O Igrzyskach Olimpijskich w Atenach zostało właściwie powiedziane wszystko. Zresztą, tak prawdę mówiąc, nie mamy co za wiele mówić, bo i o czym. Kolejny raz, tym razem bardzo dobitnie, przekonaliśmy się, że polski sport nie przeżywa już kryzysu, on po prostu umiera. Nie można inaczej mówić, obserwując to wszystko, co działo się na Olimpiadzie w Atenach, co dzieje się na polskich stadionach, sportowych salach. Tragedia połączona z kompromitacją. Nie można inaczej określić występów polskich olimpijczyków. Od początku sportowych zmagać na arenach Aten mogliśmy zobaczyć miernotę polskiego sportu. Kłótnia siatkarzy, nieukończenie kolarskiego etapu przez polskich kolarzy, zły kajak polskiej zawodniczki, klęska judoki na 3 sekundy przed końcem walki, przegrana wszystkich zapaśników itd. Można by wymieniać w nieskończoność. I znowu wszyscy zastanawiamy się, gdzie leży tego przyczyna. Chcielibyśmy poznać tych, którzy zawinili, którzy spowodowali, że ze zdenerwowaniem przeżywaliśmy olimpijskie dni. Wiemy z doświadczenia, że tacy się nie znajdą. „Wszystko było w porządku, tylko pech prześladował i prześladuje nadal polskich zawodników” - takie odpowiedzi usłyszeliśmy z ust przedstawicieli Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Inna wersja wyjaśniająca niepowodzenia to ta dotycząca zbyt niskich funduszy przeznaczonych na sport. Dziwi mnie to, i to bardzo, bo na przykład widzę zawodników z Kenii, Iraku, innych biednych państw, gdzie pieniądze na sport są o wiele niższe niż w Polsce, a jednak zawodnicy tych państw wygrywają. Przyczyna leży w czymś innym: nasi sportowcy nie mają już honoru i godności. Wszystko robi się dla pieniędzy i za pieniądze. A sport oparty na „mamonie” musi przynieść kompromitacje i wstyd. Jesteśmy dumni, kiedy Polka „wypływała” medale. Wtedy słyszeliśmy, że to zasługa wszystkich działaczy i władz RP. Tego nie wiedziałem, myślałem, że to zasługa uczciwej pracy pani Otylii. I chyba tak jest, Panie Prezydencie!
Pomóż w rozwoju naszego portalu