ludzi nie wyobraża sobie bez niego życia. Właściwie trudno powiedzieć dlaczego. Może ze względu na bliskość, którą zapewnia. Może dlatego, że czasem zabawi, pomoże ulotnej pamięci, posłuży
jako notatnik. Choć często jest przedmiotem drwin, to jednak bardzo szybko stał się przedmiotem tak osobistym, że wielu, gdy go nie ma obok siebie, to tak jakby nie miało ręki. Mowa, oczywiście, o telefonie
komórkowym.
Początki miał trudne. Przewidywania do jego przyszłości nie były optymistyczne. Do zajmowanej dziś pozycji dotarł jakby niespodziewanie, tylnymi drzwiami. „Ochy” i „achy”
zarezerwowane były dla komputerów osobistych i internetu, które podbijały umysły i serca w tym samym czasie. To je traktowano jako megainnowacje, a telefonia
komórkowa wzbudzała mniejsze zachwyty. Dziś jest używana przez znacznie szersze grono użytkowników niż popularne „pecety” i wydaje się, że bardziej niż komputery zmieniła nasze
życie.
To nie komputer - jak jeszcze niedawno prorokowano - dał najuboższym kartę wstępu do cywilizacji cyfrowej, lecz telefonia komórkowa. Dzieje się tak, ponieważ telefon komórkowy nie jest
już prostym narzędziem komunikacji, ale kręgosłupem nowoczesnego życia. Na początku tego roku przewidywano, że przez 365 dni kolejnych 483 milionów Ziemian zostanie właścicielami „komórek”.
Nie było do tej pory produktu konsumpcyjnego, który tak szybko zyskiwałby na popularności. Komórki to największe rewolucjonistki doby współczesnej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu