Reklama

Jej wszystko zawdzięczam

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od najmłodszych lat Maryja była, i jest obecnie, moją jedyną ostoją i nadzieją. Jak przystało na katolickie korzenie, po urodzeniu zostałem ochrzczony w kościele. Gdy uzyskałem wiek przedszkolny, zapisano mnie do "ochronki" prowadzonej przez Siostry Prezentki, które oprócz zabaw, gier i wychowania, dbały o to, by nas przygotować duchowo do życia w Kościele. Często chodziłem do kościoła i podpatrywałem starszych kolegów, ministrantów, służących do Mszy św.

W domu też "odprawiałem swoją mszę", powtarzając zasłyszane łacińskie słowa. Byłem pilnym uczestnikiem niedzielnych Mszy św, chodziłem na roraty, śpiewając nabożne pieśni.

Do szkoły miałem zacząć chodzić od 1 września 1939 r. Niestety, wojna przeszkodziła. W 1940 r. zapisano mnie do szkoły z obowiązującym językiem rosyjskim, bez nauki religii. Wobec braku postępów w nauce języka rosyjskiego, wezwano do szkoły moją babcię, której oświadczono, że wnuczek nie przejawia zainteresowania językiem Lenina i Stalina, na co babcia odpowiedziała, że wnuczek "lotczykom ni budiet". I tak skończyła się moja edukacja w rosyjskiej szkole. Rodzice postanowili zmienić szkołę i nagle znalazłem się w mieście wojewódzkim, gdzie były szkoły, w których uczono po polsku i z nauką religii.

Z czasów przedwojennych najbardziej pozostały mi w pamięci Święta Wielkanocne i Bożego Narodzenia. Cała rodzina gromadziła się w Wielką Sobotę przy święconce, urządzonej w domu, a ksiądz przychodził do nas i święcił potrawy-baranki, mazurki, babki, wędlinę i inne smakołyki. Gdy przyszła zima, czekaliśmy z niecierpliwością w Wigilię, kiedy zabłyśnie pierwsza gwiazdka. Zbieraliśmy się wszyscy wokół choinki i śpiewaliśmy kolędy. Na stole pod białym obrusem leżało siano, które symbolizowało żłóbek Dzieciątka Jezus. Po przełamaniu się opłatkiem posmarowanym miodem zaczynał się korowód rodzinny składających sobie życzenia. Na Wigilii musiały być 24 dania, koniecznie barszcz czerwony z uszkami, pierożki z serem i jabłkami, ryby smażone i po grecku, w galarecie, kompot z suszonych owoców i inne potrawy, a na koniec tradycyjna wschodnia potrawa-kutia. W czasie Wigilii wciąż przychodzili kolędnicy i śpiewali kolędy. Gdy pełen wrażeń późnym wieczorem zasypiałem, ojciec brał gitarę i zamiast kołysanki grał i śpiewał kolędę Jezus malusieńki, który nie miał poduszeczki. Ja płakałem i chciałem koniecznie ofiarować swoje łóżeczko z kołderką Jezuskowi.

W latach 1940-1942 szczęśliwie przeżyliśmy okres wywózek inteligencji polskiej na Sybir. Ojciec w tym czasie ukrywał się i przebywał w innej miejscowości. Jako przedwojenny oficer Wojska Polskiego, był cały czas na czarnej liście NKWD. W tym czasie modliliśmy się z mamą, aby tata nie wpadł w ręce komunistów. I tak szczęśliwie dotarłem do czasu Pierwszej Komunii Świętej, którą przyjąłem w historycznym dniu 22 czerwca 1942 r., kiedy to Niemcy rozpoczęli wojnę ze Związkiem Radzieckim. Zdjęcia komunijne były robione w wielkim pośpiechu i trwodze, w obawie przed bombardowaniami. Uroczystość komunijna była bardzo skromna, bez podarków. W tym czasie wszyscy cierpieli niedostatek.

Po wejściu Niemców, rozpoczął się drugi etap naszych cierpień i niepokojów. Hitlerowcy czuli się panami. Pewnego dnia wtargnęli do naszego mieszkania pijani żołnierze z oficerami i rozpoczęli awanturę, która skończyła się strzelaniną. Dzięki Bogu i Pannie Maryi, wyszliśmy z tej opresji bez szwanku. Gdy front rosyjski powtórnie przybliżał się do naszej miejscowości, postanowiliśmy wyjechać do wujostwa do Częstochowy. Cały ten czas niepewności polecaliśmy się Matce Bożej, prosząc o ocalenie i opiekę. Po przybyciu do Częstochowy ojciec chciał się zameldować, starał się o pracę. Zgłosił się do niemieckich władz, a ci dali mu zaklejoną kopertę z poleceniem udania się do innego biura niemieckiego. Zaniepokojony, kopertę postanowił odkleić. Przeczytał w załączonym piśmie, że mamy być wywiezieni do obozu koncentracyjnego do Oświęcimia. Po naradzie, postanowiono odnieść kopertę z wiadomością, że nasza rodzina wyjechała z Częstochowy w nieznanym kierunku. Byliśmy pewni, że to palec Boży był w tym cudownym uratowaniu naszej rodziny.

W styczniu 1945 r. Polska ponownie dostała się pod okupację Rosjan. Na początku władze komunistyczne tolerowały działalność różnych stowarzyszeń i związków prokatolickich. Należałem do harcerstwa, które za cel miało hasło: Bóg, Honor, Ojczyzna. W czasie świąt chodziliśmy zwartymi grupami do kościoła, trzymaliśmy warty honorowe przy grobie Chrystusa. Na obozach harcerskich uczestniczyliśmy we Mszach św. niedzielnych. Ale ta sielanka z czasem skończyła się i harcerstwo katolickie zostało rozwiązane. Wytyczne z Moskwy zmieniły oblicze władz polskich. Na obozie "Służby Polsce" utrudniano nam wzięcie udziału we Mszy św. niedzielnej. Przed wyjazdem w Bieszczady byłem w rozterce, czy jechać na ten obóz, gdyż rozpoczynał się on w piątek, a ten właśnie piątek był moim dziewiątym z kolei z cyklu nowenny pierwszych piątków miesiąca. Na szczęście, do miejscowości docelowej przybyliśmy w godzinach rannych i mogłem niepostrzeżenie wejść do kościoła i przystąpić do Komunii św., kończącej nowennę. Byłem tym faktem uszczęśliwiony, że Matka Boża dopomogła mi wypełnić postanowienie.

Na nowo rozpoczęły się prześladowania, procesy, więzienia. W szkole średniej, kiedy kuratorium zabroniło księżom wstępu do klas i nauki religii, kazano zdjąć krzyże-symbole naszej wiary. Nasz stary " mistrz"-woźny ze łzami w oczach wykonał polecenie i z drżącym głosem zwrócił się do mnie, czy nie wziąłbym zdjętego ze ściany naszej klasy krzyża do domu. Chronił on nas od nieszczęść w późniejszych ciężkich chwilach.

Ojciec pracował w Hucie, śpiewał w chórze kościelnym i w zespole domu kultury. Na tym tle były wciąż nieporozumienia, gdyż w tym samym czasie, kiedy odbywały się uroczystości kościelne z udziałem chóru, władze domu kultury urządzały imprezy z udziałem swojego chóru. Komuniści dążyli do tego, aby ludzie nie chodzili do kościoła. Przeszkadzano w funkcjonowaniu Kościoła.

Przyszedł wreszcie dzień Bożego Ciała i w tym dniu władze Huty postanowiły, że chór domu kultury, w którym śpiewali pracownicy Huty i członkowie chóru kościelnego, mają wyjechać na wieś w celu wzięcia udziału w imprezie dla rolników. Chórzyści z kościoła parafialnego zbojkotowali ten wyjazd i wzięli udział w procesji Bożego Ciała. Zostali za to ukarani wymówieniem z pracy. Dopiero ostry protest u władz centralnych w Warszawie spowodował wycofanie wymówień. I tym razem Matka Boża zwyciężyła wespół ze św. Cecylią. Od tego czasu ojciec był prześladowany w Hucie.

W zakładzie pracy działał tzw. ROP. Jego członkowie dokuczali ojcu, namawiając go do współpracy w denuncjach i donosicielstwie. Przetrzymywali go po godzinach pracy. Wracał czasem do domu późnym wieczorem i był psychicznie wykończony. Po jakimś czasie postanowił stanowczo przeciwstawić się tej tyranii i bezprawiu. Był zdecydowany na wszystko. Oświadczył "im", że już więcej nie zostanie po godzinach pracy na wezwanie ROP. Oprawcy kazali ojcu zdjął pasek od spodni, sznurówki i przetrzymali go 24 godziny w zamknięciu. Myśleliśmy, że już taty więcej nie zobaczymy, ale dzięki Bogu został uwolniony i od tego czasu dano mu już spokój. Mocno wierzę, że sprawiła to Maryja, do której modliliśmy się żarliwie.

Przy naszej parafii działała Sodalicja Mariańska, więc za namową mamy, która też do niej należała, wstąpiłem do tej katolickiej formacji. Zostałem przyjęty do grona i przypuszczony do udziału w łaskach i przywilejach nadanych prze Stolicę Apostolską. Był to bardzo ważny fakt w moim życiu religijnym. Maryja okazała się drugą moją matką. Jej wszystko w swoim życiu zawdzięczam.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Apostoł ubogich i cierpiących

Niedziela Ogólnopolska 42/2010, str. 8-9

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Św. Stanisław Kazimierczyk

Św. Stanisław Kazimierczyk

W dniu jego narodzin odbywało się w Krakowie przeniesienie relikwii św. Stanisława, biskupa męczennika, i stąd nasz Święty otrzymał imię Stanisław. Wiek XV, w którym przyszedł na świat św. Stanisław Kazimierczyk, to „szczęśliwy wiek Krakowa” - wiek świętych, epoka szczególnego rozkwitu życia duchowego i religijnego. O św. Stanisławie Kazimierczyku sługa Boży Jan Paweł II podczas Mszy św. beatyfikacyjnej 18 kwietnia 1993 r. mówił, że był to „żarliwy czciciel Eucharystii, nauczyciel i obrońca prawdy ewangelicznej, wychowawca, przewodnik na drogach życia duchowego, opiekun ubogich. Pamięć o jego świętości żyje i owocuje do dzisiaj. Tej pamięci lud Krakowa, a zwłaszcza lud Kazimierza, dawał wyraz przez modlitwę u jego relikwii nieprzerwanie aż do naszych czasów”. Od samego początku życie Świętego związane było z parafią i kościołem Bożego Ciała na Kazimierzu, do którego regularnie uczęszczał.

CZYTAJ DALEJ

Prymas Polski: gdy czynisz znak krzyża, głosisz miłość Boga

2024-05-05 16:06

[ TEMATY ]

abp Wojciech Polak

flickr.com/episkopatnews

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Gdy z wiarą patrzysz na krzyż, gdy czynisz znak krzyża na sobie, gdy znakiem krzyża błogosławisz drugich, głosisz miłość Boga potężniejszą niż grzech, potężniejszą niż śmierć. Miłość, która zwycięża obojętność i nienawiść, która niesie przebaczenie i pojednanie, która przygarnia i jednoczy” - mówił w niedzielę w Pakości Prymas Polski abp Wojciech Polak.

Metropolita gnieźnieński przewodniczył uroczystościom odpustowym na Kalwarii Pakoskiej, w Archidiecezjalnym Sanktuarium Męki Pańskiej, z okazji święta znalezienia Krzyża świętego. W homilii przypomniał, że właśnie na Krzyżu, w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, najpełniej objawiła się miłość Boga. „To miłość, która rodzi życie” - podkreślił, przypominając, że znakiem tej miłości każdy chrześcijanin został naznaczony w dniu swojego chrztu świętego. „I choć znaku tego nie widać na naszych czołach, to powinien być w naszym sercu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję