Bp Dec: w obecnym czasie na ziemi toczy się walka o życie
W obecnym czasie na ziemi toczy się walka o życie – stwierdził w homilii bp Ignacy Dec, sprawując Msze św. w świdnickiej katedrze w uroczystość Zwiastowania Pańskiego. – Z jednej strony środowiska lewicowe, lewackie, wspomagane przez dobrze zorganizowane ruchy feministyczne, w imię rzekomej nowoczesności i wolności, forsują środki antykoncepcyjne i prawo do aborcji. Z drugiej strony, prawdziwi chrześcijanie jednoczą się w modlitwie i podejmują działania na rzecz obrony i ochrony życia – zauważył biskup świdnicki.
Hierarcha odwołując się do czytań mszalnych mówił, że cała historia zbawienia Starego Testamentu była ukierunkowana na pojawienie się na ziemi Mesjasza. - W VIII wieku przed Chrystusem, za czasów króla judzkiego Achaza, natchniony Duchem Świętym prorok Izajasz wypowiedział słowa: ‘Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel, to znaczy Bóg z nami’ (Iz 7, 14). Gdy nastała pełnia czasu, ta zapowiedź proroka spełniła się na Dziewicy Maryi w Nazarecie, gdy przyszedł do Niej posłaniec Boży - anioł Gabriel – mówił bp Dec.
Nawiązując do Ewangelii o zwiastowaniu zauważył, że dwa momenty są w niej szczególnie podkreślone: Boża wszechmoc i wolność Maryi. - Bożą wszechmoc podkreśla już samo imię anioła, który zwiastował Maryi jej wybranie do Bożego macierzyństwa. Gabriel znaczy „moc Boża". W czasie zwiastowania Maryja usłyszała słowa: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego" (Łk 1, 37). Ojcowie Kościoła często powtarzali, że to niezauważone przez ludzi wydarzenie, jakie dokonało się w Nazarecie na dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem, było większym dziełem Bożej wszechmocy, niż stworzenie nieba i ziemi – tłumaczył kaznodzieja.
Następnie bp Dec zachęcał do dziękowania Boga za każde ludzkie życie. - Dziękujmy każdego dnia za życie ludzkie, które pochodzi od Pana Boga, także za życie każdego i każdej z nas. To nie kto inny, lecz sam Bóg chciał, abyśmy zaistnieli, abyśmy byli tu na ziemi, a potem z Nim w wieczności – zaznaczył bp Dec.
Przypominając rok ustanowienia przez polskich biskupów Dzień Świętości Życia, biskup świdnicki zauważył, że podjęcie takiej decyzji w 1998 r. przez biskupów, było odpowiedzią na wezwanie Ojca św. Jana Pawła II, które zostało zamieszczone w encyklice „Evangelium vitae”, aby corocznie w każdym kraju obchodzono taki dzień – Dzień Świętości Życia.
W dalszej części homilii biskup świdnicki zauważył, że w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, kiedy pochylamy się nad tajemnicą Wcielenia, zamieszkania Syna Bożego pod sercem Maryi, jest to dzień odpowiedni, by pochylić się z wdzięcznością nad darem życia, jaki każdy w sobie nosimy. – Módlmy się o poszanowanie każdego życia, zwłaszcza ludzkiego życia w okresie jego największego zagrożenia: na początku i na końcu. Pierwszy etap życia jest bowiem zagrożony przez aborcję, a końcowy przez eutanazję – podkreślał hierarcha.
Upominając się o obronę życia poczętego, które zdaniem hierarchy jest w dzisiejszej cywilizacji ciągle zagrożone i niestety, w wymiarach dotąd niespotykanych – niszczone, bp Dec tłumaczył: - Życie ludzkie zabija się nie z nakazu, ale na życzenie nieodpowiedzialnych, zdeprawowanych rodziców.
Reklama
Dodał, przy tym, że lekarze aborcjoniści pobierają przy tym niemałe pieniądze. - Statystyki podają, że w Europie zabija się rocznie prawie 3 mln dzieci przed narodzeniem. Na naszym kontynencie tyle było ostatnio ubolewania nad ofiarami zamachów terrorystycznych w Paryżu i Brukseli. Równocześnie te same środowiska milczą na temat rzezi niewiniątek – kontynuował bp Dec.
Następnie pytał: - Skąd przyszła taka znieczulica, takie uśpienie, odrętwienie? Dlaczego nie protestują politycy, pierwszoligowi dziennikarze, prawdziwe czy też wykreowane sztucznie, autorytety?
Na zakończenie biskup świdnicki przywołał historię z życia argentyńskiego kardynała Eduardo Francisco Pironio, którą przedstawił w homilii 7 lutego 1998 roku Jan Paweł II przewodnicząc w bazylice watykańskiej uroczystościom pogrzebowym kard. Pironio.
- Matka kard. Pironio po urodzeniu pierwszego dziecka, mając wówczas 18 lat, ciężko zachorowała. Lekarze stwierdzili, że następna ciąża będzie stanowiła poważne zagrożenie dla jej życia. Matka Kardynała udała się po poradę do biskupa pomocniczego w La Plata, który powiedział, że lekarze mogą się mylić i polecił jej zawierzyć Opatrzności Bożej. Wydała jeszcze na świat dwadzieścioro dzieci i dożyła 82 lat. Eduardo Pironio był ostatnim dzieckiem – 21 z kolei. Przyszły kardynał został później następcą tego samego biskupa, który poradził jego matce zawierzyć Opatrzności – powiedział bp Dec.
I dodał: "Niech ta historia życia kard. Pironio, zachęci nas do modlitwy w intencji budowania cywilizacji życia. Polećmy wszystkie trudne sprawy troski o życie Bogu – Dawcy życia, polećmy je przez pośrednictwo Matki Bożej, która wydała nam Zbawiciela świata. Niech dzięki naszej modlitwie zwycięża na świecie cywilizacja życia".
Literatura i sztuka odzwierciedlają problemy wewnętrzne nurtujące człowieka. Przyjmijmy, że tak jest, choć lektura współczesnych utworów literackich bynajmniej nie nastraja optymizmem w ocenie tego, co dzieje się w duszy człowieka naszych czasów. To bowiem, wokół czego koncentruje on swoją uwagę, jest swego rodzaju wyprzedażą wartości. Wyprzedażą po zaniżonej cenie.
Zastanawia mnie, dlaczego ludzie wyzbywają się wartości, które mogłyby umacniać ich pozycje obrony siebie przed niszczącymi sugestiami, jakie niosą wezbrane fale żywiołowej współczesności. Skąd to zastraszające tempo wyprzedawania się po najniższej cenie, ta tragiczna (groteskowa?) łatwość poddawania się prądom, o których albo się nie wie, dokąd porywają, albo się wie, że donikąd płyną? Czy napór bezideowości jest aż tak wielki, a odporność psychiczna człowieka aż tak mała? A jeżeli tak, to dlaczego literatura nie wzmacnia człowieka, ale go przytłacza i gasi w nim naturalną tęsknotę do miłości, dobra i piękna? Czy nie widzi w tym swego deprymującego wpływu na człowieka, którego przez to redukuje do zera w życiu społecznym, rodzinnym i osobistym?
Na tle ludzkich nieporadności staje Chrystus. Ten, który tak mocno i zdecydowanie stoi na pozycjach obrony sensu ludzkiego życia. W tej sytuacji do rangi symbolu urasta ta noc, kiedy do Chrystusa przychodzi Nikodem w tajemnicy przed ludźmi. Pochodzi ze środowiska tzw. elity, żyje wśród ludzi wpływowych i zamożnych. Sam jest jednym z nich. I tym się tylko różni, że inaczej niż oni potrafi być uczciwy sam wobec siebie. Widzi prawdę w tym, co mówi Nauczyciel z Nazaretu i chce tę prawdę poznać bliżej. Ale równocześnie nie chce stracić stanowiska, pozycji i tego, co nazywa się dobrą opinią. Dlatego przychodzi nocą. Jezus rozumie to i wyjaśnia mu sprawy najważniejsze, dla których przyszedł na świat. „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony…”.
Jak brzmią te słowa w kontekście powyższych stwierdzeń? Nie chcę polemizować z postawami ludzi współczesnych, z wszelkiego rodzaju utylitaryzmami ludzi myślących. Nie chcę z łatwych i wyimaginowanych tylko pozycji wyższości mówić, że są biedni i nieszczęśliwi. To byłoby uproszczenie. Chcę stwierdzić, że trudno człowiekowi współczesnemu uwierzyć w prawdę nauki Chrystusowej. Chcę zwrócić uwagę na to, że o wiele łatwiej jest wyzbyć się wszelkich zasad i związanych z nimi obowiązków. Trudno uwierzyć w to, czego z natury człowiek pragnie: kochać i być kochanym.
W takiej sytuacji tym szczególniej zastanawiać powinien fakt obecności Kościoła, który taki ma sens istnienia, by pomóc ludziom, by stawali się braćmi. Wreszcie, by ludzie czuli się w nim jak w domu (Instytut Badania Opinii Publicznej Gallupa w Princeton przeprowadził sondaż, z którego wynika, że ludzie religijni są zdrowsi. Więzi z religijną grupą, medytacja, radzenie sobie z cierpieniem, stratą, stresem motywowane wiarą przyczyniają się do tego, że człowiek religijny łatwiej znosi przeciwności), więc gdy zewsząd słychać, że życie ludzkie jest absurdem, że człowiek w każdej sytuacji swego życia stoi wobec tragizmu absolutnej niepewności, że nic nie ma sensu, że ma się receptę na własne urządzenie życia i pewność szczęśliwego ustawienia, że się stawia siebie jako pana życia i śmierci - wymownie brzmią tu słowa z Drugiej Księgi Kronik: „Bóg… wysyłał… swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków…”. Ten dramat trwa i nie dotyczy tylko narodu wybranego, który przeżywał kryzysy wartości.
„Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła…”. Tak Bóg umiłował świat, że dał mu chrześcijaństwo. Czy ta trawestacja wypowiedzi Chrystusowej nie stanowi wyrzutu dla wielu dzisiejszych chrześcijan. Trzeba na to pytanie samemu sobie odpowiedzieć, bo każdy, kto uważa siebie za chrześcijanina, musi jej poszukać w sobie. Na miłość można odpowiedzieć tylko miłością. Tak to się zazwyczaj mówi z ambony i w pobożnych książkach. Miłujemy nie wtedy, gdy wzdychamy i tęsknimy, ale wtedy, gdy szczerze pragniemy dobra osoby kochanej. Bóg powierzający nam Syna swojego powołuje nas przez to do realizowania w świecie tego, co było powodem posłania na świat Syna.
Węgierska męczennica Mária Magdolna Bódi (1921-1945) zostanie beatyfikowana w sobotę w Veszprém. Mszy św. beatyfikacyjnej będzie przewodniczył kardynał Peter Erdö, reprezentujący papieża Leona XIV. Bodi została zastrzelona przez sowieckiego żołnierza w gminie Liter nad jeziorem Balaton w ostatnich tygodniach II wojny światowej, gdy stawiała opór przed gwałtem. Papież Leon XIV potwierdził datę beatyfikacji, po tym jak ceremonia pierwotnie zaplanowana na koniec kwietnia została przełożona z powodu śmierci papieża Franciszka.
Trzydniowy program uroczystości rozpocznie się w piątek spotkaniem młodzieży. Po niedzielnej ceremonii beatyfikacyjnej ciało Bódi zostanie przeniesione z grobu w Litre do bocznego ołtarza katedry św. Michała w Veszprém. Po beatyfikacji słowackiej męczennicy Anny Kolesárovej (1928-1944) w 2018 r., beatyfikacja Márii Magdolny Bódi po raz kolejny Kościół katolicki wyniesie na ołtarze młodą kobietę z Europy Środkowo-Wschodniej, która poniosła śmierć podczas II wojny światowej z powodu wiary i obrony godności swojej i innych.
Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy wypełnione jest modlitwą wiernych, którzy przez cały rok ufnie pielgrzymują do Maryi.
Przed łaskami słynącą figurą Pani Kębelskiej dzień w dzień klęczą mieszkańcy parafii, sąsiednich wiosek i miast, ale też odległych miejscowości. Wąwolnica należy do miejsc chętnie odwiedzanych przez pielgrzymów. Jest ich najwięcej podczas wrześniowych uroczystości odpustowych; w ciągu doby duszpasterze rozdają nawet 50. tys. Komunii świętej. – Każdy z nas potrzebuje wsparcia i pomocy, a gdzie ich szukać, jak nie u najlepszej Matki? Idziemy tam, gdzie umocnienie i pomoc są niezawodne, gdzie Maryi możemy zawierzyć swoje życie, radości i smutki – powtarza kustosz sanktuarium ks. Jerzy Ważny.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.