Reklama

Świadectwa powołanych do kapłaństwa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Powiedziałem „Tak” Panu Bogu

Reklama

Drogi odkrywania powołania są bardzo różne. Będąc w technikum, wcale nie chciałem być księdzem. Miałem swoje plany: studia, dobra praca, dom, żona, dzieci. Tak zwyczajnie. W ostatniej klasie szkoły średniej w moim życiu zaczęło się dziać coś dziwnego. Coraz częściej na modlitwie zacząłem słyszeć głos w swoim sercu: „Chcę, abyś poszedł inną drogą”. Na początku myślałem, że się „przesłyszałem”. Ale ten głos był z tygodnia na tydzień coraz silniejszy. W końcu zrozumiałem, że to Pan Bóg do mnie mówi o powołaniu do kapłaństwa. Zacząłem się w duchu bardzo buntować przeciwko planom Bożym. Na modlitwie mówiłem z pretensją do Pana Boga: Dlaczego chcesz mi zabrać to, co ja sobie zaplanowałem? Przecież to jest dobra droga. Dlaczego ja mam być księdzem?
Pamiętam, że kilka tygodni „wadziłem się” z Panem Jezusem. Wiele było wieczorów oraz nocy, kiedy modliłem się i przekonywałem Pana Boga, że to nie jest dobry pomysł. Gdy byłem tym już strasznie zmęczony, dałem za wygraną: „Dobrze, Panie Boże, jeśli chcesz, to będę księdzem”.
Kiedy podjąłem ostateczną decyzję i powiedziałem o tym mojemu księdzu wikariuszowi z parafii, spłynął na mnie niesamowity pokój i radość. Nie przeżywałem czegoś takiego jeszcze nigdy. Idąc ulicą, uśmiechałem się do ludzi; może myśleli, że zwariowałem, ale dla mnie był to jeden z najszczęśliwszych dni w życiu. Powiedziałem „TAK” Panu Bogu!
Od tego dnia minęło już 17 lat, w tym 11 jak jestem księdzem. Patrząc z perspektywy tych lat, jestem pewien, że dobrze wybrałem. Jestem szczęśliwy. Wdzięczny Panu Bogu, że pozmieniał ścieżki mojego życia i poprowadził swoimi drogami.

Ks. Sławek

Panie, dlaczego tak późno?

Reklama

„Pan to uczynił” (Ps 22, 32). Doprawdy wszystko, co było związane z moim pójściem za Jezusem, to sprawa Pana, każdy mój krok, od kiedy pamiętam i wspominam, był Mu znany. Może brak tu było spektakularnych wydarzeń, bo z Kościołem byłem związany od dziecka. Najpierw jako ministrant, od I klasy szkoły podstawowej. Do kościoła nie miałem daleko, ok. 150 m, więc chodziłem służyć do Mszy św. bardzo często. Przez to moje życie było bardzo związane z Kościołem, tam spotykałem się ze znajomymi, przyjaciółmi.
W szkole podstawowej właściwie nie pojmowałem do głębi tego, co się dzieje na Eucharystii, i kim jest Jezus Chrystus. Gdy byłem w szkole średniej, do mojego kościoła zawitał neoprezbiter. Jestem przekonany, że właśnie ten ksiądz poprzez swój sposób przeżywania Eucharystii stał się dla mnie wzorem i pomógł mi zrozumieć, co się dzieje na ołtarzu i czym jest ofiara naszego Pana. W tym samym czasie w parafii powstał oddział Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i chór młodzieżowy, przez co jeszcze więcej czasu spędzałem w kościele. Miałem w tym czasie dziewczynę i gdy myślałem o kapłaństwie, to zawsze mówiłem sobie, że chyba nie...
Po maturze, gdy trzeba było zdecydować, co dalej, znowu powiedziałem „chyba nie” i wybrałem filologię germańską w Częstochowie. Wtedy to właśnie z parafii wybierał się do seminarium mój kolega. Pod koniec września służyliśmy razem jako ministranci podczas Eucharystii. W czasie Liturgii, gdy patrzyłem na niego, to łzy mi ciekły z oczu... Mówiłem wtedy: „Panie, dlaczego tak późno mówisz do mnie: «Pójdź za mną»?”.
Mój kolega powiedział już swoje „tak”, a ja pojechałem do Częstochowy. Tam jednak miałem czas, by przemyśleć, czy przypadkiem nie z zazdrości chciałem iść do seminarium, jak mój kolega. Moja szkoła mieściła się tuż obok Jasnej Góry, dlatego często bywałem u Matuli i patrzyłem na Nią, pytając, co dalej, co zrobić z moim powołaniem... W Częstochowie mieszkałem w bursie studenckiej prowadzonej przez ojców marianów. Niemal od początku rozmawiałem tam z pewnym ojcem. Stał się on moim pierwszym ojcem duchownym. Właśnie w tej bursie, w kaplicy, która tam się znajduje, powiedziałem Jezusowi moje „tak”! Byłem wówczas niesamowicie szczęśliwy, a gdy wyznałem rodzicom, że pragnę wstąpić do seminarium duchownego, to oni po prostu... byli ze mną.
Dziś jestem już na III roku i przeżywam prawdziwą radość, gdy powtarzam Jezusowi moje „tak”, a jednocześnie nie przestaję dziękować Jemu i Maryi za moje powołanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kleryk

Stoją na początku drogi

Wiara w moim życiu jest bardzo ważna. Towarzyszy mi w każdej sytuacji, na każdej drodze. Moi rodzice bardzo modlili się o to, aby Bóg obdarzył ich dzieckiem. Z tą intencją wybrali się na Jasną Górę, aby wyprosić u Matki Bożej tę łaskę. Swoje nienarodzone jeszcze dziecko ofiarowali opiece Matki Przenajświętszej. Bóg wysłuchał tych modlitw i obdarzył ich synem.
Przez całe życie odczuwałem obecność Maryi. Gdy mam kłopoty czy zmartwienia, uciekam się do Niej. Zawsze mogę liczyć na Jej pomoc. Ona wyprasza u Jezusa Chrystusa łaski potrzebne do zbawienia. Jestem dumny z tego, że jestem chrześcijaninem!

Karol, lat 19

Pójdźcie za mną, a zrobię was rybakami ludzi”. Ja również odpowiedziałem na ten głos powołania, głos Jezusa Chrystusa. Jednak jest to dopiero początek drogi powołania, na którą wszedłem. Droga ta jest długa i trudna, gdyż Pan powiedział: „Wielu jest powołanych, ale mało wybranych”. Potrzeba wielu wyrzeczeń i sił, abym kroczył tą drogą za Chrystusem. Jednak ufam, że Miłosierdzie Boże i łaska Ducha Świętego pomogą mi dojść do końca tej drogi - do święceń kapłańskich. Aby przynieść obfity plon, dobry owoc, wspomóc innych w dojściu do chwały Jezusa Chrystusa i jedności z Bogiem.

Kuba, lat 20

Myśl o wstąpieniu do seminarium jeszcze parę lat temu nie przyszłaby mi do głowy. Rodzice wychowali mnie w wierze katolickiej, jednak nie była ona do końca dobrowolna i może dlatego wygasła w okresie licealnym. Stopniowo przestawałem się modlić, chodzić do kościoła, aż w końcu w ogóle przestałem wierzyć w Boga. W szkole i poza nią zaczęły się liczyć dobra zabawa i przyjemności: muzyka, filmy, gry komputerowe, znajomi i imprezy. Żyłem z dnia na dzień. Jednak w IV klasie liceum zacząłem postrzegać moje życie jako puste i pozbawione sensu. Wtedy rozpoczęły się moje poszukiwania szczęścia w życiu.
Znałem kilku ewangelicznych chrześcijan, którzy byli nad wyraz radośni, a powodem ich radości było czytanie Biblii. To zachęciło mnie do czytania Ewangelii. Lektura Nowego Testamentu odmieniła moje życie. Poznawanie na nowo Boga zawładnęło mną całkowicie. Szybko dostrzegłem w sercu, że Jezus uwiódł mnie swoją miłością. Mogąc wreszcie dobrowolnie zawierzyć Bogu, oddałem Mu swoje życie. Zapragnąłem żyć jak Apostołowie, porzucając wszystko, oddając się na służbę Bogu. Moje życie nabrało nowego sensu i kształtu. Codzienny udział we Mszy św., częsta modlitwa, doświadczenie wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym oraz czytanie życiorysów świętych przybliżyły mnie do Boga jeszcze bardziej. W końcu w mojej głowie zaczęły pojawiać się myśli, że może Bóg chciałby, abym był kapłanem. Na początku nie mogłem się z tym pogodzić, z czasem jednak myśl ta spodobała mi się. To wszystko pociągnęło mnie do wstąpienia w bramy seminarium w Toruniu.
Chcę się upewnić, czy moje pragnienie służby Bogu i ludziom na tej drodze jest prawdziwe i czy Jezus rzeczywiście powołuje mnie do kapłaństwa.

Marcin, lat 19

„Wielu jest bowiem powołanych...”

W tym roku do Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu wstąpiło 21 kandydatów do kapłaństwa. Przed rozpoczęciem pierwszego roku nauki i formacji, w dniach 1-19 września odbył się kurs propedeutyczny wprowadzający w życie seminaryjne.
Pierwsze osiem dni spędziliśmy w „Domu Marii” należącym do parafii św. Mikołaja w Chełmży, gdzie serdeczną opieką i troską obdarzył nas pasterz wspólnoty chełmżyńskiej, ks. inf. Zygfryd Urban. Przez pozostałe dni przebywaliśmy w zamku bierzgłowskim, gdzie o nasz byt zadbał gospodarz tego obiektu, ks. Piotr Rutkowski. W czasie, który wspólnie przeżyliśmy, nad naszym intelektualnym wejściem w formację seminaryjną czuwał wicerektor WSD, ks. Krzysztof Krzemiński, natomiast nad naszą sferą duchową pracowali ojcowie duchowni - ks. Stanisław Suwiński i ks. Krzysztof Dębiec. Nasz czas obfitował w modlitwę i wykłady. Stałym punktem dnia była Eucharystia. Nie zabrakło również chwil rekreacji - piłka nożna, ognisko, kajaki.
W tym czasie odbyliśmy trzy pielgrzymki do sanktuariów diecezji toruńskiej. Na początku pobytu w Chełmży udaliśmy się pieszo do położonych niedaleko Bielczyn, gdzie nawiedziliśmy sanktuarium bł. Juty. Podczas autokarowego wyjazdu odwiedziliśmy takie miejsca, jak: Lisewo, Jabłonowo Pomorskie, Rywałd, Wąbrzeźno, Nowe Miasto Lubawskie, Lubawe, Lipy, Łasin, gdzie o swoim zgromadzeniu opowiedziały nam Siostry Karmelitanki, a także Chełmno. Tu odwiedziliśmy dzieci niepełnosprawne z Domu Pomocy Społecznej prowadzonego przez Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo. Spotkanie to było dla wszystkich czymś wyjątkowym, niezapomnianym, gdyż patrząc na ich życie, zobaczyliśmy, że dzięki miłości, jaką darzą te dzieci, siostry czują się naprawdę szczęśliwe. W czasie pobytu w zamku bierzgłowskim odwiedzili nas pasterze naszej diecezji: bp Andrzej Suski i bp Józef Szamocki.
W dniach 15-16 września wzięliśmy udział w rekolekcjach ewangelizacyjnych (kurs „Filip”), prowadzonych przez kleryków WSD w Toruniu. W tym czasie mogliśmy poznać i doświadczyć miłości Bożej oraz osobistego spotkania z Bogiem jako przyjacielem. Mieliśmy możliwość na nowo oddać swoje życie Panu Bogu i doświadczyć radości życia we wspólnocie.

Kleryk Sławomir Lesicki

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Ryś: Bardzo Wam dziękuję, Kościele Łódzki!

2025-12-13 15:48

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Msza św. dziękczynna za 8 lat posługi pasterskiej kard. G. Rysia w archidiecezji łódzkiej

Msza św. dziękczynna za 8 lat posługi pasterskiej kard. G. Rysia w archidiecezji łódzkiej

- Kiedy mnie ktoś zapyta jaki jest Kościół Łódzki to powiem, że Kościół łódzki to kościół słuchający, nie słuchający bzdur, ale Słowa Bożego! I za to Wam bardzo dziękuję tu dziś! – mówił kard. Grzegorz Ryś w trakcie Mszy św. dziękczynnej za jego posługę jako metropolity łódzkiego.

Po 100 miesiącach posługi w archidiecezji łódzkiej kard. Grzegorz Ryś żegna się z Łodzią i obejmuje metropolię krakowską. Podczas Mszy św. dziękczynnej w archikatedrze łódzkiej zebrali się przedstawiciele duchowieństwa, osób konsekrowanych, władz miejskich i wojewódzkich oraz wierni, którzy chcieli podziękować Kardynałowi za jego posługę w naszym mieście. Obecny był kard. Konrad Krajewski, abp senior Władysław Ziółek. Bp senior Ireneusz Pękalski, bp Marek Marczak, bp Piotr Kleszcz, bp Zbigniew Wołkowicz oraz biskupi i przedstawiciele bratnich kościołów chrześcijańskich. A wierni przybyli z całej archidiecezji łódzkiej ściśle wypełnili całą bazylikę archikatedralną. O oprawę muzyczną zadbał chór złożony z uczestników trwających Dominikańskich Warsztatów Liturgicznych „Stella Maris”.
CZYTAJ DALEJ

Wierzysz, ale w środku masz pytania. Ten odcinek zmieni Cię na zawsze

2025-12-12 09:08

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Diecezja Bielsko-Żywiecka

Czy wiesz kto wynalazł lampki na choinkę? Kiedyś takie lampki to był luksus. Dzisiaj luksusem jest „światło w sercu” – sens, spokój, przejrzystość. To nie jest film o „ładnej pobożności”. To jest odcinek o odwadze. Jeśli czujesz, że migające lampki nie wystarczą, jeśli męczy Cię udawanie, jeśli masz wątpliwości, których nikt nie rozumie – ten odcinek jest dla Ciebie.

Dzisiaj spotykamy Jana Chrzciciela – proroka Adwentu, człowieka radykalnie wolnego, który nie dał się systemowi „kupić” ani zaszantażować. Jego prostota jest nieprzyjemna jak wielbłądzia skóra na gołym ciele, ale dzięki niej może mówić prawdę bez kompromisów.
CZYTAJ DALEJ

Bądźcie prorokami niosącymi prawdę, sprawiedliwość i nadzieję

2025-12-14 09:50

Magdalena Lewandowska

Abp Józef Kupny poświęcił nowy sztandar NSZZ Solidarność Politechniki Wrocławskiej.

Abp Józef Kupny poświęcił nowy sztandar NSZZ Solidarność Politechniki Wrocławskiej.

– Ta rocznica nie jest tylko wspominaniem krzywd, nie jest tylko lamentem nad losem prześladowanych czy bestialsko zabitych. Nie o to chodzi, by rozdrapywać rany, lecz by pamiętać, że nawet w najciemniejszej nocy Bóg wzbudza proroków, ludzi którzy stają po stronie dobra, prawdy i wolności – mówił w rocznicę stanu wojennego abp Kupny.

W 44. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego Eucharystii w intencji ojczyzny i w intencji ofiar stanu wojennego przewodniczył abp Józef Kupny. We wrocławskiej katedrze wzięli w niej udział przedstawiciele NSZZ "Solidarność" z przewodniczącym Regionu Dolny Śląsk Kazimierzem Kimso i licznie przybyłe poczty sztandarowe związków zawodowych. Metropolita poświęcił nowy sztandar NSZZ Solidarność Politechniki Wrocławskiej, a po Mszy św. przed katedrą zapalono symboliczne światło pamięci.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję