„Niech Bóg Wam pozwoli doczekać wolnej Polski” - tymi słowami żegnał współwięźniów Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, pułkownik oddziałów wileńskich AK, wywołany na śmierć
8 lutego 1951 r. w mokotowskim więzieniu. Na ten czas trzeba było jeszcze długo czekać.
Mijają uroczystości upamiętnieniające 65. rocznicę powstania Polskiego Państwa Podziemnego i 60-lecia Akcji „Burza”. Powstały pomniki w miejscach walk i śmierci żołnierzy AK i innych ugrupowań;
na niektórych budynkach znalazły się tablice i napisy oddające cześć tym, którzy zginęli.
Historycy i dokumentaliści przypominają uczestników walk, dowódców, kryptonimy oddziałów i zgrupowań. Po dziesiątkach lat funkcjonowania zafałszowanej historii i niszczenia dokumentów, powracają do
imion bohaterowie tamtych dni. Trudno obecnie oczekiwać osiągnięcia pełnej prawdy, ale te niepełne materiały ukazują okrutną i bezwzględną walkę reżimu sowieckiego z narodem polskim, zmierzającą do wyniszczenia
tych, którzy przeciwstawiali się jego zniewoleniu. Polacy z utęsknieniem oczekiwali przerwania aktów terroru okupacji niemieckiej. Tymczasem, w okresie od przekroczenia dawnych granic Polski przez Armię
Czerwoną do końca wojny i długo po jej zakończeniu, trwały działania represyjne w stosunku do żołnierzy i cywilnych przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego.
W środku wojny, na czele Kierownictwa Walki Konspiracyjnej stanął dowódca AK gen. Tadeusz „Bór” Komorowski.
Po kapitulacji Warszawy, 2 października 1944 r., znalazł się w oflagu niemieckim, który przeżył. Zmarł na obczyźnie. Natomiast gen. August Emil Fieldorf „Nil”, szef Kedywu Komendy
Głównej AK, przeżył powstanie; aresztowany w marcu 1945 r. przeżył obóz w ZSRR, ale pod zmienionym nazwiskiem. Uwięziono go ponownie w listopadzie 1950 r. i po spreparowanym procesie wykonano
na nim wyrok 24 lutego 1953 r. Komendant Okręgu warszawskiego AK, w czasie powstania odpowiedzialny za działania zbrojne - gen. Antoni Chruściel „Monter” ocalał na Zachodzie, natomiast
dowódca AK (po odejściu „Bora” Komorowskiego do niewoli) - gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek” został zamordowany w więzieniu moskiewskim, w wigilię 1945 r.
Uwięzienie 16 przedstawicieli Delegatury Polskiego Państwa Podziemnego jest znakiem niewyobrażalnego bezprawia. Najwyższy rangą Delegat na Kraj Jan St. Jankowski zmarł w więzieniu moskiewskim po 8
latach męki, 13 marca 1953 r. Dowódca okręgu wileńskiego AK - gen. Aleksander Krzyżanowski „Wilk” wrócił z sowieckiego łagru, gdzie był uwięziony pod zmienionym nazwiskiem, po czym
został ponownie aresztowany stracony w więzieniu mokotowskim w Warszawie 29 września 1951 r.
W obozie NKWD w Diagilewie, koło Riazania, 7 lipca 1947 r., w czasie siłowego dokarmiania, gdy podjął głodówkę, zamordowany został gen. Kazimierz Tumidajski - komendant okręgu lubelskiego.
Na udział w jego skromnym pogrzebie zezwolili przekupieni strażnicy. Nad zbitą z desek trumną przemówił gen. „Wilk”. Był tam również gen. Władysław Filipkowski - komendant okręgu lwowskiego
AK, o którym wiadomo, że przeszedł przez obóz w Trzebusce-Turzy. Trudno spotkać w literaturze jego wiarygodny biogram.
Oficjalnie funkcjonowała Polska Ludowa, można było wywieszać polską flagę i śpiewać polski hymn, ale więzienne kazamaty pełne były polskich patriotów, a pociągi wiozły do sowieckich obozów polskich
skazańców. Nikt nie obliczył, ilu dokładnie było wywiezionych po 1944 r. Być może kilkadziesiąt, kilkaset tysięcy... Połowa wróciła ze zrujnowanym zdrowiem, często na nowe męczarnie.
Kartoteki służb specjalnych pełne były nazwisk wybitnych Polaków, których należało zniszczyć fizycznie i psychicznie. O dążeniu tym świadczy fakt, że nasłane komisje trzy razy przekopywały zbiorową
mogiłę poległych na skutek starcia z oddziałem NKWD pod Surkontami 21 sierpnia 1944 r. żołnierzy AK, by się upewnić, że leży tam niezwykle dzielny i sprawny w działaniu ppłk inż. cichociemny Maciej
Kalenkiewicz „Kotwicz”. Ostatnimi walkami Nadniemeńskiego Zgrupowania Partyzanckiego kierował on już bez ręki, więc, „enkawudyści”, w raportach określali go jako „bezrukij
major”.
W wigilię Bożego Narodzenia 1948 r. uwięziony został Jan Rodowicz „Anoda” - ówczesny student architektury, przedtem niezwykle odważny żołnierz Kedywu, Szarych Szeregów, uczestnik
wielu brawurowych akcji, w tym odbijania Janka Bytnara „Rudego” i zamordowany w gmachu Urzędu Bezpieczeństwa 7 stycznia 1949 r. W tym samym czasie funkcjonariusze tego urzędu przyszli
uwięzić żołnierza Szarych Szeregów i niezwykle utalentowanego poetę tego tragicznego pokolenia - Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, który już 4 sierpnia 1944 r. zginął od strzału snajpera w Powstaniu
Warszawskim, ale figurował ciągle w kartotekach jako „niebezpieczny dla władzy ludowej”.
Są to znaczące przykłady. Podobny był los tysięcy uczestników „Burzy”, także w podokręgu rzeszowskim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu