Reklama

Na krzyżu powiedział najwięcej

Niedziela warszawska 14/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Człowieku, który do wszystkiego już się przyzwyczaiłeś, zwróć uwagę, do jakiego stopnia Bóg się tobą interesuje!

Z ks. dr. Stefanem Moszoro-Dąbrowskim, kapłanem ze Stowarzyszenia Świętego Krzyża rozmawia Irena Świerdzewska

Irena Świerdzewska: - Dlaczego potrzebna była ofiara Chrystusa na krzyżu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski: - Bóg przemówił do nas ludzkim językiem w sposób szczególny na Krzyżu. Wtedy „najwięcej powiedział” o sobie. Objawił swój stosunek do człowieka i do świata. Objawił, że nas kocha. Równocześnie pokazał nam czym jest miłość. Nasza miłość jest prawdziwa, jeżeli zbliża się do tego Ideału Miłości.
Każdy z nas naturalnie wyczuwa, że miłość ma w sobie coś z męki, cierpienia, pasji... Miłość uszczęśliwia, ale z drugiej strony komplikuje. Gdy miłuję, tracę spokój. Miłość ma też w sobie wiele z wolności. Miłuję nie dlatego, że potrzebuję, tylko dlatego, że tak chcę - bezinteresownie.
Gdy Bóg okazał swoją miłość, uczynił to z największą dobrowolnością. On nie musiał odkupić świata. Nie był do tego zmuszony. A jednak... zechciał „skomplikować sobie życie” wchodząc w historię ludzi, stając się częścią historii świata. To jest właśnie dobra nowina: ten świat ma sens, bo Bóg się nim interesuje, do tego stopnia umiłował świat, że „Syna swego Jednorodzonego dał”.

- Jeśli jest miłującym Ojcem, to czy nie mógł ofiarować się sam na okrutną mękę zamiast Syna?

- Być może trudności w zrozumieniu tego wynikają z kryzysu ojcostwa, jaki przeżywa nasza kultura. Trzeba zadawać sobie to pytanie w kontekście kultury, w której nauczał Pan Jezus, gdzie wartość ojcostwa nie była tak zdewaluowana jak dzieje się obecnie, a życie syna ceniło się bardziej niż własne.
Już w II wieku, częściowo z chęci zrozumienia w pełni Boga, pojawił się pogląd, że na krzyżu cierpiał Bóg Ojciec. Herezja ta nazywa się patrypasjanizmem. Kiedy Bóg objawił nam największą tajemnicę o samym sobie, że jest w trzech Osobach, powiedział także, jakie jest nasze miejsce w tej „wspólnocie”. My, ludzie, zostaliśmy wybrani, aby przez Jezusa Chrystusa i w Nim być dziećmi Bożymi. Duch Święty, czyli Miłość Boża uświęca nas czyniąc podobnymi do Chrystusa. Druga Osoba, Słowo Boże, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego, został posłany na świat, by stać się nowym Adamem i by potomków Adama obdarzyć Bożym życiem.
Chrystus objawił nam w pełni czym jest miłość Ojca. Już na kartach Księgi Rodzaju spotykamy Abrahama, od którego Bóg żąda, by złożył w ofierze swego umiłowanego syna Izaaka. Jezus mówi o tym, iż „Abraham rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień - ujrzał go i ucieszył się” (J 8, 56). Rozradował się, bo ujrzał gotowość Jezusa do pełnienia woli Ojca. Można powiedzieć, że Ojciec nie zastępuje Syna. Pozwala, by syn wzrastał okazując swoją miłość. Nie moja wola, lecz Twoja... I to właśnie w tym kontekście Pan Jezus używa słowa Abba-Ojcze (Mk 14, 36).

Reklama

- Przyzwyczailiśmy się mówić o Baranku, który gładzi grzechy świata i o Krwi wylanej na odpuszczenie grzechów. Czy nie może to sugerować, że Bóg Ojciec poczuł się urażony ludzkim grzechem i wymagał aż takiego zadośćuczynienia, któremu sprostał tylko Syn Boży?

- Krzyż mówi o miłości Bożej, nie o gniewie. Bóg to nie obrażony Pan, który żąda od swych niewolników ofiary dla uspokojenia swojego gniewu. Dlatego ikonografia chrześcijańska zazwyczaj pokazuje nam Jezusa o łagodnej ekspresji. Być może z tej przyczyny zapominamy o wielkim cierpieniu Jezusa na Krzyżu.
Trzeba być bardzo ostrożnym w stosowaniu do Boga ludzkich kategorii ocen. Można powiedzieć, iż Trójca Święta miała rozterkę: jak tu okazać wielką miłość do świata nie bagatelizując grzechu. Równocześnie jak zdobyć miłość człowieka nie narzucając się? Krzyż jest tym Bożym pomysłem. Jego znak z jednej strony przypomina o wadze grzechu, powodującego oddalenie się ludzkości od Boga. Stąd wynika dotykające człowieka cierpienie. Drugi aspekt krzyża wskazuje na Boże Miłosierdzie. Dotykamy Tajemnicy, którą w pełni zrozumiemy, gdy historia zbawienia dobiegnie końca.

- A jednak mówimy, że Chrystus za nas cierpiał, że za nas odpokutował, wziął na siebie karę za nasze grzechy. Czy nie ukazuje to Boga jako nieubłaganego sędziego?

- U św. Pawła pojęcie sprawiedliwości Bożej jest bogate w treści. Czasami oznacza „dać każdemu zgodnie z jego czynami”, czasami jest tu mowa o samej świętości Boga. Sprawiedliwość u Boga bardziej niż sprawiedliwością sądową jest „sprawiedliwością odkupieńczą”. Sprawiedliwość w znaczeniu sądowym, a więc że Chrystus zastąpił nas cierpiąc karę za nas, według wielu biblistów nie da się uzasadnić na podstawie Pisma Świętego. A na pewno już nie można mówić o spłacaniu przez Jezusa długu szatanowi.
To co wymazuje nieposłuszeństwo Adama nie jest samą karą, która spadła na Chrystusa i w ten sposób gniew Boży został zaspokojony. Usprawiedliwia nas ofiara Jezusa o nieograniczonej wartości. Chrystus jako głowa ludzkości, w solidarności ze swymi braćmi, poprzez posłuszeństwo, oddaje Bogu całkowitą chwałę, i wymazuje tym nieposłuszeństwo Adama. Sednem zadośćuczynienia nie jest spełnienie kary, lecz niezmierna wartość czynu Chrystusa.
Teologia podkreśla, że wartość ofiary Chrystusa nie jest skutkiem samego cierpienia, lecz posłuszeństwa. Chrystus mógł być posłuszny także w inny sposób. Jego ofiara dokonała się w ciele na drzewie krzyża. Nie bez powodu w ten sposób. Liturgia odpowiada: na jednym drzewie przyszła śmierć, na drugim - drzewie krzyża - odkupienie. Ponieważ karą za grzech pierworodny była śmierć, dlatego poprzez śmierć otrzymaliśmy odkupienie.
Aby mówić o odkupieniu używamy też pojęcia zasługi. Być może jest to najłatwiejsze do zrozumienia. Chrystus zasłużył dla nas. Wydaje się, że zasługi są łatwiejsze do scedowania na kogoś innego np. rodzice budując dobrą rodzinę zasługują na szacunek dla swoich dzieci.

- Ale dlaczego Bóg zechciał odkupić nas właśnie przez śmierć?

- Wcielenie oznacza, że Słowo stało się takie jak każdy z nas, z wyjątkiem grzechu. Prawdziwym człowiekiem! Czy śmierć nie jest największym znakiem naszej słabości? Śmierć została przemieniona przez Chrystusa. Mimo trwogi przed śmiercią, przyjął ją aktem całkowitego i dobrowolnego poddania się woli Ojca. Posłuszeństwo Jezusa przemieniło przekleństwo śmierci w błogosławieństwo. Dzięki Chrystusowi śmierć chrześcijańska ma sens pozytywny. Jeżeli umieramy w łasce Chrystusa, przez śmierć fizyczną wypełnia się to „umieranie z Chrystusem” i dopełnia w ten sposób nasze wszczepienie w Niego, w Jego akcie odkupieńczym.
Tajemnica wcielenia pozwala nam mówić, że Bóg umarł na krzyżu. Mocne słowa! Przecież nie twierdzimy, że Bóg przestał być Bogiem. Na Krzyżu cierpiał Jezus, czyli możemy powiedzieć, że Bóg cierpiał, bo Jezus jest Bogiem. W inny sposób można powiedzieć, że cierpiał też Ojciec i Duch Święty. Otwieramy się tu na Bożą tajemnicę. Ciekawe, że ta tajemnica - wejście w relacje z trójjedynym Bogiem, dokonuje się poprzez cierpienie. Na krzyżu człowiek znajduje odpowiedź na podstawowe pytania o sens cierpienia, miłości, śmierci, życia. Są to trudne pytania, na które każdy człowiek musi znaleźć odpowiedź. Dotykają one istoty chrześcijaństwa i odkupienia.

- Czy nie dochodzi czasem do skrajności w przedstawianiu Jezusa tylko jako Boga albo tylko jako człowieka. Np. przeciwnicy „Pasji” zarzucają Gibsonowi przeakcentowanie wymiaru człowieczeństwa Chrystusa...

- Warto przypomnieć, że większość herezji związanych z Chrystusem negowała Wcielenie. Twierdziły, że On tylko „pozornie” stał się człowiekiem, przebrał się za człowieka.
Krzyż jest tronem zwycięstwa, ale ze swej istoty jest czymś okropnym. A więc film pokazując cierpienie, może przeakcentowane, budzi nas, wstrząsa jakby mówiąc: człowieku, ty który do wszystkiego już się przyzwyczaiłeś, zwróć uwagę, do jakiego stopnia Bóg się tobą interesuje!

- Nasze odkupienie mogło dokonywać się także w inny sposób niż poprzez Mękę i śmierć Jezusa na krzyżu?

- Teologia podkreśla, że odkupieńczy charakter ma całe życie Pana Jezusa: czyli od kolebki do krzyża. Odkupienie dokonuje się już w Betlejem, gdy Jezus płacze z zimna, i w Nazarecie, gdy pracuje i uczestniczy w życiu rodzinnym. A to nam przypomina, że w naśladowaniu Chrystusa nie tylko liczą się okresy „pasyjne”, lecz też szary dzień.
Na Krzyżu Jezus przemawia ze szczególną siłą. Św. Teresa na podstawie własnego doświadczenia mówiła, że rozważanie Męki Pańskiej jest drogą nawrócenia. Zatrzymanie się przy krzyżu, np. śpiew pięknych polskich pieśni wielkopostnych prowadzi człowieka do żalu za grzechy, podejmowania ofiary, naprawienia zła. Wielu świętych określało rozważanie Męki Pańskiej jako naukę w „szkole cnót”.

- No właśnie, jak być pilnym uczniem i nie zmarnować kolejnego Wielkiego Tygodnia?

- Naśladować tych najpilniejszych uczniów, podpatrywać jak oni to robili. Odważę się powiedzieć, że w tej szkole trzeba „ściągać” od świętych. Każdy wiek miał szczególnych wykładowców tajemnicy Krzyża. Oni tłumaczyli na język bardziej zrozumiały dla swoich współczesnych. Dwudziesty wiek nie był wyjątkiem. Wskażę na czworo świętych już kanonizowanych: Edyta Stein patronka Europy - zafascynowana mądrością Krzyża, s. Faustyna - krzyżem jako szkołą miłosierdzia, o. Pio - krzyżem jako źródłem przebaczenia grzechów, czyli spowiedzią, św. Josemaria Escriva - wartością codziennego krzyża.
Pamiętam jak na pewnym spotkaniu z grupą księży św. Josemaria mówił jak to Pan Jezus po zmartwychwstaniu pokazuje ślady po gwoździach. Pokazuje je tak, by oni Go rozpoznali. Te ślady są to jakby Jego dokumenty tożsamości. I mówił ks. Josemaria: „Jeżeli w naszym życiu nie ma Krzyża, nie ma śladów gwoździ, to nie możemy mówić, iż należymy do Chrystusa”. Nie miał na myśli tylko wielkiego cierpienia, lecz te drobne codzienne przeciwności. Dla niego każdy krzyż był „budzikiem” do ofiary. Wiele lat wcześniej pisał o tym tak: „Pytasz mnie: Dlaczego ten drewniany Krzyż? - Więc przepiszę dla ciebie słowa pewnego listu: «Gdy odrywam oczy od mikroskopu, wzrok mój pada na czarny i pusty Krzyż. Ten Krzyż bez Ukrzyżowanego - to symbol. Posiada znaczenie, którego inni nie dostrzegają. I ten, który z powodu zmęczenia zamierzał przerwać zajęcie, na nowo pochyla się nad okularem i pracuje dalej. Ów samotny Krzyż domaga się ramion, które by go niosły»”.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: niebawem dokument na temat rozeznawania objawień

2024-04-24 09:52

[ TEMATY ]

objawienia

Adobe Stock

Dykasteria Nauki Wiary kończy prace nad nowym dokumentem, który określi jasne zasady dotyczące rozeznawania objawień i innych tego typu nadprzyrodzonych wydarzeń - powiedział to portalowi National Catholic Register jej prefekt, Victor Fernández, zaznaczając, iż zawarte w nim będą „jasne wytyczne i normy dotyczące rozeznawania objawień i innych zjawisk”.

W tym kontekście przypomniano, że kardynał spotkał się z papieżem Franciszkiem na prywatnej audiencji w poniedziałek. Nie ujawnił on żadnych dalszych szczegółów dotyczących dokumentu, ani kiedy dokładnie zostanie on opublikowany.

CZYTAJ DALEJ

Legenda św. Jerzego

Niedziela Ogólnopolska 16/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jerzy

I, Pplecke/pl.wikipedia.org

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Św. Jerzy - choć historyczność jego istnienia była niedawnymi czasy kwestionowana - jest ważną postacią w historii wiary, w historii w ogóle, a przede wszystkim w legendzie.

Św. Jerzy, oficer rzymski, umęczony był za cesarza Dioklecjana w 303 r. Zwany św. Jerzym z Liddy, pochodził z Kapadocji. Umęczony został na kole w palestyńskiej Diospolis. Wiele informacji o nim podaje Martyrologium Romanum. Jest jednym z czternastu świętych wspomożycieli. W Polsce imię to znane było w średniowieczu. Św. Jerzy został patronem diecezji wileńskiej i pińskiej. Był także patronem Litwy, a przede wszystkim Anglii, gdzie jego kult szczególnie odcisnął się na historii. Św. Jerzy należy do bardzo popularnych świętych w prawosławiu, jest wyobrażany na bardzo wielu ikonach.

CZYTAJ DALEJ

Mokrsko. Maryja przywitana wierszem

2024-04-25 15:27

[ TEMATY ]

peregrynacja

parafia św. Stanisława BM

Mokrsko

Maciej Orman/Niedziela

Kolejnym etapem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej była parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Mokrsku.

W imieniu wspólnoty Maryję w kopii jasnogórskiego wizerunku powitał proboszcz ks. Zbigniew Bigaj. Duszpasterz jest poetą, wydał cztery tomiki ze swoimi utworami: „Po życia drogach”; „Aniele, przy mnie stój”; „Po drogach wspomnień” i „Mojej Mamie”. Do Matki Bożej zwrócił się słowami wiersza pt. „Mama”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję