Nietypowy był jednak dzień odpustu. A to dlatego, że zabrakło figury świętego męża. Ojcowie Franciszkanie opiekujący się sanktuarium oddali ją bowiem do renowacji wraz z trzema bocznymi ołtarzami poświęconymi
Najświętsze mu Sercu Pana Jezusa, Najświętszej Maryi Pannie Częstochowskiej i św. Barbarze. W przyszłym roku, jak zapewnili konserwatorzy z pracowni „Conres” w Katowicach, figura i ołtarze
znajdą się na swoim miejscu.
Uroczystej Sumie odpustowej przewodniczył i homilię wygłosił bp Piotr Skucha. Podczas pozostałych Eucharystii nauki głosił o. Marek Augustyn, gwardian z Krakowa. Biskup Piotr przypomniał, że choć
życie człowieka można zamknąć dwoma datami: narodzin i śmierci, to jednak najistotniejsze jest to, co się w tym czasie dzieje. „Tego czasu nie zmarnował św. Antoni z Padwy. Dlatego dzisiaj powszechna
ufność w jego orędownictwo ma pełne uzasadnienie. Antoni już za życia otrzymał od Boga dar uzdrawiania, proroctwa, czytania w sumieniach itp. Dziś, kiedy jest tak blisko Boga, nic dziwnego, że jeszcze
większą moc orędowania okazuje tym, którzy go proszą o pomoc” - nauczał.
Odpust zbiegł się z jeszcze jedną uroczystością. O. Czesław Raczek OFM Conv. pracujący w gołonoskiej parafii świętował 25. rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich.
Ale odpust nie byłby odpustem, gdyby nie specjalne przywileje i zwyczaje. „Do tradycji odpustowych należy poświęcenie dzieci, chlebków antoniańskich i samochodów. Na uwagę zasługuje również
specjalne błogosławieństwo lilii. Po każdej Eucharystii można było także ucałować relikwie św. Antoniego oraz zaopatrzyć się w chlebki antoniańskie, z których ofiara zostanie przeznaczona na pomoc najuboższym
i remont figury świętego” - powiedział „Niedzieli” o. Łukasz Brachaczek OFM Conv.
Pomóż w rozwoju naszego portalu