„Ta historia rozpoczęła się w sposób banalny. Pewnego kwietniowego dnia, około połowy kwietnia, zadzwonił do naszego archiwum telefon. Podniosłem słuchawkę. Odezwał się głos jakiegoś młodego człowieka, który powiedział, że nazywa się Janusz Mikuła, dzwoni z Niemiec w takiej trochę nietypowej sprawie. Kiedy ktoś zaczyna tak mówić, dzwoniąc do archiwum, to ja się zaraz domyślam, że znów będzie prosił, żeby znaleźć mu jakąś prababcię, prapradziadka albo kogoś takiego… To jest ostatnio »dopust Boży« we wszystkich archiwach, które mają księgi metrykalne - tzw. poszukiwaczy korzeni. On jednak mówił, że dzwoni z polecenia swojego proboszcza ks. Baadera z parafii Bretten. Ponieważ proboszcz nie zna języka polskiego, prosił go jako parafianina, żeby znalazł w Polsce adres do naszego archiwum diecezjalnego, ponieważ do ks. Baadera zgłosił się jego parafianin, który chce do Polski, do naszego archiwum przekazać jakiś cenny dokument z XV w.” - tak rozpoczął ks. Dariusz Majewski opowieść o sensacyjnym odnalezieniu dwóch papieskich bulli z XV i XVIII w., wywiezionych do Niemiec w czasie II wojny światowej (pisaliśmy o tym w „Niedzieli Płockiej” 24 października). 13 października zaprezentowano je w ramach płockiego Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej.
Podczas wojny dokumenty znajdowały się najprawdopodobniej w kościele pw. Świętych Piotra i Pawła w Pułtusku, przy którym rezydowali przesiedleni z Płocka benedyktyni. Tam też we wrześniu 1944 r. znalazł je sanitariusz Wehrmachtu Karl Palm, który lękając się, że cenne dokumenty zostaną zniszczone przez Rosjan, zabrał je do Niemiec. W tym roku, przez pośrednictwo swego proboszcza ks. Engelberta Baadera z Bretten nawiązał kontakt z archiwum diecezjalnym, wyrażając chęć zwrotu pergaminów prawowitemu właścicielowi.
O okolicznościach uroczystego przekazania bulli mówił ks. dr Andrzej Leleń, który przywiózł je do Polski (przekazanie nastąpiło uroczyście 7 sierpnia podczas odpustu parafialnego w Bretten połączonego z wmurowaniem do świątyni relikwii świętych patronów parafii). Ks. Leleń przetłumaczył też list, w którym te dramatyczne chwile sprzed 60 lat opisał lakonicznie Karl Palm. Pisał: „We wrześniu 1944 r. jako sanitariusz znalazłem się w Polsce. Musieliśmy uciekać przed nacierającymi Rosjanami. Zatrzymaliśmy się na krótko w Pułtusku, który wówczas nazywał się Ostenburg. (...) Kiedy wszedłem do domu naprzeciwko kościoła, znalazłem te właśnie dokumenty. Ponieważ znałem łacinę, mogłem je zidentyfikować jako listy papieskie i aby je ochronić przed zniszczeniem, zabrałem je ze sobą. Teraz wreszcie dzięki księdzu proboszczowi Baaderowi mogę wypełnić moje postanowienie, aby te dokumenty zwrócić. Bardzo się z tego cieszę”. Wojenny sanitariusz przekazanie dokumentów postawił sobie jako swój życiowy cel. Udało mu się go spełnić tuż przed śmiercią.
30 września 2004 r. do ks. Lelenia dotarła wiadomość, że Karl Palm nie żyje.
Same dokumenty zaprezentował ks. Tadeusz Żebrowski. Jak poinformował, pierwsza z bulli została wystawiona przez papieża Marcina V i datowana jest na rok 1424, druga - to bulla papieża Klemensa XI z 1707 r. Bulla Marcina V została wystawiona w czasach biskupa Jakuba z Korzkwi Kurdwanowskiego. Oba dokumenty zostały wystawione dla Zakonu Benedyktynów, oba też są w bardzo dobrym stanie. Zachowały się na nich również pieczęcie papieskie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu