Współczesne filmy starają się czymś zaskoczyć widza. Wciąż pojawia się pytanie: Czym ich poruszyć? Najczęściej bywają to efekty specjalne, przemoc czy seks. Wśród reżyserów są "mistrzowie kinowego absurdu" czy "kinowego surrealizmu". Właśnie dlatego z całą rodziną wybrałem się na odmienny od wielu Makrokosmos. To film zupełnie inny niż wszystkie. Ludzie dostali jedynie skromne role drugoplanowe, bo główni aktorzy to ptaki. Ciągle wędrują: to na zimowiska, to do miejsc swoich lęgów. Ludzie są też autorami dekoracji na planie. Spora część akcji przebiega w krajobrazie zmienionym przez działalność człowieka.
Dominują wspaniałe zdjęcia skrzydlatych wędrowców w równie wspaniałych plenerach, nad którymi przelatują. Są to pola ryżowe Dalekiego Wschodu, lasy syberyjskiej tajgi, amerykański park Monument Valley, surowa zimowa sceneria gór i Arktyki. Śledzimy trasy wędrówek gęsi, łabędzi krzykliwych, żurawi, bocianów. Ich trasy to kilka, a nawet 10 tysięcy kilometrów. Podczas takiego przelotu ptaki często odpoczywają w zaskakujących nas miejscach - np. w pobliżu fabryk, wielkich miast. Oko kamery zagląda np. do olbrzymich kolonii ptaków, gnieżdżących się na niedostępnych urwiskach północnego Atlantyku. Spokojnie można obserwować uchwycone przez operatorów odczucia skrzydlatych aktorów. Grają z naturalną ekspresją. Widać zmęczenie lotem, radość odpoczynku, strach przed wieloma niebezpieczeństwami, zniecierpliwienie i złość na współtowarzyszy, a często rozpaczliwą walkę o życie i możliwość lotu dalej. Śmierć, wszechobecna w naturze, została pokazana w sposób delikatny - "bez ostatniego słowa". Widz nie ogląda jej, choć domyśla się, że nastąpiła. Wszystkim scenom towarzyszy doskonale dobrana muzyka. To kolejny atut filmu.
Makrokosmos nie kończy się po wyjściu z kina. Mówi o tym przesłanie filmu - "Podnieś głowę - nie jesteś sam". Ten spektakl natury wciąż trwa wokół nas.
Pomóż w rozwoju naszego portalu