Piątek każdego tygodnia tuż przed godz. 14.00
Do Domu Parafialnego im. Jana Pawła II na Górze Zamkowej w Będzinie grupkami schodzą się dzieci. W rękach worek z kapciami. Niektóre niosą zeszyty i książki. Są radosne. Przede wszystkim
dlatego - nie czarujmy się - że piątkowe popołudnie rozpoczyna pełne dwa dni wolnego od pijącej zwykle szkolnej ławki, ale w ich przypadku także dlatego - czego nie kryją - bo idą na świetlicę. Iść
na świetlicę znaczy iść do kolegów i koleżanek. W niektórych przypadkach znaczy też wyrwać się z domu. Zjeść coś ciepłego, smacznego i kalorycznego. Pobawić się. Pograć na komputerze,
bilardzie i stołowych piłkarzykach. Także - choć do tego zdaje się palą się najmniej - odrobić lekcje, nadrobić zaległości w szkole, przygotować się do poniedziałkowej klasówki. Za to wszystko
dzieciaki lubią, o ile nie uwielbiają to miejsce.
Kamil ma 12 lat. Do świetlicy chodzi drugi rok. Kasia jest rok młodsza. Jej rówieśnikiem jest nie mogący usiedzieć na jednym miejscu Daniel. Prawdziwe "żywe srebro". Ela jest z nich najstarsza.
Ma 13 lat. Rozpoczęła naukę w gimnazjum, i choć na świetlicy dominują dzieci ze szkoły podstawowej ,trudno jej się rozstać z domem na Górze Zamkowej. Przy stoliku siedzi jeszcze dwunastolatka
- Natalia i rok młodsza Ola. Świetlicowy "staż" mają podobny. - Na świetlicy jest faaaaaaajnie! Jednogłośnie odpowiadają na postawione pytanie.
Godzina 14.00
Zaczyna się odrabianie lekcji. Przy jednym stoliku pani Elżbieta Cwynar pomaga w niemieckim. Przy drugim pani Danuta Cwynar szlifuje z grupką dzieci język polski. Tuz obok pani Natalia Bochenek z dzieciakami główkuje nad matematyką. - Dzięki tym lekcjom rozwijamy swoje umiejętności - poważnie mówi Ela. - Przychodzę tutaj - mówi Elżbieta Cwynar - ponieważ uważam, że mam pewien dług do spłacenia. Mnie rodzice stworzyli doskonałe warunki do nauki, a dzieci ze świetlicy, mimo że chcą się uczyć, nie zawsze mają ku temu możliwości. Poza tym jest tu bardzo miła atmosfera i pobyt wśród dzieciaków to prawdziwa przyjemność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Godzina 15.00
Świetlica tętni życiem. W kuchni krzątają się panie Mirosława Golik i Halina Sieradzka. W dużym garnku bulgoce woda. Będzie gotowany makaron. Do tego truskawki i śmietana. Dzieci akurat za tą potrawą przepadają. - Nie zdarzyło się, żeby cokolwiek zostało - potwierdza Pani Mirosława. Oprócz piątkowego obiadu Panie przygotowują jeszcze sobotnie śniadanie i obiad. - Najlepiej lubię, gdy Pani Mira gotuje kapuśniak - mówi Daniel. Ola przepada za kopytkami z pieczarkami. Kamil ma tradycyjne gusta. Najlepiej smakuje mu kotlet schabowy i ziemniaki - oczywiście z koperkiem, nie omieszka dodać.
Okolice 16.00
Rozpoczyna się obiad. Najpierw modlitwa. Później roznoszenie półmisków z dymiącymi kluskami i smakowicie wyglądającą polewą truskawkową. Dzieci się zajadają. Co rusz ktoś prosi o dokładkę. Sąsiad, który zbiera resztki dla swoich kur i kaczek, odejdzie dziś z kwitkiem. Nic nie zostało.
Zazwyczaj 16.30
Zabawa. Jedni grają w bilard. Inni gimnastykują się przy twisterze. Grupki układają puzzle. Niektóre dziewczynki czeszą lalki. Sielanka. No może lekka przesada. Gwar niemiłosierny. Lecz wszystko
pod kontrolą. Kontrolują "Panie". Dzieci ich imiona wymieniają jednym tchem: Pani Sylwia, dwie Panie Moniki, Pani Kasia, Pani Marta, Pani Dominika, Pani Edyta, Pani Ola i Pan Tomek. - Organizują
nam czas, żebyśmy się nie nudzili - mówi Kasia. Paniom - Panom szefuje Pani Ola. Świeżo upieczona magister pedagogiki na Uniwersytecie Jagiellońskim.
- Gdy komuś zeszyty się kończą, to zawsze można pójść do Pani Oli i poprosić. Na pewno coś znajdzie. Daje czasami słodycze, ale tylko wtedy, gdy jesteśmy grzeczni - mówią dzieci. Opowiadają mi
również o andrzejkach zorganizowanych przez Parafialny Oddział Akcji Katolickiej przy parafii Świętej Trójcy w Będzinie. - Było dużo konkursów - mówi Kamil - i dyskoteka - dodaje. Dzieciaki
z przejęciem opowiadają o nagrodach. Do wygrania był walkman, aparat fotograficzny i piłka do siatkówki. Z kolei Mikołaja zorganizowało gimnazjum nr 2 w Będzinie. Coraz więcej
szkół i instytucji włącza się w działalność świetlicy. Często przychodzą sami, przez nikogo nie zachęcani. Na Mikołaja młodzież przyniosła prezenty i torby pełne słodyczy oraz animowała
zabawę. - Tyle, że Mikołaj był bez brody - z uśmiechem dodaje Ola, która zdaje się, że w Mikołaja już nie wierzy.
Częścią świetlicy jest wychowanie religijne. W październiku dzieci uczestniczą w różańcu. W Wielki Poście biorą udział w Drodze Krzyżowej. A maj i październik to nabożeństwa,
odpowiednio - majowe i czerwcowe.
Już 18.00
Po dzieciaków przychodzą rodzice. Pora iść do domów. Wyspać się. Jutro, czyli w sobotę, o 10.00 znowu w Domu Parafialnym na Górze Zamkowej będzie gwarno. Jak w ulu. Ale to miły dla ucha ul.