Gdziekolwiek się pojawił, gromadziło się przy Nim wielu ludzi pragnących choć przez chwilę ogrzać się w Jego ciepłym uśmiechu i gorącym sercu. Zmarły 5 marca 2004 r. ks. Ireneusz Chmielewski był
bowiem wielkim przyjacielem ludzi. Jego życiową dewizą była myśl św. Ireneusza: „Chwałą Boga jest człowiek” i przez ten pryzmat postrzegał każdego napotkanego człowieka. Do każdego umiał znaleźć
właściwą drogę i szukał jej tak długo, aż się człowiek otworzył. Z każdym starał się zamienić chociaż kilka słów i o każdym pamiętał, a wielu znał po imieniu. Często podkreślał, że czerpie wzorce od św.
Jana Bosko, w którego dziełach się rozczytywał i którego cytował w czasie swojego nauczania.
Pogrzeb śp. ks. Chmielewskiego odbył się 9 marca w Jaciążku k. Makowa Maz., jego rodzinnej miejscowości. Liturgii przewodniczył bp Stanisław Stefanek, ordynariusz łomżyński i przyjaciel zmarłego,
a uczestniczyło w niej ponad 100 księży salezjanów, w tym władze zgromadzenia i około 40 kapłanów z całej Polski - Jego przyjaciół.
Na pogrzebie tego wspaniałego kapłana, zacnego człowieka i wielkiego patrioty, który przez lata rozgrzewał serca tysięcy Polaków Słowem Bożym i wzruszającym śpiewem oraz muzyką, nie mogło zabraknąć
księży, wiernych i Orkiestry Victoria z parafii Matki Bożej Zwycięskiej w Warszawie-Rembertowie. Był bowiem ks. Ireneusz bardzo z nami związany.
Kilkakrotnie siał w naszej parafii ziarno Słowa Bożego, pielgrzymował z naszą wspólnotą do Fatimy, a z Victorią - z którą czasami grał i śpiewał - do Eger na Węgrzech, Pragi czeskiej,
Kahlenbergu w Austrii i do Włoch oraz Watykanu. Często, kiedy tylko mógł, przyjeżdżał do Rembertowa, dobrze się z nami czuł, a plebania, jak sam mówił, była Jego trzecim domem - obok zakonnego i
rodzinnego.
Naszym wielkim pragnieniem było, aby muzyką i śpiewem solistów modlić się za naszego Przyjaciela i podziękować Mu za dar bliskości i otwartości serca, a Panu Bogu za to, że posyłał Go do nas.
Kim był ks. Ireneusz Chmielewski, że na Jego pogrzebie zgromadziło się tylu kapłanów i rzesze wiernych z całej Polski?
Urodził się jako pierwszy syn, w rodzinie o bogatych tradycjach religijnych i patriotycznych. Rodzice zaszczepili w nim najwyższe wartości, nauczyli go kochać Boga i każdego człowieka bez wyjątku,
i tym zasadom pozostał wierny do końca swojej kapłańskiej służby. Jego powołanie do kapłaństwa, jakie otrzymał od Boga i umacniał w atmosferze rodzinnego domu, rozwijało się, gdy obserwował wielokierunkową
pracę księży salezjanów, którzy prowadzili parafię w Jaciążku.
Po ukończeniu szkoły podstawowej związał się z tym zgromadzeniem i wstąpił do Niższego Seminarium Duchownego w Czerwińsku. Święcenia kapłańskie przyjął 19 czerwca 1973 r. w Lądzie nad Wartą.
Z taką samą wiarą i otwartością na Boga i ludzi, jak w dniu święceń, służył przez całe lata swojego kapłaństwa. A Pan Bóg obdarzył Go szczególnymi darami. Z mocą i miłością głosił Ewangelię, gdzie tylko
mógł. Rozmiłowany w Matce Najświętszej pragnął przez Nią przyprowadzić do Chrystusa wszystkich wątpiących i obojętnych. Od początku swojego kapłaństwa przeprowadził ponad 800 rekolekcji i misji. Przełożeni,
widząc u Niego dar słowa i gromadzenia wokół siebie młodych, uczynili Go odpowiedzialnym za powołania. Był wspaniałym wychowawcą młodzieży do kapłaństwa i życia konsekrowanego.
Otrzymał też od Boga talent muzyczny. Pięknie śpiewał i grał na trąbce - instrumencie, z którym prawie się nie rozstawał. Zawsze mówił, że przez muzykę łatwiej prowadzi się ludzi do Boga. A
śpiewał nie tylko pieśni religijne i patriotyczne, ale także piosenki wojskowe i biesiadne.
Ks. Ireneusz był człowiekiem przejętym losami Ojczyzny. Polska była dla Niego jak Matka, którą trzeba kochać, o którą trzeba dbać i czynić wszystko, by była zdrowa moralnie, bogata i piękna czynami
swych dzieci. Nie jeden raz mówił o tym z wielką mocą w swoich kazaniach i modlił się, by była zawsze wolna, suwerenna i bezpieczna, by wniosła do Europy swoje chrześcijańskie wartości. Bolał nad tym,
że pozornie wolna, w istocie jest rozkradana i niewolona grzechem pychy Jej władców, że choć oficjalnie zrezygnowano z walki z wiarą i Kościołem, to podstępnie próbuje się twarde nakazy prawa Bożego zastąpić
pokrętnym i złudnym hasłem „róbta co chceta”.
Będzie nam ks. Ireneusza bardzo brakowało, ale zawsze będziemy o nim pamiętać w naszych rozmowach, a przede wszystkim w naszej modlitwie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu