Sytuacja polityczno-społeczna w Bośni przed II wojną światową
Z historii dowiadujemy się, że terytorium Bośni zamieszkiwały plemiona południowosłowiańskie, które podlegały w różnych okresach panowaniu Rzymian, Bizancjum, Serbii, a także Węgrom,
Turcji i króla bośniackiego Tvrtka, który to w XIV w. zdobył dla Bośni niepodległość. W kolejnych wiekach Turcy osmańscy dokonali podboju Bośni i Hercegowiny.
Ucisk i rosnąca świadomość narodowa ludności budziła pragnienie wyzwolenia się spod władzy tureckiej. W wyniku tego dochodziło do powstań narodowych. Największe wybuchło w 1875 r.
Masakry tureckie na ludności spowodowały interwencję Rosji i wojnę rosyjsko-turecką. Z tego też powodu kongres berliński w 1878 r. przyznał Austro- Węgrom zarząd
i prawo do okupacji wojskowej tego terytorium dla zapewnienia samorządności krajom bałkańskim. Radykalna młodzież związana z Serbią sprzeciwiała się tej okupacji i organizowała
spiski i zamachy na dostojników austriackich. Przykładem tu może być zamach na następcę tronu Austro-Węgier Franciszka Ferdynanda (28 czerwca 1914 r.) w Sarajewie. Polskie kolonie
były lokowane obok wiosek zamieszkałych przez narodowość serbską, która w większości wyznawała prawosławie i przez ludność pochodzenia tureckiego wyznającą islam oraz ludność chorwacką
wyznającą katolicyzm. Na tych terenach zamieszkiwali także Żydzi. Ks. Marcin Czermiński we wspomnieniach z misji do Bośni i Hercegowiny w latach 1895-1896 pisze:
"W 1895 r. Bośnię i Hercegowinę zamieszkiwało 333 306 katolików, 673 861 prawosławnych, 548 818 mahometan i 8208 żydów".
Jak widać z przekroju religijnego i narodowościowego, w tradycyjnym wzorcu historycznym Bośni i Hercegowiny było miejsce dla różnych kultur i religii.
Wspólnoty narodowościowe i religijne mieszkały obok siebie. Znajomość jednak była powierzchowna. Z pokolenia na pokolenie przekazywano sobie stereotypy, niekoniecznie pozytywne.
Można powiedzieć, że częściej przekazywano opinie negatywne.
Stosunki sąsiedzkie między mieszkańcami Bośni często były dramatyczne. O jednym z takich zdarzeń pisze ks. Marcin Czemiński w swoich wspomnieniach: "Okolica do bezpiecznych
nie należała, polscy osadnicy walczyli nie tyko z wilkami, ale osiem polskich szałasów zostało zrabowanych, a jednemu osadnikowi, gdy się bronił, połamano kości, zrabowano całe mienie,
i tylko na zaklęcia i usilne prośby nie mordowano". W 1918 r. z państw południowosłowiańskich w wyniku porozumienia Serbii, Chorwacji, Macedonii,
Czarnogóry oraz Bośni i Hercegowiny powstała Jugosławia. Od początku istnienia państwa targały nim konflikty narodowościowe. Szybko jednak dominującą rolę zaczęły odgrywać wpływowe grupy serbskie.
Powstały partie polityczne i rewolucyjne związki narodowe. W 1929 r. król Aleksander I dokonał zamachu stanu, wprowadził dyktaturę. W latach 1932-34 miały
miejsce liczne strajki i wystąpienia chłopskie. Przed II wojną światową w Bośni nasilały się wpływy Niemiec hitlerowskich i Rosji Sowieckiej. Radykalne ugrupowania chorwackie
chciały stworzyć Wielką Chorwację. Ugrupowanie J. B. Tito było za komunistycznym państwem federalnym. Działał monarchistyczny Ruch Serbii. Swoje ugrupowania mieli muzułmanie i Albańczycy.
Po rozpoczęciu działań wojennych Polska grupa narodowa długo zachowała niezależność, ale Polacy byli werbowani do wojska, często siłą.
Reklama
Polacy w Bośni
Po wojnie rosyjsko-tureckiej na międzynarodowym kongresie w Berlinie w 1878 r. pod przewodnictwem Bismarcka ustalono m.in., że: "Prowincja Bośnia i Hercegowina będzie zajęta i administrowana przez Austro-Węgry". W Galicji pod zaborem Austro-Węgier w tamtym czasie brakowało pracy i ziemi, a bieda i nadmiar rąk do pracy były przyczyną dużej fali emigracji, zwłaszcza do Ameryki. Nowe tereny w Bośni przeznaczone przez rząd Austro-Węgier na osadnictwo były do zagospodarowania na bardzo dobrych warunkach. Każdy osadnik mógł otrzymać 10-12 ha gruntów w dzierżawę na 10 lat. Aby te grunty otrzymać, osadnik musiał zobowiązać się, że będzie dobrym rolnikiem, postawi w ciągu trzech lat dom mieszkalny i zabudowania gospodarskie, będzie karczował oddane mu lasy z przeznaczeniem na ziemię uprawną, będzie zakładał sady. Inne zobowiązania to: każdy osadnik będzie moralnie i politycznie zachowywał się nienagannie, nie będzie sprzedawał, wydzierżawiał i używał ziemi do celów innych jak rolniczo-gospodarskie, od czwartego roku będzie płacił czynsz dzierżawny aż do uzyskania prawa własności po 10 latach wypełniania wszystkich zobowiązań. Tadeusz Jurkowski w swojej pracy magisterskiej z 1970 r. na temat: "Osiedlenie się Polaków z Jugosławii na ziemiach odzyskanych powiatu bolesławieckiego w latach 1946-1947" pisze: "Warunki, na jakich można było otrzymać ziemię w Bośni, sprawiły, że wiele rodzin z Wołynia, Bukowiny i Lubelskiego wędrowało do Bośni. Najwięcej z powiatów: rzeszowskiego, tarnobrzeskiego, tarno-polskiego, stanisławowskiego i powiatu Nisko. Pierwsze pojedyncze rodziny przybyły już w 1890 r. Pierwszą całkowicie polską wioską był Celinowac, założony w latach 1985-1986, a ostatnią polską wioską w Bośni w 1905 r. była Grabaśnica. Do Gumiery w 1900 r. przybyło 36 rodzin, w 1902 -45 rodzin i w 1904 r. - 51 rodzin. W latach 1890-1905 między osadników w Bośni rząd rozdzielił 21 893 ha gruntów i osiedliło się tam 1817 rodzin, łącznie 9660 osób".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Sylwetka ks. Antoniego Dujlowicza
Ks. Antoni Dujlowicz urodził się 26 czerwca 1914 r. w Ruzicu k.Banja Luki w chorwackiej wielodzietnej rodzinie chłopskiej jako dwudzieste trzecie dziecko. W 1928 r. wstąpił do Małego Seminarium Duchownego w Trawniku. Potem ukończył także Wyższe Seminarium Duchowne. Już w seminarium jako kleryk wywiązywał się bardzo sumiennie ze wszystkich swoich obowiązków. Był bardzo koleżeński i wyrozumiały dla swoich kolegów. Często wieczorami odbywał godzinną adorację przed Najświętszym Sakramentem. Ks. Josip Vrbanek pisze w Kalendarzu Serca Jezusowego i Maryjnego w 1944 r.: "Jeszcze w Seminarium koledzy dla żartu nazywali Antoniego za jego sumienność: Święty Antoni". Jak się później okazało, nie był to pusty żart. Święcenia kapłańskie Antoni otrzymał 30 kwietnia 1939 r., a pierwszą Mszę św. odprawił w swojej rodzinnej parafii 23 lipca 1939 r. w obecności najbliższych mu osób. Ojciec ks. Antoniego miał wtedy już 85 lat. Ks. Josip Vrbanek pisze we wspomnianym kalendarzu: "Pobożność, jaką wyniósł z Seminarium, jego duchowe horyzonty oraz bystry sąd i twarda wola służenia Kościołowi i Ojczyźnie oraz tęsknota za kapłaństwem stały się rzeczywistością".
Praca duszpasterska młodego kapłana
Ks. Antoni, młody i niedoświadczony kapłan, otrzymał swoją pierwszą parafię w Gumierze, powiat Prynjavor. Parafia ta była dla ks. Antoniego trudna, ponieważ mieszkało tam ok. 120 rodzin polskich, a ksiądz nie znał języka polskiego. Młody kapłan szybko nawiązał jednak kontakty z mieszkańcami, w tym z dziećmi i młodzieżą. Na początku posługiwał się wyłącznie serbochorwackim, później nauczył się też języka polskiego. Jak wspominał J. Radziński, "Już po pierwszej odprawionej Mszy św. ks. Antoni podchodzi do mężczyzn i długo rozmawia, podchodzi też do grupy młodzieży, wypytuje nas, jak się nazywamy, co robimy. Był bardzo serdeczny, a już na drugą niedzielę zaprosił nas, aby przyjść po południu z młodzieżą na plebanię". P. Burniak w swoich wspomnieniach tak opisuje przybycie ks. Antoniego: "Ks. Antoni Dujlowicz przybył do naszej parafii 3 lipca 1940 r., był to akurat początek wakacji. Bardzo serdecznie witał się ze wszystkimi parafianami, a najserdeczniej z dziećmi i młodzieżą. Miałem wówczas 13 lat i byłem ministrantem. Cieszyliśmy się wszyscy bardzo z nowego i młodego proboszcza, a radość była tym większa, że przez 11 lat nie było proboszcza na miejscu, ponieważ plebania była w budowie. Teraz do nowej plebanii wprowadził się nowy młody księdz". P. Burniak pisze dalej: "Ks. Antoni polubił Polaków z powodu ich szczerej pobożności i przywiązania do Kościoła. Od początku z wielką gorliwością przystąpił do pracy duszpasterskiej, nauczał katechezy dzieci i młodzież. Bardzo szybko, bo już po trzech miesiącach od przyjazdu, odbyło się dawno oczekiwane bierzmowanie". Ks. Antoni na prośbę parafian prowadził kółka różańcowe. Odmawianie różańca przebiegało według stanów: ojcowie, matki, młodzieńcy i panny. Ks. Alfred Pichler, proboszcz sąsiedniej polskiej parafii w Nowym Martyńcu, tak pisze o pracy ks. Antoniego w Wiadomościach diecezji banjaluckiej: "Nagły wzrost poziomu religijnego jego parafii dowodzi, że Pan w jego usta włożył «słowa żywota wiecznego». Głównym powodem tego sukcesu była wielka miłość i zapał do pracy duszpasterskiej". Ksiądz brał w obronę godność i cześć młodzieży katolickiej, często kuszonej, aby przychodziła na nocne potańcówki organizowane przez Serbów. J. Radziński wspomina, że ksiądz mówił: "Nie chodźcie na nocne potańcówki, one nic dobrego nie dają, jak będziecie robić potańcówki w niedzielę po południu to i ja do was przyjdę. I przychodził, a jak zbliżała się pora wieczornego nabożeństwa, to młodzież z księdzem razem szła do kościoła na nieszpory, tam nazywało się to błogosławieństwo".
Msza św. w intencji ks. Antoniego Dujlowicza odprawiona zostania 13 lipca 2003 r. w kościele parafialnym Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Ocicach o godz.
11.00.
(cdn)