Reklama

Teraz Polska - urlop w kraju

Biura turystyczne kuszą niskimi cenami zagranicznych wycieczek. Wypoczynku w Polsce nikt tak mocno nie reklamuje. Czy wakacje w kraju wiążą się z gorszymi atrakcjami? Trzy małżeństwa opowiadają gdzie spędzają urlopy. Ani status społeczny, ani uposażenie nie zmusza ich do takich wyborów. Dlaczego więc wybierają Polskę?

Niedziela warszawska 26/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W dobrym tonie jest powiedzieć, że urlop spędzało się we Włoszech czy Hiszpanii. W Polsce - to brzmi znacznie gorzej. Ale czy zagraniczna eskapada, której celem jest leżenie plackiem na zatłoczonej plaży, może równać się z obcowaniem z przyrodą w Bieszczadach czy na Mazurach.
Dla czytelników Niedzieli zebraliśmy doświadczenia trzech małżeństw. Raczej ponadprzeciętnych. Nie należą do najbiedniejszych, znają języki, są pracownikami naukowymi, lekarzami, prywatnymi przedsiębiorcami. Corocznie wypoczywają w Polsce i to bynajmniej nie z konieczności. Dlaczego?

Reklama

Pani Ewa z mężem Jakubem oraz dwójką dzieci w każde wakacje jeździ na Pojezierze Brodnickie. Ta część Mazur jest piękna. Wokół czyste jeziora połączone kanałami. - Bardzo cenimy sobie rodzinne spędzanie czasu. Wakacje planujemy tak, żebyśmy wszyscy razem byli chociaż tydzień - mówi pan Jakub.
Około 80 km od Torunia znajduje się domek kupiony przez tatę pani Ewy. Na wypoczynek dołącza do nich dalsza rodzina i przyjaciele.
Na wakacjach nikt nie wstydzi się późnego wstawania. Potem można sobie pozwolić na dwugodzinne prawie "celebrowane" śniadania na świeżym powietrzu. - Wieczorem organizujemy ognisko, słuchamy starych przebojów, które przywozi ze sobą nasz kolega - opowiada pani Ewa. Jeśli pogoda jest dobra większość dnia wszyscy spędzają nad wodą. Pan Jakub z żoną i dziećmi w wodzie czują się jak ryby, można więc sobie pozwolić na długie dystanse wpław po jeziorze. Eskapady wypożyczonym kajakiem to podróż, która się opłaca. - Fascynuje nas przyroda, a na takiej wyprawie można zobaczyć łabędzie albo bobry - mówi pani Ewa. To nie koniec spotkań z fauną. Na lądzie są łasice, kuny, zaskrońce i żmije.
Jedną z wakacyjnych atrakcji jest pływanie na jeziorze krypą. To najtańszy środek lokomocji, bo znajdujący się na wyposażeniu rodziny. Krypa ma podwójną parę wioseł, jest dość ciężka i tylko silne osoby są w stanie wprawić wiosła w ruch. Pani Ewa wspomina jedną z całodniowych wypraw. - Do łodzi wsiadły dwie rodziny: ja z córką i synem oraz kolega z córką - wspomina pani Ewa. Przed wypłynięciem pytałam czy zabrać coś do jedzenia na drogę. Kolega chciał tylko suchy prowiant. - Po pokonaniu części trasy głód dał znać o sobie. Od wioseł dało się słyszeć pytanie: To może posiłek. Wyjęłam wtedy przygotowany chleb. Kolega nie mógł wyjść ze zdziwienia, że suchy prowiant nie tylko zaczynał, ale i kończył się na suchym chlebie. Do tego była jeszcze w łodzi woda. Ale wioślarze mieli dość siły, żeby wrócić do domu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przygoda, każdej chwili szkoda

Reklama

Małgosia i Robert nie mają jednego stacjonarnego miejsca, do którego wracają w czasie wakacji. - Każdego roku staramy się poznawać nowe okolice. Jeździmy na łono natury, tam gdzie jest las, góry czy jeziora. Wybieramy raczej aktywny wypoczynek, długie wędrówki - mówi Robert. Czasem trasy są 20-kilometrowe. - Najbardziej zależy nam na ciszy. Bywa, że zatrzymujemy się w drodze i okazuje się, że są tam jakieś nie odkryte dzikie miejsca - dodaje Małgosia. Spokojne miejscowości, bez tłumów turystów można jeszcze znaleźć. - Z powodu takich warunków bardzo lubię Bieszczady - mówi Robert. Czasem rozwiązaniem na uniknięcie tłoku w ciekawych miejscach jest wyjazd poza sezonem wakacyjnym. Małgosia i Robert do Drawieńskiego Parku jeżdżą we wrześniu.
Na wyjazd niezbędne w bagażu są mapy i przewodniki.
- Wybieramy się na szlaki turystyczne i ścieżki edukacyjne, przed wyjściem trasa jest dokładnie prześledzona na mapie. I podglądamy przyrodę z bliska - mówi Małgosia. Podstawowy element ekwipunku to aparat fotograficzny. - Każde zdjęcie zrobione osobiście ma dużą większą wartość od tych oglądanych w katalogach, choć im nie dorównuje - mówi Małgosia. Wyprawy nie kończą się na podglądaniu, ale także na smakowaniu przyrody. Jagody, poziomki, jeżyny - prosto z krzaka smakują najlepiej. Największe "smakowanie" przyrody odbyło się przed dwoma laty. Był to rok grzybowej klęski urodzaju w polskich lasach. - Z każdej wyprawy wracaliśmy z kilkoma kilogramami grzybów: podgrzybków, borowików, rydzów, koźlarzy - opowiada Robert. To były pracowite wakacje. Ale praca była przyjemna. Popołudnia mijały na czyszczeniu grzybów. Część szła do słoików, inne do suszenia. - Interesowały nas same kapelusze, ogonki zostawialiśmy tylko prawdziwkom - mówi Małgosia.
- Dawniej w mojej rodzinie była tradycja wyjazdów w okolice Augustowa, skąd pochodził dziadek. Wypoczywaliśmy w Przewięzi, 9 km od miasta. Kilka lat temu mogliśmy tam z mężem jeszcze rozstawić namiot. Teraz ze względu na bezpieczeństwo trzeba raczej szukać miejsca w ośrodkach, których w tamtej okolicy jest pod dostatkiem. Ale te rejony nazywane "Zielonymi Płucami Polski" wciąż mają przeźroczystą toń jezior i soczystą zieleń łąk.
Inne małżeństwo: Marysia i Leszek na wakacje mają ulubiony zakątek w Zwierzyńcu na Roztoczu. Woda i las to wystarczające atrakcje, żeby zaszyć się tu na tydzień bądź dwa z dziećmi. Wspólnie spędzają czas na długich spacerach i łapaniu słonecznych promieni.

Atrakcje na letnie weekendy

Niestety, urlop jest zwykle krótszy niż polskie lato. Ale przy odrobinie pomysłowości można ciekawie zaplanować wakacyjne weekendy. - W ostatnich latach w soboty i niedziele wybieraliśmy się na wyjazdy agroturystyczne do Kampinosu. W ten sposób nie traci się czasu na długie dojazdy - mówi Małgosia. Na spacerze w lesie można spotkać łosia, już z okna domu u gospodarzy obserwować na drzewie bocianią rodzinę, a wieczorem posłuchać rechotania żab. Przy szybkim tempie życia w stolicy taki odpoczynek jest idealny. Wielką atrakcją dla mieszczuchów jest też świeże mleko, jajecznica z wiejskich jajek czy domowe pierogi z jagodami.
Marysia i Leszek na krótki wypoczynek jeżdżą do Borówka nad Świdrem, gdzie mają dom dziadka. - Miejscowość znajduje się niedaleko naszego domu i jeździmy tam nawet na krótkie popołudnia po pracy - mówi Leszek. W pierwszy weekend września tradycyjnie odbywa się wyprawa do Puszczy Białowieskiej. - Raz w roku wybieramy się do Kazimierza. Miasto jest piękne, ma swoją historyczną atmosferę. A dla nas dodatkowo wiążą się z tym miejscem piękne wspomnienia. Tu byliśmy w narzeczeństwie na wycieczce - mówi Marysia.

Lubimy Polskę

Dla wielu osób spędzanie urlopu w Polsce nie oznacza wyboru negatywnego: zostaliśmy w kraju, bo nie mogliśmy wyjechać za granicę. - W Polsce jest bardzo dużo ciekawych miejsc, wcale nie mniej atrakcyjnych niż za granicą. Właściwie nasz kraj jest przez Polaków nie poznany - mówi Leszek. - Bardzo lubię wypoczywać właśnie w Polsce. Chciałabym jeszcze pojechać do Kotliny Kłodzkiej - mówi Marysia. A ponieważ Leszek kupił ostatnio przewodnik Polska na weekend więc nuda w domu nie grozi.
Zdaniem pani Ewy urlop w Polsce może być atrakcyjny, co zależy od tego jak zorganizujemy sobie czas wypoczynku.
- Czasem traci się dużo czasu na poznawanie innych krajów, a u nas jest tyle ciekawych miejsc. Byłam dopiero w 4 parkach narodowych, a jeszcze tyle zostało do zobaczenia. Dużą przyjemność sprawia nam też odkrywanie nowych miejsc w Polsce - mówi Małgosia.
Leszek podkreśla jeszcze jeden powód, dla którego urlop z rodziną planuje w kraju. Zamiast wywozić pieniądze za granicę dają zarobić osobom pracującym w Polsce.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czym był adwent dla Jana Pawła II?

2025-12-21 09:48

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

adwent

BP KEP

Jan Paweł II

Jan Paweł II

Adwent był dla Jana Pawła II czasem szczególnym - nie tylko w sensie liturgicznym, ale także bardzo osobistym. Papież przeżywał go jako okres intensywnego przygotowania serca na spotkanie z Chrystusem, łącząc głęboką duchowość z prostymi, ascetycznymi gestami codzienności.

Wspomnienia jego najbliższych współpracowników, a także bogate nauczanie papieskie z lat pontyfikatu, ukazują Adwent jako czas czujności, modlitwy, nawrócenia i nadziei.
CZYTAJ DALEJ

Komunikat Rzecznika Kurii Diecezji Radomskiej ws. ks. Krzysztofa Dukielskiego

2025-12-20 14:26

[ TEMATY ]

diecezja radomska

Red.

Oto treść komunikatu ks. Damiana Fołtyna, rzecznika Kurii Diecezji Radomskiej.

W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej publikacjami medialnymi dotyczącymi księdza Krzysztofa Dukielskiego, Kuria Diecezji Radomskiej pragnie zaznaczyć, że kwestie prawne związane z tą sprawą należy rozróżniać w dwóch odrębnych porządkach prawnych: państwowym oraz kanonicznym.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Wyruszył Orszak Trzech Króli!

2025-12-21 11:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Spotkanie organizacyjne Orszaku Trzech Króli

Spotkanie organizacyjne Orszaku Trzech Króli

Organizatorzy i wolontariusze Orszaku Trzech Króli 2026 rozpoczęli bezpośrednie przygotowania do tego wydarzenia.

Już po raz kolejny w święto Trzech Króli ulicami miast całej Polski, jak i archidiecezji łódzkiej przejdą kolorowe, roztańczone i radosne Orszaki Trzech Króli. Do organizacji zgłosiły się zarówno największe miasta jak i małe miasteczka czy wsie. Odpowiedzialni za przygotowanie tego wydarzenia spotkali się, by rozpocząć bardzo intensywne, bezpośrednie przygotowania do Orszaku. Hasło tegorocznego Orszaku Trzech Króli „Nadzieją się cieszą” wywodzi się ze słów drugiej zwrotki kolędy „Mędrcy świata, Monarchowie”. Wynika ono z Roku Nadziei, ogłoszonego przez śp. Papieża Franciszka jako Rok Jubileuszu Narodzin Jezusa Chrystusa, a który zakończy się właśnie 6 stycznia 2026 r. Spotkanie wolontariuszy, artystów i koordynatorów Orszaku rozpoczęła modlitwa. Koordynator Orszaku Trzech Króli przedstawił tegoroczną trasę Orszaku, który, podobnie jak w roku ubiegłym, rozpocznie się Mszą świętą w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego na ulicy Sienkiewicza, gdzie gościnnie progi świątyni otworzą ojcowie Dominikanie. - W scenariuszu tegorocznego Orszaku zawarte są sceny ukazujące różne ludzkie sytuacje, które obrazują brak nadziei. Będziemy szli widząc wokół nas samotność, depresję, czy Heroda – influencera, zapatrzonego tylko w samego siebie. Można powiedzieć, że Orszak idzie wbrew nadziei! A na zakończenie dochodzimy do żłóbka, w którym jest cała nasza Nadzieja – Jezus Chrystus – tłumaczy ks. Grzegorz Matynia, organizator łódzkiego Orszaku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję