Pod koniec każdego roku wspólnota braci z TaizeM zaprasza młodych
ludzi z całej Europy na kilkudniowe spotkanie modlitewne. Tym razem
odbyło się ono w stolicy Katalonii - Barcelonie.
26 grudnia 2000 roku z Duszpasterstwa Akademickiego "
Piątka" wyjechała grupa studentów z duchowym opiekunem - ks. Pawłem
Dziedziczakiem. Wyjeżdżając z Łodzi byliśmy świadomi, że przed nami
2600 km. tj. dwa dni jazdy autokarem.
Co nas skłoniło do tego, aby wyruszyć w tak daleką podróż?
Jechaliśmy tam po to, aby w modlitwie i kontemplacji spotkać Boga,
odkryć, że zaufanie i otwartość serca są możliwe. Chcieliśmy poprzez
dotarcie do źródła Ewangelii poznać sens swojego życia i nabrać nowego
zapału do podejmowania odpowiedzialnych zadań
Hiszpania przywitała nas słońcem i piękną pogodą. Po
przyjeździe udaliśmy się do punktu przyjęć Polaków - gdzie otrzymaliśmy
wskazówki co do pobytu w Barcelonie, a także adresy miejsc zakwaterowania.
Niektórzy z nas nocowali u rodzin (to byli szczęściarze!), inni w
klasztorze sióstr karmelitanek lub w szkołach.
Na spotkanie przyjechało ok. 80 tysięcy młodych, w tym
przeszło 20 tysięcy Polaków. Modlitwy odbywały się niedaleko Placu
Hiszpańskiego w kilku dużych pawilonach wystawowych, zwanych Fira
de Barcelona. Każdego dnia w parafiach uczestniczyliśmy w porannej
modlitwie a następnie w małych międzynarodowych grupkach dzieliliśmy
się wspólnie naszymi doświadczeniami przeżywania wiary. Spotkania
te dawały nam możliwość lepszego poznania się a także pozwoliły pokonać
bariery językowe. Po południu gromadziliśmy się w halach na modlitwie,
którą prowadził jeden z braci. Rozważaliśmy też list napisany specjalnie
dla nas przez Brata Rogera. Czy przebaczenie jest możliwe? Jak rozpoznać
wezwanie Chrystusa i nim żyć? Szukanie Boga w modlitwie. Pogłębianie
życia wewnętrznego, aby żyć w komunii z Bogiem, Wojny i pokój na
początku XXI wieku - to niektóre z poruszanych zagadnień podczas
spotkań tematycznych. Niektórzy popołudnie przeznaczali na indywidualną
modlitwę w ciszy.
W tym roku Brat Roger w swoim liście zatytułowanym Czy
widzisz przed sobą szczęście? napisał m.in.:
"Gdybyśmy wiedzieli, że szczęście jest możliwe nawet
w godzinach ciemności... Tak, Bóg pragnie naszego szczęścia! Nigdy
jednak nie zachęca byśmy byli bierni, obojętni na cierpienia innych
ludzi.
Wręcz przeciwnie: Bóg doradza, byśmy stawali się twórcami,
byśmy umieli tworzyć nawet w chwilach prób. Naszym życiem nie kieruje
przypadek, ani nie jest ono podane fatalizmowi. (...) Nasze życie
nabiera sensu, kiedy staje się nade wszystko żarliwą odpowiedzią
na Boże wezwanie.
Jak jednak rozpoznać to wezwanie i odkryć, czego Bóg
od nas oczekuje? Bóg oczekuje, że będziemy odblaskiem Jego obecności,
że będziemy nieść ewangeliczną nadzieję. Ten kto odpowiada na to
wezwanie nie zapomina o swoich słabościach, zachowuje bowiem w sercu
słowa Chrystusa: ´Nie bój się, zaufaj tylko!´. (...) Niezależnie
od wieku, w Nim można odnaleźć zapał i powtarzać sobie: ´Miej serce
odważne i idź dalej!´(...) ´TAK´ wypowiedziane w zaufaniu może wnieść
bardzo wiele jasności i radości aż do samej głębi naszego istnienia.
Jesteśmy wezwani do tego, by złożyć dar z siebie samych,
ale nie przychodzi nam to łatwo. Chrystus rozumie nasze wewnętrzne
opory. Pokonując je, okazujemy Mu swoją miłość. (...)
Bóg pragnie naszego szczęścia: gdzież jednak źródło tej
nadziei? Jest ono w komunii z Bogiem, żyjącym w samym centrum duszy
każdego człowieka. (...)
Nasza modlitwa jest czymś bardzo prostym. Czyż nie jest
tylko ubogim westchnieniem? Bóg potrafi nas usłyszeć. I nie zapominajmy,
że w sercu człowieka modli się sam Duch Święty. Trwanie w ciszy w
obecności Boga już jest wewnętrzną gotowością otwartą na kontemplację. (
...)
Kiedy chrześcijanie zachowują wielką prostotę i nieskończoną
dobroć serca, kiedy z uwagą starają się odkrywać głębokie piękno
duszy ludzkiej, zaczynają żyć we wzajemnej komunii w Chrystusie i
stają się twórcami pokoju wszędzie na ziemi. Żyć we wzajemnej komunii
to znaczy kochać i być kochanym, przebaczać i otrzymywać przebaczenie.
Kiedy komunia, którą jest Kościół, staje się przejrzysta w dążeniu
do tego, by kochać i przebaczać, wówczas sprawia, że z ożywczą wiosenną
siłą w Kościele jaśnieje rzeczywistość Ewangelii. Czy w końcu doczekamy
się wiosny Kościoła? (...)
Czy widzisz przed sobą szczęście? Tak, Bóg pragnie naszego
szczęścia!... i jest szczęście w pokornym dawaniu siebie".
Podczas pobytu w Barcelonie odczuwaliśmy wspaniałą atmosferę
towarzyszącą całemu spotkaniu. Wszyscy czuliśmy się jak jedna wielka
rodzina. Na ulicach, w metrze spotkać można było grupki rozśpiewanych
i radosnych młodych ludzi. Nowe tysiąclecie przywitaliśmy w swoich
parafiach. Zgodnie z hiszpańskim zwyczajem każdy otrzymał dwanaście
winogron, które zjedzone podczas bicia dzwonów miały zapewnić pomyślny
rok. Po północy rozpoczęła się zabawa, tzw. Święto Narodów. Młodzi
prezentowali tańce, śpiewy i zabawy charakterystyczne dla swojego
kraju. Polskim akcentem był oczywiście nasz narodowy taniec - polonez.
Ostatniego dnia po mszy wielu z nas zostało zaproszonych na obiad
do hiszpańskich rodzin.
Barcelona, zakorzeniona wraz z całym regionem w bogatej
tradycji wiary i kultury, jest w sercu Morza Śródziemnego portem
Europy, otwierającym drogę na inne kontynenty. To otwarcie znaleźliśmy
w gościnności parafii i rodzin. Do Polski powracaliśmy napełnieni
duchem ekumenizmu i braterstwa, świadomi, że pielgrzymka zaufania
przez ziemię nie kończy się wraz z momentem naszego odjazdu, ale
tak naprawdę dopiero się rozpoczyna. Każdy z nas przecież miłość
i zaufanie powinien czynić treścią swojego życia. Mariusz Jakiel,
Kasia Mucha
Pomóż w rozwoju naszego portalu