Ks. Mirosław Benedyk: Kiedy odkryła Pani pasję do malowania?
Anna Maciejewska: Od najmłodszych lat lubiłam rysować i malować. W szkole podstawowej mój talent dostrzegła nauczycielka plastyki, która rozwijała go podczas zajęć dodatkowych. Brałam udział w konkursach, poznawałam różne techniki. Przez moment myślałam o nauce w Liceum Plastycznym we Wrocławiu, ale ostatecznie wybrałam liceum w Świdnicy o profilu matematyczno-fizycznym, gdzie była również plastyka.
Kiedy zaczęło się bardziej świadome tworzenie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wtedy właśnie zaczęłam rysować z natury, uczestniczyłam w zajęciach w Młodzieżowym Domu Kultury, zdobywałam nagrody w konkursach wojewódzkich i ogólnopolskich, a także w olimpiadzie artystycznej. Choć sukcesy mnie cieszyły, traktowałam malarstwo hobbystycznie. Od dziecka marzyłam o zawodzie nauczycielskim, choć życie poprowadziło mnie ku sztuce.
Czy od razu została Pani malarką?
Nie. Po nieudanej próbie dostania się na Akademię Sztuk Pięknych rozważałam architekturę, a potem pracowałam w Biurze Projektowym przy Politechnice Wrocławskiej. Wróciłam do Świdnicy i otrzymałam propozycję pracy w szkole. Uczyłam plastyki, napisałam własny program, prowadziłam zajęcia także dla uczniów z dysfunkcjami. Wtedy jednak nie miałam wiele czasu na rozwijanie własnej twórczości.
Reklama
Jakie motywy pojawiają się najczęściej w Pani obrazach?
Tematyka moich prac jest różnorodna: przyroda, rośliny, architektura, postacie i zwierzęta. Uwielbiam też tematykę marynistyczną, często bywałam na plenerach malarskich na Mazurach. W moich obrazach pojawiają się też cytaty i aforyzmy, które przypominają o Stwórcy.
Czy wiara wpływa na Pani twórczość?
Zdecydowanie. Wiara w Boga jest dla mnie punktem odniesienia. Dzięki niej przetrwałam wiele kryzysów. W moich obrazach często dominuje architektura sakralna czy wizerunki Matki Bożej. Nie jestem portrecistką, ale w Jej twarzy dostrzegam piękno, które jest dla mnie uśmiechem Boga. To piękno staram się przekazywać w mojej twórczości.
Co chciałaby Pani przekazywać odbiorcom poprzez obrazy?
Nie chcę niczego narzucać, ale pragnę, by moja twórczość budziła wrażliwość, pozwalała dostrzec dobro i piękno. Chciałabym, by oglądający mogli zatrzymać się na chwilę i poczuć spokój, nadzieję, radość.
Bierze Pani udział w wielu wystawach. Które były szczególne?
Reklama
Dotąd miałam ponad 20 wystaw w całym kraju m.in.: w Szczecinie, Olsztynie, Dzierżoniowie, Podkowie Leśnej, Zakopanem, na Polach Grunwaldzkich, na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki w Rybniku i oczywiście w Świdnicy. Ostatnia, w Pałacu Konopackiego w Warszawie, była wyjątkowa. Rozmowy z odwiedzającymi trwały ponad dwie godziny – z ludźmi, którzy szukają piękna w świecie, gdzie coraz częściej promuje się brzydotę.
Czy malowanie bywa dla Pani formą modlitwy?
Tak. Często maluję przy muzyce poważnej, to dla mnie forma medytacji. Zdarza się, że proszę Boga, by to, co tworzę, przynosiło ludziom radość i było zgodne z Jego wolą. Tak było podczas Ogólnopolskiego Kongresu Małżeństw Katolickich, gdzie zaprezentowałam swoje prace i widziałam wzruszenie wielu osób.
Jakie są Pani najbliższe plany artystyczne?
W październiku prowadziłam warsztaty dla młodzieży w Świdnicy. Po Nowym Roku planuję wystawę o tematyce kobiecej z okazji Dnia Kobiet, a w maju dużą wystawę w Gliwicach, będącą owocem spotkań międzynarodowych w Rybniku. Pierwsze półrocze zakończę wystawą w Warszawie, poświęconą wyłącznie tematyce kwiatowej.
