Reklama

Polska

Ks. Popiełuszko przypominałby dziś, że najważniejszy jest Bóg – rozmowa z ks. Tomaszem Kaczmarkiem

Ks. Popiełuszko kochał człowieka takim, jakim jest, bo mocno przeżywał prawdę, że Bóg jest najlepszym Ojcem, kochającym człowieka – mówi KAI ks. dr hab. Tomasz Kaczmarek. Zdaniem postulatora w procesie kanonizacyjnym kapłana - męczennika, dziś ks. Jerzy podkreślałby, że Pan Bóg musi być zawsze głównym punktem odniesienia, jeżeli chcemy budować sensowne, normalne życie.

[ TEMATY ]

bł. Jerzy Popiełuszko

Tomasz Wesołowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Publikujemy treść rozmowy:

KAI: Zamknięcie diecezjalnego procesu w sprawie domniemanego cudu za wstawiennictwem bł. Jerzego Popiełuszki oznacza otwarcie drogi do jego kanonizacji. Kiedy to może nastąpić?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. dr. hab Tomasz Kaczmarek: – Gdy w nowo wybudowanej katedrze diecezji Créteil, 14 września dobiegła końca ostania sesja procesu o domniemanym cudzie uzdrowienia François Audelana, przypisywanym wstawiennictwu u Boga błogosławionego Jerzego Popiełuszki, a potem na stoliku przy ołtarzu pozostała już tylko okazała paczka z aktami procesu, zamknięta lakowymi pieczęciami biskupa tej diecezji, dopiero wtedy z poczuciem ulgi powiedziałem sobie w duchu: „Deo gratias! Pan Bóg pozwolił nam szczęśliwie przemierzyć jedną trzecią drogi do kanonizacji!”

Z różnych stron już słyszałem pytanie: Kiedy kanonizacja? Dla mnie jednak dużo ważniejsze jest inne: czy zebrana dokumentacja i zeznania świadków pozwolą na stwierdzenie autentyczności cudu? Odpowiedź będzie poszukiwana w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w oparciu o Positio super miro (przedłożenie o domniemanym cudzie), którą trzeba jeszcze opracować. Jej redagowanie będzie można rozpocząć dopiero po uzyskaniu potwierdzenia tzw. „ważności” procesu z Créteil (validitas processus).

Jako postulator oczywiście chciałbym, żeby wszystko dokonało się jak najprędzej. Na obecnym etapie prac jednak nie można jeszcze wskazywać dokładnych terminów. Trzeba chociażby odczekać jeszcze przynajmniej dwa lata, by od uzdrowienia pana Audelana (14 września 2012) upłynął okres pięciu lat, wymagany jako czas na potwierdzenie trwałości uzdrowienia.

KAI: Czy życie i okoliczności śmierci ks. Jerzego niosą jeszcze jakieś nierozwiązane zagadki?

– Do sprawy okoliczności śmierci księdza Jerzego powraca się raz po raz w różnych gremiach, jak choćby na sympozjum zorganizowanym przez IPN i UKSW 15 października 2014 r.. Wydaje mi się, że z zasadniczych spraw pozostaje wciąż do wyjaśnienia czy ujawnienia kwestia, kto imiennie był głównym zleceniodawcą zabójstwa. Sięgając do nieco metaforycznego sformułowania można powiedzieć, że znamy dłoń kata, znamy także częściowo jego ramię, ale nie głowę. To jednak nie przeszkadzało, by w trakcie procesu beatyfikacyjnego o męczeństwie jednoznacznie określić prześladowcę.

Reklama

KAI: Nie ma Ksiądz wrażenia, że jest jakiś paradoks w "odbiorze" ks. Jerzego? Dla świata pozostaje On inspirującym wzorem chrześcijanina; dla nas jest już tylko szlachetną pamiątką po czasach "Solidarności".. Z czego to wynika?

– Nie trzeba być wnikliwym analitykiem, by dostrzec jak bardzo zmieniła się nasza Polska od czasu księdza Jerzego. Wydaje się, że dla naszych rodaków, nieco już nasyconych lepszym chlebem, przestały już być tak ważne jak wtedy główne tematy jego nauczania. A były nimi prawda, sumienie i ofiara miłości.

Ta specyficzna amnezja dotyczy nie tylko recepcji nauczania naszego Błogosławionego z Żoliborza. Chrześcijaństwo, gdzie pomija się ewangeliczne czuwanie i przestaje się pielęgnować głos sumienia, po prostu murszeje. Stąd może niekiedy odnosi się wrażenie, jakoby ksiądz Jerzy był dla niejednej osoby tylko „szlachetną pamiątką po czasach 'Solidarności'”. Gdy spotykam się z różnymi ludźmi, tak w Polsce jak zagranicą, jednak podnoszę się na duchu, bo widzę w jego świadectwie wciąż coś świeżego, co inspiruje do korygowania dróg życia, do otwierania się na Boga. W każdym bądź razie jest coś niezwykłego w tym Męczenniku, tak głęboko żyjącym kultem maryjnym, że w najmniej spodziewanych sytuacjach i miejscach wciąż wspomaga różnych ludzi na drogach do Boga. W tym też wyraża się tajemnica jego wielkości u Boga.

KAI: "Zło dobrem zwyciężaj" – zachęta św. Pawła, które stało się zawołaniem ks. Popiełuszki, jest ważne w każdych czasach...

Reklama

– Zawołanie Apostoła z Listu do Rzymian, żeby każdy, kto chce być uczniem Chrystusa, opierał się złu poprzez dobro, czyli stawiał na niezwyciężoną Miłość Bożą, należy do istotnych punktów programu chrześcijańskiego, dlatego nigdy nie będzie traciło na aktualności. W księdzu Jerzym to zawołanie stawało się tak czytelne i porywające innych dlatego, że w nim była niezwykła bliskość Boga.

W kim odbija się czytelnie oblicze Chrystusa, w tym każde słowo Ewangelii nabiera przekonującej mocy; tego chce się słuchać, nawet jeżeli by jego słowo było trochę mniej udolne. A w księdzu Jerzym ludzie wyczuwali Chrystusa miłosiernego, wrażliwego nawet na bardzo prozaiczne sprawy ludzi, zatroskanego o rodzinę, o dobro ojczyzny, o sprawiedliwość społeczną, o piękno życia, o właściwy wymiar życia ludzkiego. To jest sekret świętych, czyli autentycznych chrześcijan, którzy nie muszą być od razu kanonizowani.

KAI: Zastanawia się Ksiądz czasami, co mówiłby dziś Polakom ks. Jerzy? Co mówiłby dziś Kościołowi w Polsce?

– Wielokrotnie mi to powracało na myśl. Dochodziłem do przekonania, że najpierw starałby się jak najlepiej zrozumieć ludzi naszych czasów w ich konkretnych realiach życiowych, dążeniach, ideałach, ale i pomyłkach. Z pewnością byłoby to przypominanie – może ze łzami w oczach, a może poprzez krzyż – że Pan Bóg jest wartością absolutnie najważniejszą w życiu; że On musi być zawsze głównym punktem odniesienia, jeżeli chcemy budować sensowne, normalne życie.

Zaraz potem szedłby konkretny program chrześcijański, tj. droga prawego sumienia i bezkompromisowy powrót do Dekalogu. Ksiądz Jerzy na ziemi już nie dożył dramatycznego zderzenia, które miało miejsce w 1991 r. w czasie podróży apostolskiej Jana Pawła II, kiedy liberalna Polska bardzo alergicznie zareagowała na nauczanie Papieża o Dekalogu, jako drodze życia dla Ojczyzny. Papież, Boży prorok, w oparciu o Dekalog dotykał wtedy spraw rodziny chrześcijańskiej, szacunku dla życia, edukacji, udziału chrześcijan w tworzeniu prawa cywilnego, ich odpowiedzialności za życie polityczne. Jestem przekonany, że nasz Męczennik by dziś wołał do nas z całego serca za Janem Pawłem: „Wróćcie do Bożego Prawa, do Dekalogu! Powróćcie, póki jeszcze nie jest na to za późno!”

Reklama

Może przypomniałby wielkiego Eliasza z Księgi Królewskiej (18 i 19 rozdz.), którego Bóg posłał do Izraela na osiem stuleci przed Chrystusem. Ten prorok jest prześladowany, ośmieszany. Ci, którzy chcą zachować Boże Prawo są skazani na milczenie, odsunięci od wszelkich wpływów, bo nastał czas nowej wizji religijności bezwzględnie lansowany przez niegodziwą Izebel. Zupełnie tak, jak za naszych czasów…

Bóg wzywa proroka przygnębionego bezpardonowymi atakami zła, by udał się na Górę Horeb, tj. na Górę 10 Przykazań. Posyła go właśnie tam, a nie gdzie indziej, by przerobił na nowo lekcję zaufania Bogu. Tam ma przeżyć i odkryć na nowo, że Bóg jest Panem dziejów świata, że Boże prawo jest jedynym gwarantem ładu na świecie. A potem, umocniony, ma powrócić do swojej codziennej misji w Izraelu. Prorok po doświadczeniu Góry Przykazań powrócił na niziny życia zupełnie inny. Teraz mówiono o nim, że stał się „prorokiem jak ogień”, co pali płomieniem Bożej obecności napotykane zło.

Nasz błogosławiony Męczennik gorąco prosi: Mimo całego zamieszania, zagubienia ładu moralnego, mimo ataków na ludzi wiary, nie lękajcie się! Bóg jeszcze raz okaże swoją moc. Trzeba tylko co prędzej wyruszyć, jak Eliasz, na Bożą Górę Horeb, by stamtąd przynieść z nową mocą wiary tablice Bożych Przykazań na doliny codzienności!

KAI: Jakie cechy ks. Jerzego powinni sobie szczególnie przyswoić współcześni polscy księża?

– Nie mam tytułu, by narzucać współbraciom prezbiterom mojej wizji odczytania przesłania księdza Jerzego, ale mogę zachęcać do zatrzymania się nad tym, co mnie osobiście bardzo uderzyło. Mianowicie, jeszcze w domu rodzinnym mały Jerzy – a wtedy Alek – przy swojej mamie nauczył się głęboko prawdy, że Pan Bóg jest w życiu absolutnie najważniejszy i gdy zajdzie konieczność, trzeba to bez wahania poświadczyć nawet oddaniem życia. To jest klucz do zrozumienia duchowości tego Męczennika. Na tym później przez lata budował swoją wizję posługi w kapłaństwie.

Reklama

Jest tu jeszcze jeden niezwykle mocny element: przeżywanie prawdy, że Bóg jest Najlepszym Ojcem, kochającym człowieka. Właśnie to kazało i jemu kochać tego człowieka takim, jakim jest.

KAI: Co dała Księdzu praca w procesie beatyfikacyjnym ks. Jerzego?

– Z jednej strony konieczność odsunięcia na bok wielu osobistych planów; do tego doszło też nadszarpnięcie zdrowia, ale z drugiej, otworzyło na nowe głębie chrześcijańskiego przeżywania Ewangelii, na odkrywanie takich wymiarów wiary, o których nigdy przedtem nawet nie pomyślałem. Mówię bez cienia wątpliwości: warto było wyruszać na tę drogę.

KAI: Dlaczego należy ukazywać Kościołowi wielkich świadków wiary?

– Mówił już o tym wielki Ojciec Kościoła, św. Atanazy (zm. 373), kiedy spisywał kluczowe punkty życia Antoniego Pustelnika i dzieła łaski, które Bóg okazał w jego osobie: „Chociaż tacy ludzie, jak Antoni żyją w ukryciu i chcą pozostać nieznani, Pan ukazuje ich wszystkim niczym lampę, aby ci, który o nich usłyszą, wiedzieli, że można żyć według Przykazań i nabrali odwagi do pójścia drogą wiary” (Vita Antonii, 93). I właśnie o to chodzi w kulcie świętych, męczenników.

2015-09-23 17:43

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prawda Mszy św. za Ojczyznę

Był 25 kwietnia 1982 r., ostatnia niedziela miesiąca. Na Mszy św. za Ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie tłumy ludzi słuchały kazania młodego kapłana Jerzego Popiełuszki

Mówił o potrzebie wolności, nadziei i wytrwania, w Polsce trwał bowiem stan wojenny, a wielu działaczy Solidarności zostało internowanych. „Panie Miłosierny, tak wiele rodzin w naszej Ojczyźnie jest osieroconych. Do dzisiaj dzieci oczekują na powrót ojców i matek pozbawionych wolności, do dzisiaj rodzice oczekują na powrót dzieci. Za nimi szczególnie prosimy, aby skończył się czas ich udręki” – te słowa padły dokładnie 35 lat temu. Od tamtej pory Msze św. za Ojczyznę ks. Popiełuszko odprawiał już regularnie, miesiąc w miesiąc, aż do męczeńskiej śmierci w październiku 1984 r. To właśnie Msze św. za Ojczyznę okazały się wielkim powołaniem ks. Jerzego Popiełuszki. Chociaż budziły kontrowersje, i jeszcze do niedawna w niektórych środowiskach uznawano je za imprezy polityczne.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

„Z bł. Prymasem Czuwamy w Domu Matki”

„Cokolwiek bym powiedział o moim życiu, jakkolwiek bym zestawił moje pomyłki, to na jednym odcinku się nie pomyliłem: na drodze duchowej na Jasną Górę” - mówił bł. kard. Stefan Wyszyński.

Modlitwa o jego kanonizację, nowe powołania kapłańskie i zakonne, a także za Ojczyznę zanoszona jest podczas comiesięcznych czuwań „Z bł. Prymasem w Domu Matki”. W sobotę, 27 kwietnia, wieczorną modlitwę poprowadzą członkowie wspólnoty Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej. Rozpocznie ją Apel Jasnogórski o godz. 21.00.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję