Reklama

Trzy życzenia

Niedziela kielecka 13/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Każdy z nas pamięta bajkę o złotej rybce. Bohater ma możliwość zadecydowania niemalże o jej życiu i śmierci - rybka w nagrodę za uratowanie życia obiecuje spełnić coś, o czym bohater marzy, czego pragnie i najbardziej potrzebuje. Chyba nie ma człowieka, który nie wykorzystałby takiej okazji. A bohater bajki szansę zaprzepaścił - ze względu na swą chciwość, nierozsądek. Oburzamy się, twierdząc, że my postąpilibyśmy zupełnie inaczej. Być może. A może to bajka o nas samych?
Gdyby dziś ktoś chciał spełnić nasze życzenia, jak byśmy wykorzystali? To ciekawe słuchać listy życzeń dzieci, gdy sami marzymy o możliwości spełnienia swoich. Niektóre dzieci odpowiadały: gdybym miał trzy życzenia, to bym je wykorzystał. Nic konkretnego. Ale większość z nich uzewnętrzniła swoje marzenia i potrzeby, choćby mało realne. Zawsze przynajmniej jedno z życzeń poświęcone było dla dobra świata, np.: „żeby nie było chorób zakaźnych, i żeby nie było biedy”; „żeby na świecie nie było ubogich, przemocy i aby każdy był szczęśliwy”; „aby na świecie zapanował pokój, nie było terroryzmu i każdy człowiek był szczęśliwy”, „pokój na świecie jest ważny, no i żeby nie było bezdomnych i cierpiących, i żeby cała moja rodzina była zdrowa”; „aby na świecie było więcej dobrych ludzi, żeby nie było pijaństwa i narkotyków, i świat był bardziej kolorowy, wolny od piętna nienawiści”…
Niektóre życzenia były bardzo osobiste: „żeby wszyscy ludzie na świecie pomagali sobie i byli mili, aby wszystko było łatwiejsze i aby wyszedł ze mnie leń”, czy też: „żeby nie było kłótni między kolegami i koleżankami w klasie, aby utworzyć wspólnotę w Kościele i aby odwiedzić Ojca Świętego i przyjąć z jego rąk Komunię św.”, „chciałabym mieć siostrę oraz ośrodek dla zwierząt chorych i okaleczonych". Kilka osób wyraziło tylko jedno życzenie - i nawet to jedno nie zostało przeznaczone dla siebie: „gdybym miał trzy życzenia, oddałbym je biednym i bezdomnym”, „chcę, aby wszyscy mogli się nawrócić”.
Wiele tych życzeń odzwierciedla potrzeby dzieci, ale i ich rzeczywiste zaangażowanie, choćby tylko emocjonalne, w sprawy które są poważne. Naturalnie, połowa dzieci mocno wyraziła życzenia dotyczące ich szczęśliwego bytowania. Często pojawiało się pragnienie posiadania komputera i gier albo: „chciałbym być zawsze zdrowy, lubiany i mieć pieniądze na chleb”, „dobrze się uczyć i mieć wielki dom”, „… i żeby można było robić to, co się chce”, „żeby był pokój na świecie, w szkole bezpiecznie i żebym miał jeszcze 100 życzeń”, „chciałbym być nieśmiertelny, mieć dużo pieniędzy i nie odczuwać bólu”.
Jedna rzecz zwraca moją uwagę. Według dzieci życzenia powinny być spełniane automatycznie, bez żadnego wysiłku: „żeby Bóg sprawił, abym z ochotą chodził do kościoła, aby mój kościół został już wybudowany i żeby księża byli milsi”. Jedno dziecko wyraziło życzenie: „abym zawsze był szczęśliwy”. Czego można chcieć więcej? Czyż jako rodzice nie chcielibyście przychylić nieba swoim dzieciom?
Kiedy jednak spytałam te same dzieci o to, do czego tak naprawdę dążą, odpowiedzi były proste: by być kimś w życiu, aby modlić się więcej z rodziną, by lepiej żyć, by być bliżej Boga, aby być w niebie, być lepszym wobec innych, aby inni czuli się ze mną dobrze, aby innym pomagać coraz bardziej, aby osiągnąć szczęście wieczne, by być lepszym dla ludzi, by ludzie byli szczęśliwi, aby mieć mniej grzechów, by żyć w pokoju z Bogiem, aby życie religijne zmieniało się na lepsze, aby z większą radością nieść krzyż... Do tego dążą. Zamiast spełniania życzeń, może warto pomóc spełnić im to ich jedno - ale najważniejsze dla nich dążenie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Licheń: 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich

2024-04-23 19:45

[ TEMATY ]

Licheń

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

Mszą Świętą w bazylice licheńskiej pod przewodnictwem abp. Antonio Guido Filipazzi, nuncujsza apostolskiego w Polsce, 23 kwietnia rozpoczęło się 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich. W obradach bierze udział ponad 160 sióstr: przełożonych prowincjalnych i generalnych z około stu żeńskich zgromadzeń zakonnych posługujących w Polsce.

Podczas Eucharystii modlono się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła w Polsce. 23 kwietnia to uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski.

CZYTAJ DALEJ

Forum „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce”

2024-04-23 10:54

[ TEMATY ]

forum

mężczyźni

Mat.prasowy

Co słyszymy, trzeba rozgłaszać po dachach! (por. Mt 10, 27). Dlatego zapraszamy na spotkanie Forum pod hasłem „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce” w Częstochowie, 25 maja 2024 r. (sobota), w godzinach od 9 do 16. Będzie to wspólna Eucharystia oraz modlitwa o świętość dla współczesnych mężczyzn. Jak również możliwość wysłuchania konferencji wybitnych Gości oraz szansa na wymianę doświadczeń poprzez przedstawienie osobistego spojrzenia uczestników na męskie sprawy w ramach panelu dyskusyjnego.

CEL

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję