MS „Piłsudski” stał się symbolem. W ostatnich latach dwudziestolecia międzywojennego uosabiał dumę Polaków z odrodzonego, rozwijającego się młodego państwa i, podobnie jak to państwo, przestał istnieć w 1939 r.

Losy statku i jego kapitana barwnie opisał Karol Olgierd Borchardt w swoich książkach, m.in. w znakomitej „Znaczy kapitan”. Wiele ciekawych informacji, fotografii i filmów na ten temat można też znaleźć na platformie internetowej: www.mspilsudski.pl

2019-12-10 08:48

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Powstanie Warszawskie. Rzeź Woli

[ TEMATY ]

historia

Sylwester Braun „Kris”/ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

Między 5 a 7 sierpnia 1944 r. na ulicach, w podwórzach, domach, fabrykach i szpitalach Woli doszło do bezprzykładnej w dziejach II wojny światowej, zorganizowanej masakry ludności cywilnej. Akcja wyniszczania miasta była odpowiedzią na wybuch Powstania Warszawskiego, ale jej przyczyny tkwią w ideologii niemieckiego nazizmu.

Wieczorem 1 sierpnia 1944 r. wieść o wybuchu powstania w Warszawie dotarła do Berlina. O tym wydarzeniu poinformował Hitlera Reichsführer SS Heinrich Himmler: „Powiedziałem: Mein Führer, moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu–sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków – będzie starta. Tego narodu, którzy od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym”.
CZYTAJ DALEJ

Prezydium Konferencji Episkopatu Polski na Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II

Możemy się rozpoznać jako synowie Boży, kiedy przyjmujemy Słowo, przyjmujemy Ducha i przyjmujemy drugiego człowieka. Każdy kto w ten sposób rodzi się z Boga, jest większy niż Jan Chrzciciel i każdy kto narodził się tylko z niewiasty - wskazał administrator apostolski w Łodzi kard. Grzegorz Ryś, który przewodniczył dziś Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice Watykańskiej. Wraz z nim koncelebrowali ją między innymi członkowie prezydium KEP.

Mszę św. koncelebrował jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski. Obecni byli również członkowie Prezydium Konferencji Episkopatu Polski: przewodniczący KEP i metropolita gdański abp Tadeusz Wojda, metropolita wrocławski abp Józef Kupny, pomocniczy biskup łódzki Marek Marczak. Przybyli oni do Rzymu na spotkanie z Papieżem Leonem XIV oraz przedstawicielami poszczególnych instytucji Kurii Rzymskiej. W koncelebrze był też biskup świdnicki Marek Mendyk.
CZYTAJ DALEJ

Wierzysz, ale w środku masz pytania. Ten odcinek zmieni Cię na zawsze

2025-12-12 09:08

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Diecezja Bielsko-Żywiecka

Czy wiesz kto wynalazł lampki na choinkę? Kiedyś takie lampki to był luksus. Dzisiaj luksusem jest „światło w sercu” – sens, spokój, przejrzystość. To nie jest film o „ładnej pobożności”. To jest odcinek o odwadze. Jeśli czujesz, że migające lampki nie wystarczą, jeśli męczy Cię udawanie, jeśli masz wątpliwości, których nikt nie rozumie – ten odcinek jest dla Ciebie.

Dzisiaj spotykamy Jana Chrzciciela – proroka Adwentu, człowieka radykalnie wolnego, który nie dał się systemowi „kupić” ani zaszantażować. Jego prostota jest nieprzyjemna jak wielbłądzia skóra na gołym ciele, ale dzięki niej może mówić prawdę bez kompromisów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję