We wrześniu przypadają dwie smutne rocznice: napaści Niemiec,
a później Związku Radzieckiego na Polskę. Obie agresje miały tragiczne
reperkusje dla naszego regionu, dlatego na stałe zapisały się w pamięci
świadków i uczestników tamtych wydarzeń. Ponadto tkwią w świadomości
młodszego pokolenia, ponieważ mało było takich rodzin, które kogoś
by nie straciły w czasie okupacji z rąk niemieckich lub rosyjskich.
Bolesne rany tamtych lat jeszcze do końca nie zostały zagojone, stąd
wrzesień każdego roku jest dla nas okazją do zadumy i narodowej pamięci.
Naloty samolotów niemieckich na Zamojszczyznę rozpoczęły
się w dniu wybuchu wojny. 3 września 1939 r. spadły pierwsze bomby
na Zamość. 9 września podczas bombardowania koszar, Nowego Miasta,
stacji kolejowej i pl. Wolności zginęło ponad 100 ludzi. Pierwsze
odziały niemieckie wkroczyły do Zamościa 13 września wieczorem. Przez
Zamojszczyznę wycofywały się liczne oddziały Wojska Polskiego, tocząc
krwawe boje z Niemcami w różnych jej miejscach. Najbardziej krwawe
miały miejsce w okolicach Tomaszowa.
Z 19 na 20 września została podjęta nieudana próba odbicia
Zamościa z rąk niemieckich przez rezerwistów polskich pod dowództwem
ppłk. Stanisława Gumowskiego. Walki toczyły się na zamojskiej Starówce.
Zginęło lub zostało rannych ok. 150 Niemców, zniszczono ok. 40 pojazdów
nieprzyjaciela, w tym kilka czołgów i samochodów pancernych. Po stronie
polskiej było ok. 50 zabitych i ok. 100 rannych. Bohaterski dowódca
oddziałów szturmujących Zamość - ppłk Stanisław Gumowski został ciężko
ranny serią z karabinu maszynowego. Jedna z kul trafiła w okolicę
serca. Przed śmiercią ocalił go notes znajdujący się w bocznej kieszonce,
w którym znajdował się obrazek Matki Bożej. Według relacji żony,
z którą miałem okazje kilkanaście lat temu rozmawiać, bohaterski
Pułkownik był przekonany, że to Matka Najświętsza w swoim wizerunku
uratowała mu życie. W dniach 19-21 września 1939 r. wojska polskie
dowodzone przez gen. Tadeusza Piskora prowadziły zacięte boje z wojskami
niemieckimi w okolicach Zamościa. Największa bitwa rozegrała się
pod Cześniami. 24 września Niemcy opuścili Zamość, ponieważ miasto
to, na na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r., miało
się znaleźć w rękach rosyjskich. Rosjanie uderzyli na Polskę 17 września
o godz. 3.00. Na terenach wschodnich większość wojsk polskich została
rozbrojona i wywieziona do Rosji. Rozpoczęły się terror, gwałty,
łapanki i deportacje. Bez żadnej przyczyny Rosjanie rozstrzeliwali
żołnierzy i oficerów polskich. Ponad 260 tys. żołnierzy i 20 tys.
oficerów, lekarzy, naukowców, policjantów wywieziono do Rosji. Żołnierze
zostali umieszczeni w obozach pracy na Syberii. Oficerowie i pozostała
inteligencja została umieszczona w obozach Starobielska, Miednoje
i Charkowa, a później bestialsko zamordowana. Z terenów zajętych
przez Sowietów deportowano ok. 2 mln ludności cywilnej.
Na Zamojszczyźnie Rosjanie dopuścili się szeregu zbrodni.
21 września w Grabowcu bestialsko zamordowali żołnierzy Wojska Polskiego,
rannych w bitwie z Niemcami pod Cześnikami, wraz z lekarzami i obsługą.
W Trzeszczanach zastrzelili 2 oficerów i 4 szeregowych, w gminie
Mircze zamordowali 11 żołnierzy, oficera i sanitariuszy, w Hostynnym
strzałem w tył głowy zabili 20 żołnierzy, rannych dobijali bagnetami.
Do Zamościa oddziały rosyjskie wkroczyły 26 września.
Powitał ich uroczyście Ludowy Komitet Przywitania Czerwonej Armii
złożony z komunistów polskiego i żydowskiego pochodzenia. W gmachu
ratusza odbyło się kurtuazyjne spotkanie niemieckiego pułkownika
z komisarzem sowieckim. Władzę sowiecką poparła olbrzymia część Żydów.
Rosjanie wprowadzili godzinę policyjną oraz aresztowali oficerów
Wojska Polskiego, urzędników i księży.
Naoczny świadek i uczestnik tamtych wydarzeń, ks. Franciszek
Zawisza, wikariusz, a następnie długoletni proboszcz parafii kolegiackiej,
zanotował w kronice parafialnej: "Wojska niemieckie wycofały się.
Na ich miejsce przyszły wojska radzieckie. Między odchodzącymi wojskami
niemieckimi, a nadchodzącymi wojskami radzieckimi powstała próżnia,
którą wypełniły oddziały polskie wycofujące się przed wojskami radzieckimi,
którym nie chcieli się poddać - iść do niewoli sowieckiej. Przez
kilka dni zdawało się, że jesteśmy w wolnej Polsce. (...) Wojsko
radzieckie przed wkroczeniem do Zamościa zatrzymało się przed miastem
we wsi Kalinowice. W mieście utworzył się Komitet Obywatelski, który
miał przywitać Sowietów. W Komitecie rej wodzili Żydzi. (...) Ja
uniknąłem aresztowania wprost cudownie. Na trzeci dzień pobytu Sowietów
w Zamościu spotkałem kilku polskich znajomych chłopców. Zapytałem
ich, dlaczego nie idą do Milicji Obywatelskiej. Zdziwili się, że
im to mówię. Powiedziałem im: ´Czy nie lepiej będzie dla nas, Polaków,
jeśli w milicji będą Polacy, a nie sami Żydzi´. Posłuchali się mnie
i poszli do milicji. Kilka dni potem wracałem z budowy kościoła z
Nowego Miasta. Koło banku spotkał mnie milicjant żydowski i powiedział
do mnie: ´Pan pójdzie za mną´. Zapytałem: ´Dokąd?´. Odpowiedział:
´Pan się dowie´. I prowadził mnie pod karabinem. Ludzie, widząc to,
z przerażeniem spoglądali i nawet znajomi już mi się nie kłaniali.
Koło Syndykatu stała grupa moich chłopców, których wysłałem do milicji.
Gdy zobaczyli mnie, zawołali: ´Patrzcie, naszego księdza prowadzi´.
Zatrzymali nas. Odciągnęli na bok żydowskiego milicjanta i dość długo
coś mu mówili. Rezultat dla mnie był korzystny. Żyd przyszedł do
mnie i powiedział: ´Jest pan wolny´". Z tej relacji jasno widać,
że Polacy oprócz Niemców i Rosjan mieli jeszcze jako wrogów także
Żydów, o czym warto pamiętać, chociażby w kontekście szumu wokół
Jedwabnego. 6 października Rosjanie opuścili Zamość. Zabrali ze sobą
kilkuset jeńców oraz duże ilości żywności, opału, łóżek z koszar,
rowerów oraz wszystkiego, co przedstawiało dla nich jakąś wartość.
Wraz z nimi wyjechały komunistyczne władze Zamościa i ok. 1 tys.
Żydów. 8 października weszła do Zamościa niemiecka dywizja piechoty
pod dowództwem gen. Materny i rozpoczęła się trwająca blisko 5 lat
okupacja.
Pomóż w rozwoju naszego portalu