Humanoidalne, czyli wizualnie przypominające człowieka, roboty wyposażone w sztuczną inteligencję budzą mieszane uczucia. Jedni uważają, że uwolnią one człowieka od najcięższych i niebezpiecznych prac. Inni obawiają się, że maszyny wyprą nas z rynku pracy, co spowoduje nie tylko biedę części społeczeństwa, ale i utratę kontroli nad niektórymi gałęziami gospodarki. Zwolennicy przekonują, że humanoidy mogą się przydać i na wojnie, i podczas zamieszek, ale także przypilnują dziecka, zaopiekują się obłożnie chorym, a może nawet zaczną zbierać tacę w kościele... Bez względu na to, po której stronie sporu się opowiadamy, faktem jest, że za kilka lat co zamożniejszych homo sapiens stać będzie na zakup własnego humanoida.
Wizjonerskie kino
Od wielu dekad naukowcy pracowali nad tym, by stworzyć maszyny służące do pracy w niebezpiecznych dla człowieka miejscach. Najwcześniejsze roboty konstruował na początku lat 50. XX wieku George C. Devol, wynalazca z USA. Szerszej publiczności roboty kojarzą się zapewne z Gwiezdnymi wojnami czy postacią gosposi Rosie z animowanego serialu Jetsonowie. Nikomu jednak nie przychodziło do głowy, że nauka zrobi tak gigantyczny skok technologiczny – wprost w rzeczywistość, w której roboty staną się oczywistą cześcią naszego życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Części składowe
Reklama
Robota – i to każdego, także tego o wyglądzie człowieka – tworzą, w największym skrócie, korpus, silniki i czujniki. Korpus jest zazwyczaj pokryty metalem, plastikiem lub np. włóknem węglowym. Porusza się dzięki silnikom stosowanym w robotyce, w tym dwukierunkowym silnikom krokowym, obrotowym. Z kolei silnik wspierają pompy i tarcze wibracyjne. W korpusie zamontowane są czujniki, w tym kamery, mikrofony, czujniki ciśnienia, położenia, prędkości, lokalizacji oraz dotykowe, do tego termometry, wilgotnościomierze itd. Energia służąca do napędzania całej tej maszynerii pochodzi z baterii albo z energii słonecznej, a bywa, że i z gazu.
Dla przykładu – słynny już Optimus Tesli dzięki technologii FSD może poruszać się w otoczeniu z niezwykłą jak na maszynę precyzją. Ma wmontowane czujniki ruchu, hydrauliczne stawy oraz zaawansowane algorytmy wykorzystywane przy wykonywaniu zadań. Systemy te wcześniej wykorzystano w autach Tesli, a robotom pozwalają one na niemal bezkolizyjne poruszanie się w ciasnych pomieszczeniach, nawet jeśli wokół panuje harmider.
To nie bajka, to rzeczywistość
Roboty pracują dziś za człowieka w wielu gałęziach przemysłu. Nikogo to nie dziwi ani nie niepokoi. Kontrowersje budzą te humanoidalne, które nie tylko wyglądają jak my, ale dzięki modelom językowym potrafią płynnie mówić w każdy języku, a programy modelujące umożliwiają kontakt z żyjącymi – robot mówi ludzkim, a nie blaszanym głosem, zadaje pytania, jest uprzejmy i wykona każde polecenie.
Reklama
W ostatnich dekadach prace naukowe w tej dziedzinie znacznie przyspieszyły i to głównie, choć nie jedynie, za przyczyną miliardera Elona Muska. To jego firma Tesla zapewnia, że ich robot Optimus będzie zdolny nie tylko do wykonywania rutynowych zajęć fizycznych, lecz również do pracy jako ogrodnik, dostawca zakupów, a nawet opiekun dzieci i ich korepetytor. Inna firma z branży – Agility Robotics pracuje nad robotem Digit służącym do pracy w magazynach, Boston Dynamics – nad robotem zdolnym przemieszczać się w trudnym terenie, a w projekt Figure AI inwestują takie potęgi, jak np. Microsoft czy Jeff Bezos, szykuje się więc coś spektakularnego.
Dobrze czy źle?
Twórcy robotów, w tym humanoidalnych, są przekonani, że inwestowanie w takie projekty ma przyszłość, bo społeczeństwo starzeje się szybciej, niż się spodziewano. Prognozy demograficzne nie są optymistyczne – za 25 lat liczba osób 80+ potroi się w skali świata, a w wieku produkcyjnym zmniejszy o 22%. Za chwilę nie będzie miał kto pracować, w efekcie najpierw padnie gospodarka, a w dalszej perspektywie – ochrona zdrowia, edukacja czy opieka społeczna. Potrzebne będą więc maszyny pracujące w „polu i zagrodzie”, w magazynach, biurach, na budowach, w transporcie, szpitalach itd.
Reklama
W USA do 2050 r. liczba humanoidalnych droidów może wzrosnąć do 63 mln! Znacząco zmieni to sytuację na rynku pracy, bo w kilku gałęziach przemysłu, np. w przemyśle samochodowym, pracodawcy bardziej będzie się opłacać kupić robota niż zatrudnić pracownika. Zastosowanie ich może przynieść tej branży oszczędności rzędu miliarda dol. na pracownika w ciągu 20 lat. Robot nie zachoruje, nie pójdzie na macierzyński ani na urlop, nie założy też związków zawodowych. Biznes zawsze miał jednego bożka – zysk. A kierując się wyłącznie zyskiem, człowiek przegra z maszyną, którą sam stworzył. Z raportu PwC „Global AI Jobs Barometer 2024”, opartego na analizie ponad pół miliarda ogłoszeń o pracę z piętnastu krajów, wynika, że te sektory gospodarki, które zainwestowały w sztuczną inteligencję, obserwują prawie 5-krotnie wyższy wzrost produktywności. Jest też drugi efekt – roboty to konkrecja, a ona zmusza ludzi do coraz intensywniejszej pracy, bywa, że ponad siły.
Ludzkość ciągle ma jednak nadzieję, że roboty nie będą w stanie całkiem zastąpić człowieka. Przy całej ich „pojemności mózgu” nie mają bowiem w sobie „Bożej iskry”, duchowego wymiaru przynależnego tylko istotom stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Mogą dobrze udawać człowieka, ale się nim nie staną. Poeci, pisarze, malarze, muzycy, konstruktorzy, myśliciele – to sfera wyłącznie człowiecza. Już teraz część banków czy firm ubezpieczeniowych podkreśla, że ich konsultanci to żywi ludzie, a nie dopasowana do potrzeb firmy sztuczna inteligencja. Po pierwszej fascynacji nowinką technologiczną przestanie ludziom odpowiadać to, że porady medycznej, psychologicznej czy terapeutycznej udziela im humanoid. Bo one mogą ulżyć nam w wielu dziedzinach, ale nigdy nas w pełni nie zastąpią. No, przynajmniej miejmy taką nadzieję.
***
Obecne ceny robotów humanoidalnych wahają się od ok. 300 dol. za podstawowe modele edukacyjne do ponad 500 tys. dol. za zaawansowane. Jeśli zgodnie z zapowiedziami firmy Tesla czy ich chińskich konkurentów Engine AI i Unitree robot humanoidalny ma kosztować od 12 do 30 tys. dol., to staną się one osiągalne dla znacznej liczby odbiorców na całym świecie i na zawsze zmienią naszą rzeczywistość.
