Reklama

Zamiast laurki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nawet pobieżne przekartkowanie kalendarza pokazuje nieokiełznaną skłonność do wzbogacania rodzimej tradycji świąteczno-okolicznościowej. Polega to na rosnącej z roku na rok ilości dni szczególnych, tzn. takich, które mają coś lub kogoś upamiętniać, przywoływać, wyróżniać. Nie brakuje więc dat poświęconych ludziom, zawodom czy zdarzeniom godnym czci czy poważnej refleksji, ale niemało jest i takich, których ranga jest wątpliwa albo śmieszna. Jeśli uświetnianie dnia powszedniego mieści się jakoś w naszej tradycji i kulturze, to pół biedy, ale absolutnym dziwolągiem jest coraz częstsza maniera upychania w naszej obyczajowości wynalazków obcych, szczególnie amerykańskich. Aby ponad miarę nie rozwijać tematu, wyrażę na koniec nieśmiałą nadzieję, że być może wystarczy miejsca w kalendarzu, aby ktoś kiedyś pośród trudnych do wyliczenia okolicznościowych dni zdołał pomieścić na przykład dzień zięcia. Miałbym wtedy oprócz niewątpliwej satysfakcji powód do dodatkowego świętowania.
Od wielu lat obserwuję tendencję, że nieco się zapomina, lekceważy, a nawet ignoruje dzień dedykowany kobietom. Według opinii niektórych orędowników nowego ładu, przyczyną niechęci do fetowania Dnia Kobiet jest peerelowska praktyka, która była okazją do zamanifestowania przez ówczesne władze pozornej troski o losy czy prawa polskich kobiet. Słyszałem argumenty, że w tamtej rzeczywistości takie uregulowania prawne jak ochrona pracy kobiet, polityka kadrowa, opieka socjalna czy zdrowotna istniały na papierze, a one same były przede wszystkim siłą roboczą. W związku z tym wszystkie te akademie, transparenty, dyplomy i fanfaronady, stanowiły zasłonę dymną systemu. Trudno jest polemizować ze skrajnymi poglądami, a zresztą nie taka jest intencja tego tekstu.
Z opowieści mamy oraz z autopsji wiem jak wyglądał dzień, który w tamtejszych kalendarzach wybity był czerwoną czcionką i nazwany Świętem Kobiet. To świętowanie wyglądało dosyć siermiężnie. W każdym zakładzie pracy 8 marca urządzano okolicznościowe spotkanie. W pewnej fabryce widziałem taką imprezę. Między jedną a drugą zmianą do przystrojonej świetlicy zaczęły schodzić się kobiety. Widać było, że te, które skończyły pracę są zmęczone, wszystkie zaś zakłopotane. Trudno czuć się swobodnie, kiedy zamiast puszystej fryzury ma się na głowie przyklepane roboczą czapką włosy, a na sobie tzw. ferszalung. Biedaczki wiedziały, że nie wyglądają najlepiej, a przecież każda z nich chciała się podobać, tym bardziej, że przy prezydialnym stole za siedli wyelegantowani szefowie, ich zastępcy, sekretarze i kierownicy. Przebieg uroczystości był standardowy, rozpoczynało ją oficjalne wystąpienie, w którym podkreślano zasługi, wychwalano przymioty, życzono zdrowia i spełnienia marzeń. Później wyróżniające się aktywnością i efektami pracownice otrzymały wyróżnienia w postaci dyplomów, skromne upominki, czasami koperty. Zaobserwowałem scenę, w trakcie której twarz młodej robotnicy oblał szkarłatny rumieniec. Otrzymała nagrodę z rąk samego dyrektora, po czym szarmancki szef z szacunkiem ucałował jej dłoń. Celebrował tę czynność, ona zaś usiłowała pospiesznie cofnąć rękę. Z prostej przyczyny. Ciemne obwódki pod paznokciami nie pasowały do manikiuru szefa. Spotkanie kończyło zazwyczaj wręczenie uczestniczkom nieśmiertelnych goździków, uraczenie ciastkiem i ekspresową herbatą. Jak Polska długa i szeroka nie istniało takie miejsce pracy, w którym nie obchodzono by Dnia Kobiet. Na marginesie należy wspomnieć, że z jakichś dziwnych przyczyn skutki świętowania widać było głównie po mężczyznach.
Dzisiaj, kiedy krytykuje się tamten obyczaj, jego genezę, okazjonalny rytuał, często wyłącznie hasłowość, w końcu ubogą formę, warto także pamiętać, że miał on wymiar powszechny. Tej powszechności w uznaniu czy dostrzeganiu kobiet, pomijając wszelkie skojarzenia historyczno-polityczne, bardzo dzisiaj brakuje. Chciałbym uniknąć rozważań teoretycznych o kobiecie w ogóle, bo ktoś słusznie mógłby postawić mi zarzut kolokwializmu czy wręcz bełkotu, dlatego nie proponuję nic innego jak złożyć wyrazy troski, uczucia i szacunku bliskim kobietom. A że kartka w kalendarzu o nich przypomina, to tym lepiej, bo być może jutro za jej przyczyną obudzi się refleksja, iż pośród tylu spraw i ludzi, gubi się najbliższa osoba. Czyż nie jest tak, iż często dopiero wówczas, kiedy jest już za późno, gdy na mogile złożyliśmy kwiaty, odkrywamy w sobie nienaruszone pokłady uczuć, którymi zapomnieliśmy się podzielić. I wtedy skowycze dusza z żalu za okazją niespełnioną, troską nie zapytaną, miłością nie daną. Myślę, iż gotowość do takiej pamięci trzeba budzić w sobie, bo dzisiaj są jeszcze szanse, a jutro może już ich nie być. Jeżeli w codziennej gonitwie postaramy się zwolnić tempo, nieco przystanąć i popatrzeć, to może się okazać, że gór przenosić nie trzeba, by łzę otrzeć i rozproszyć smutki.
Dzisiejszy świat nie toleruje emocji, nie sprzyja wzruszeniom, bo to nie racjonalne i niemodne. Powoli wokół nas rośnie mur zobojętnienia i izolacji, a media dość skutecznie propagują model osobowości twardej i zwycięskiej. Zmaterializowanie i podporządkowanie życia sukcesowi w dzisiejszym rozumieniu wymaga silnych osobowości. W tym kontekście eksponowanie uczuć, otwieranie się na drugiego człowieka jest oznaką słabości, a słabym nikt nie chce być. Dotyczy to także kobiet, szczególnie tych, które naturalną potrzebę macierzyństwa traktują jako anachronizm w obliczu własnych ambicji. W dużych miastach dość powszechnym zjawiskiem jest samodzielna, niezależna kobieta, którą jednak kariera skazuje na samotność. Trwałe związki emocjonalne wedle pewnych stereotypów utrudniają lub wręcz uniemożliwiają pokonywanie kolejnych szczebli czy barier. Pożądana jest postawa egoistyczna, która bez żalu pozwala zrywać więzy i tłamsić uczucia. Coraz więcej zatem jest rozwodów i zaprogramowanej izolacji. Za zamkniętymi drzwiami szykownych mieszkań często rozgrywa się dramat pokaleczonych osobowości. Wiemy o tym z przekazów medialnych. Takie sytuacje zdarzają się często, ale są jakby poza polem naszych bezpośrednich doświadczeń i obserwacji.
Tak jakoś wyszło, że zacząłem nie od tych kobiet, które tworzą rzeczywisty obraz Polki. On nie wyłania się z eleganckich biur i luksusowych apartamentów, lecz ze skromnych mieszkań, marnej pracy, przeciętnej egzystencji czy szarej ulicy. Prawdziwy wizerunek współczesnej kobiety znamy aż nadto dobrze, gdyż mamy go w zasięgu ręki. Jest dotykalny i bliski, bo to przecież w przeważającej liczbie nasze matki, żony lub znajome. Wiemy o ich problemach, rozterkach i nadziejach. Uczestniczymy w nich. Niestety częstym widokiem nie są pogodne twarze czy roziskrzone oczy. Na tych obliczach więcej cienia niż słońca, powagi niż radości. Warto by było niekiedy pomyśleć, czy nie odbijają się tam czasem ślady męskich porażek i niepowodzeń, kompleksów i obojętności. A gdyby pojawił się choć cień wątpliwości, to znak, że pora najwyższa wesprzeć, pocieszyć, ukoić. Sądzę, że są momenty, kiedy niewielkie uniesienia czy egzaltacja, lecz drobny gest lub czuła troska, potrafią przywrócić spokój i przynieść nadzieję. W panoramie wzajemnych osobowych relacji nie może braknąć miejsca na szacunek i wdzięczność, a że tekst jest ukłonem w kierunku kobiet, to uczucia szacunku i wdzięczności kierowane są właśnie do nich.
Za cud macierzyństwa i trud wychowawczy, za matczyne oddanie i szczęśliwe dzieciństwo, za młodość, dorosłość i domowe ciasto. Tym, co już odeszły i tym, której jeszcze Bóg zachował - naszym mamom.
Także sympatiom, narzeczonym i żonom. Za to, że kiedyś z nieba kapały gwiazdy, otulały mgły srebrne, pachniały jaśminy i lipy. Za oczarowania, tajemnice i wzruszenia.
Poświęcając ten tekst kobietom nie sposób pominąć faktu, który wywołał oburzenie i irytację Polek. Oszczędościowa strategia rządu zakłada sukcesywne wyrównywanie wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet, poczynając bodajże od 2006 r. Twórca i propagator planu, wicepremier Hausner jest nieugięty i nie dopuszcza alternatywnych rozwiązań ani żadnych ustępstw. Determinacja w porządkowaniu finansów państwa znów uderza w najsłabszych. Można by zadać pytanie, czy ten wysoki dygnitarz nie ma świadomości, iż zawodowa aktywność polskich kobiet, to tylko część ich pracy, wcale nie mniejsza niż wychowywanie dzieci czy obowiązki domowe. Zwiększanie wieku emerytalnego to nic innego jak dokładanie obciążeń, których i tak kobiety mają ponad miarę. Ciekawe jestem czy wicepremier również byłby nieugięty, gdyby jego mama była trzyzmianową robotnicą.
Kończąc wyrażam nadzieję, że nie tylko 8 marca, ale w każdym kolejnym dniu roku kobiety doświadczać będą życzliwości i troski najbliższych. Proszę się nie dziwić, jeżeli bez wyraźnego powodu i częściej niż zwykle podejdzie ktoś z domowników i przygarnie do serca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Komunikat Diecezji Drohiczyńskiej

2025-12-03 19:55

[ TEMATY ]

Drohiczyn

Red.

W związku z ostatnio pojawiającymi się doniesieniami medialnymi dotyczącymi krzyży w Treblince, dementuję informację, jakoby do Kurii Diecezjalnej w Drohiczynie wpłynęło pismo od „środowisk żydowskich”, które by, bezpośrednio lub za pośrednictwem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, żądały usunięcia krzyży w Treblince.

Wierzymy w dobre intencje osób i różnych środowisk, które chcą bronić krzyży, jednakże podstawą do podejmowania jakichkolwiek działań nie mogą być nieprawdziwe informacje.
CZYTAJ DALEJ

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

2025-11-29 08:23

[ TEMATY ]

Kalendarz Adwentowy 2025

MK

Co gdyby znany z dzieciństwa czekoladkowy Kalendarz Adwentowy przenieść w sferę duchową?
Portal niedziela.pl oraz Niezbędnik Katolika na czas Adwentu przygotował specjalny internetowy kalendarz adwentowy.
Kalendarz Adwentowy to cykl rekolekcyjny, w którym każdego dnia, odkrywając kolejne okienko kalendarza, będziecie odkrywać nowe materiały pomocne w duchowym wzroście.
Oprócz tego każdego dnia będzie czekało na Was: słowo dnia, refleksja, wyzwanie i modlitwa.
Całość ubogaci rozważanie ks. Krzysztofa Młotka.
Przeżyjmy ten wyjątkowy czas razem.
Niech to będzie nowy początek!

1 30 listopada 2 1 grudnia 3 2 grudnia 4 3 grudnia 5 4 grudnia 6 5 grudnia 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 Promuj akcję na swojej stronie internetowej
CZYTAJ DALEJ

Czego uczy nas wierzących postawa św. Jana?

2025-12-05 13:16

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Jaką naukę przekazuje Jan Kościołowi? Czego nas uczy? Wszak Jan jest modelem, przykładem, mistrzem życia dla wszystkich, którzy uwierzyli w Chrystusa.

W owym czasie pojawił się Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: «Nawracajcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie». Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi: «Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki!» Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem były szarańcza i miód leśny. Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy. A gdy widział, że przychodziło do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: «Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: „Abrahama mamy za ojca”, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera jest przyłożona do korzenia drzew. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień. Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma on wie jadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję