W gronie Apostołów nie brakowało postaci barwnych, kontrowersyjnych, charyzmatycznych, ale byli też tacy, którzy po prostu... byli. Nie domagali się miejsca przy Jezusie, nie pytali o to, kto będzie największy w królestwie Bożym, nie prowokowali dramatycznych scen. Do tej grupy należą właśnie Szymon i Juda Tadeusz. Obecni, wierni, oddani do końca. Ich historie to opowieści nie o cudach, lecz o cichej, konsekwentnej służbie.
Gdyby zapytać przeciętnego wiernego, co wie o św. Szymonie albo o św. Judzie Tadeuszu, odpowiedź często byłaby niepewna. Nie błyszczą w Ewangeliach jak Piotr czy Jan. Nie prowadzą burzliwych dialogów z Jezusem. A jednak ich obecność w gronie Dwunastu nie była przypadkowa. Bo nie każdy jest powołany, by być na scenie. Niektórzy są potrzebni, by stać gdzieś z tyłu, by nieść stabilność, wytrwałość i siłę, której nie widać, ale którą się czuje. Szymon i Juda Tadeusz byli właśnie takimi Apostołami. Zostali zapamiętani jako ci, którzy nie szukali uznania, ale pozostali wierni aż po męczeństwo. Ich historie przypominają, że są tacy święci, którzy nie potrzebują rozgłosu, by zmieniać świat. I że prawdziwa wielkość często nie potrzebuje mikrofonu. Trudno mówić o szczegółowych biografiach Szymona i Judy Tadeusza, bo przekazy biblijne mówią o nich niewiele. Większość informacji pochodzi z tradycji ustnej, apokryfów i wczesnochrześcijańskich legend. Nie mamy dokładnych dat, nie znamy miejsc ich urodzenia, wiemy tylko tyle, ile konieczne: byli z Jezusem, szli za Nim, głosili Ewangelię, a na końcu oddali za nią życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
