Chociaż sejmowa komisja śledcza wyjaśniająca sprawę Rywina działa już kilka miesięcy - dopiero teraz powiedzieć można, że bonum initium est dimidium facti, czyli dobry początek to połowa dzieła.
Chodzi tylko o to, żeby na „połowie dzieła” nie zakończyła swej działalności, na co, niestety, zanosi się. Komisja ustaliła - jak się wydaje ponad wszelką wątpliwość -
udział trzech kobiet i jednego młodego prawnika w technicznym sprawstwie matactwa, dokonanego na ustawie o radiofonii i telewizji. Wiemy już, w jaki
sposób i z czyim udziałem z ustawy usunięto słowa „lub czasopism”. Kto jednak jest „grupą trzymającą władzę”? Niestety, tego komisji jak dotąd
nie udało się ustalić, zaś trudno przypuścić, żeby te trzy kobiety z jednym młodym prawnikiem „trzymały władzę” w Polsce... Nie udało się też tego ustalić słynnemu czy
raczej osławionemu „dziennikarstwu śledczemu” rodem z Gazety Wyborczej, a tymczasem termin zakończenia prac komisji zbliża się. Wiele więc wskazuje, że nie poznamy odpowiedzi
na kluczowe pytanie: w czyim imieniu składał Rywin korupcyjną propozycję?
Gdy w tej mierze zawodzi komisja śledcza i prokuratura, i osławione „dziennikarstwo śledcze” - trzeba zdać się na rozmaite własne dociekania na temat,
kto może być taką grupą „trzymającą władzę”, ma się rozumieć - całkiem nieformalnie. I oto publicysta Najwyższego Czasu Stanisław Michalkiewicz zwraca uwagę na fakt, podany
ostatnio przez media: o ile prezydent Polski zarabia miesięcznie 27 tys. złotych, a minister około 11 tys. - członkowie zarządu Banku „Millenium” (dawny BIG Bank,
stworzony przez postkomunistów) zarabiają... 300 tysięcy złotych miesięcznie! Publicysta Najwyższego Czasu zwraca też uwagę na fakt, że aresztowany b. prezes PZU p. Wieczerzak oświadczył podczas przesłuchań,
że „aresztowany został na polecenie jednego z członków zarządu tego banku”. Rzecz zaskakująca: osławione „dziennikarstwo śledcze” nie ruszyło natychmiast tropem tego
rewelacyjnego oświadczenia, które mogłoby wyjaśnić wreszcie sprawę, kto tak naprawdę „trzyma władzę” w Polsce, jeśli co miesiąc pobiera niemal 100 tysięcy dolarów, a w dodatku
może nakazać prokuraturze aresztowanie prezesa PZU... Ten arcyciekawy trop pozostaje więc nadal wdzięcznym tematem do zbadania, gdyby chciało się dociekać, czy istnieje w Polsce jakaś nieformalna
grupa trzymająca władzę i kto tę grupę naprawdę tworzy. Zresztą w sprawie Rywina jest i inny trop, też - dziwnym trafem - coraz mniej eksponowany, a mogący
przecież rzucić więcej światła na tę skandaliczną aferę. Chodzi o „interesy”, jakie robiła spółka Rywina z Telewizją Państwową. Wątpię, żeby tym tropem poszła akurat
Gazeta Wyborcza... - ale przecież i inne media mają duże ambicje „dziennikarstwa śledczego”. Skąd więc ta medialna cisza w tej arcyciekawej sprawie? Jeśli Rywin
wyprowadzał pieniądze z Telewizji Państwowej - to ile ich wyprowadził i kogo zasilały? Może tu przybliżylibyśmy się bardziej do tajemniczej grupy trzymającej władzę?
Wydaje się, że sejmowa komisja śledcza po wielu miesiącach pracy ustaliła to, co średnio sprawny prokurator - gdyby mu nie przeszkadzano - ustaliłby w ciągu kilku dni: bezpośrednich
wykonawców matactwa. Dobre i to, ale nie wydaje się, aby to ustalenie oczyściło cuchnącą atmosferę wokół zasiedziałego „towarzystwa przy władzy”. Zeznania Wieczerzaka i interesy
Rywina z TVP otwierają przecież nowe perspektywy śledcze - do podjęcia. A czyż nieformalna grupa - trzymająca władzę w państwie niezależnie od konstytucyjnych
organów władzy - nie jest tematem wartym podjęcia?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu