Pan Antoni z Łowicza napisał:
Jak wynika z moich obserwacji, starość zaczyna się wtedy, gdy więcej osób
nam się kłania, niż my ich rozpoznajemy. Czasem uda mi się wygrzebać
z pamięci nazwisko, rzadziej – imię. Lecz często po prostu wiem, że chyba tego
kogoś znam, ale zupełnie nie mam pojęcia skąd.
To jest proste kryterium, lecz mam i inny sprawdzian. Mianowicie: gdy wszystkie
tzw. dobre filmy są dla nas tylko powtórkami. Przeglądam program telewizyjny,
przerzucam opisy zapowiadanych filmów i gdy mnie coś zainteresuje,
to okazuje się, że już to widziałem. Nie będę się tu rozwodził nad książkami,
po które gdy sięgam, po kilku stronicach stwierdzam, że też je już czytałem.
Jak przystało na osobę trochę oczytaną i osłuchaną, przez wiele lat umiałem
wyłowić to, co cenne, wartościowe, dobre. A jednak dzisiejszy świat potrafi mnie
zadziwić i w tej materii. Weźmy choćby takie liczne obecnie zabawy audiotele –
różne wybory idoli czy podobne. Nigdy nie udaje mi się trafić, kto powinien
zwyciężyć. Niby kryteria są jasne, niby widać to, co widać, czyli że jedni są lepsi,
inni słabsi, a jednak ostateczny wynik zawsze mnie zaskakuje. I nie ma w tych
wyborach żadnej logiki. Czy na tym polegają demokratyczne wybory, w których
decyduje większość? Czy to znaczy, że większość jest nieomylna i lepiej się zna
np. na muzyce niż wykształceni profesjonaliści, którzy niegdyś bywali jurorami?
Tylko raz dałem się nabrać na podobne głosowanie z zaskakującym wynikiem...
Odtąd mam spory dystans do wszelkiego głosowania, w którym ma decydować
tzw. większość. A i nie bardzo wierzę maszynom, które liczą głosy. Bardzo jestem
ciekaw, czy ktoś jeszcze podziela to moje zdanie.