"Horda ariańska dopadła bramy kościoła, której bronił pleban
uzbrojony w krzyż. Przeszli barbarzyńcy po ciele starca, zwalonego
czekanem na ziemię, a porąbawszy drzwi, runęli do wnętrza, gdzie
zaczęli gospodarzyć po swojemu" - tak opisywał Marian Kantor Mirski
odebranie katolikom przez arian kościoła Świętej Trójcy w Będzinie.
W tym roku przypada 400. rocznica przywrócenia w tej pięknej zabytkowej
świątyni katolickiego kultu. Główne uroczystości odbędą się 9 września
br.
Kiedyś był to mały, drewniany kościółek, początkowo spełniający
rolę świątyni parafialnej i zarazem zamkowej kaplicy. Za króla Kazimierza
Wielkiego, gdy wznoszono murowany zamek będziński, rozebrano kościółek
i wybudowano na jego miejscu murowany pw. Świętej Trójcy w stylu
gotyckim. Było to ok. 1365 r. Odbudowany został, po spaleniu w 1655
r. w czasie najazdu Szwedów, w stylu barokowym. Przyciąga dziś wielu
miłośników sztuki sakralnej i turystów. Jego mury były świadkami
różnych wydarzeń. Górujący nad miastem, piękny XIV-wieczny kościół
Świętej Trójcy ma swoją ciekawą historię. Niektóre jej karty są tak
barwne, że aż zdają się być tylko legendarnymi opowieściami. W opracowaniach
dotyczących dziejów będzińskiej świątyni czytamy, że w II połowie
XVI w. kościół przeżywał ciężkie chwile. "Sekta arian, mająca przytulisko
u Jana Firleja w Ogrodzieńcu, wpadła w roku 1560 do miasta i przy
pomocy miejscowych wyznawców nowej religii, rekrutujących się przeważnie
z przybyszów, rozpoczęła walkę o odebranie świątyni katolikom. Stanęli
murem mieszkańcy miasta w obronie kościoła, lecz ulegli przemocy.
Horda ariańska dopadła bramy kościelnej, której bronił pleban uzbrojony
w krzyż. Przeszli barbarzyńcy po ciele starca, zwalonego czekanem
na ziemię, a porąbawszy drzwi, runęli od wnętrza, gdzie rozpoczęli
gospodarzyć po swojemu. Plebanię zajął predykant ariański, a ksiądz
katolicki, wypędzony przez odszczepieńców, poszedł na tułaczkę między
mieszczan. (...) Przez parę miesięcy wędrowali co niedzielę mieszkańcy
miasta na nabożeństwa do Czeladzi lub do Grodźca, a widząc, że nie
pozbędą się rychło heretyków, urządzili składkę i przystąpili do
budowy nowego kościoła, który stoi do dzisiaj na starym cmentarzu,
pw. św. Tomasza". Ponoć arianie, nie chcąc dopuścić do budowy nowego
kościoła, stawiali straże na drodze wiodącej do miejsca budowy. Wystawiali
nawet straże nocne pod dowództwem Mikołaja Jędrzejka. Gdy góra zaroiła
się od znoszących kamienie katolików, heretycy zrezygnowali z blokad.
Po ustąpieniu arian w 1601 r. kościół parafialny powrócił w ręce
prawowitych właścicieli. "Pewne fakty mogą wskazywać na to, że podawane
informacje o zamordowaniu przez arian plebana i przejęciu przez arian
kościoła są prawdziwe. Ale mogło też nastąpić pomieszanie pewnych
faktów. Te wątpliwości rozwiałyby definitywnie dokumenty, których
brak" - mówi Jarosław Krajniewski, historyk z Muzeum Zagłębia w Będzinie.
Pamiątkę przypadającej w tym roku 400. rocznicy wznowienia
katolickiego kultu w świątyni parafia uczci 9 września br. W obecności
bp. Piotra Skuchy, ks. prał. Tadeusza Matrasa, ks. kan. Kazimierza
Szwarlika, kapłanów z dekanatu i wiernych odsłonięta zostanie nowa
figura Chrystusa Zbawiciela, ufundowana staraniem proboszcza - ks.
Andrzeja Stępnia przez parafian. Stanie ona przed plebanią. Obecnie
na placu kościelnym stoi figura Matki Bożej. W przeszłości naprzeciwko
niej stała figura Chrystusa, ufundowana przez górników i hutników
w 1888 r. Została ona zniszczona. Pisze o tym w prowadzonej przez
siebie kronice parafialnej ks. Tadeusz Matras. "Wiadomo, że (w 1972
r.) przy przerabianiu wejścia na cmentarz kościelny trzeba było przesunąć
figurę Chrystusa Króla. Powstała propozycja, żeby ją ustawić przed
wikariatem. Przystąpiono do przenoszenia figury. Nieuwaga pracowników,
a także nieumiejętność wykonywania tego rodzaju pracy doprowadziła
do ruiny figury zbudowanej przez górników będzińskich. Przy nieostrożnym
i nieumiejętnym zdejmowaniu z cokołu figura wysunęła się z linowych
umocnień i upadła na ziemię. Wyrzeźbiona w piaskowcu nie wytrzymała
siły uderzenia - pękła. Chciano ją reperować, sklejać, ale niestety,
nie udało się. Piaskowiec nie chciał przyjąć żadnych materiałów klejących.
Po prawie stu latach zlikwidowana figura Chrystusa nie wróciła na
miejsce przy kościele będzińskim. Na jednej z części cokołu pozostał
napis: "Nieśmiertelnemu Chrystusowi Zbawcy - wdzięczni za ocalenie
górnicy będzińscy". Z wysoka Góry Zamkowej patrzył Zbawca na miasto,
strzegł kościoła i ludności miejscowej. Trzymanym w ręku krzyżem
jakby wskazywał trud i cierpienie codziennego życia ludzkiego. Rozradowane
oblicze Chrystusa sygnalizowało, że w znaku zbawienia odniesiemy
nad wszystkim zwycięstwo". Inicjatywa wykonania i postawienia figury
Chrystusa Zbawiciela ma być uczczeniem rocznicy wznowienia kultu
katolickiego w naszej świątyni oraz uczczeniem przełomu wieków i
tysiącleci. Podobnie jak nasi przodkowie, chcemy w ten sposób prosić
Chrystusa, by ten nowy wiek był wiekiem obfitującym w łaski płynące
na mieszkańców Będzina. Realizacja tego pomysłu to też spełnienie
oczekiwań parafian, zwłaszcza tych, którzy pragnęli odbudowy zniszczonej
figury - mówi proboszcz parafii Świętej Trójcy ks. Andrzej Stępień.
Nostalgiczne słowa kronikarza, że figura nie wróci na
swe miejsce, przestają być aktualne. Znów będzie można mówić, że "
z wysoka Góry Zamkowej patrzy Zbawca na miasto, strzeże kościoła
i ludności miejscowej. Trzymanym w ręku krzyżem jakby wskazywał trud
i cierpienie codziennego życia ludzkiego. Rozradowane oblicze Chrystusa
sygnalizuje, że w znaku zbawienia odniesiemy nad wszystkim zwycięstwo"
.
Pomóż w rozwoju naszego portalu