Kolędy są dziełem najrozmaitszych autorów, odbiciem różnych czasów, pojęć, form życia polskiego na przestrzeni kilku wieków. Kolęda jest przede wszystkim pieśnią religijną. Jej głównym elementem jest wyrażone w najrozmaitszych formach i skalach uczucie radości z Bożego Narodzenia, od bardzo prostego, aż do mistycznej radości zatopienia się duszy w weselu Boskim.
Zapadłszy w duszę Polaka w latach dziecinnych, kolęda towarzyszy mu wiernie w dalszej drodze życia. Ileż to razy dawała mu chwile szczęścia, choćby tylko poprzez oderwanie od nędzy i szarości codziennej i przeniesienie w zupełnie inne światy. Na obczyźnie dawała mu wrażenie Ojczyzny, przenosząc duszę utęsknioną do ukochanego kraju rodzinnego.
W tekście, jak i w melodii kolęd jest dostojność, skupienie duchowe, zaduma i tęsknota, czułość, humor, wesołość i melancholia.
Bardzo dużą rolę w rozpowszechnianiu i tworzeniu się coraz to nowych kolęd odegrały zakony. Pierwszorzędne znaczenie dla rozwoju kolędy w Polsce miał zakon franciszkański, zasłużony w dziejach polskiej poezji religijnej.
W Polsce kolędy rozpowszechniły się w XIV i XV w., stały się ulubionymi pieśniami Polaków, zaczęły się w nich pojawiać pierwiastki świeckie, obyczajowe, okolicznościowe, a nawet elementy humoru. W czasie swoich wykładów w College de France poświęconych kolędom, Adam Mickiewicz powiedział, że „jest w tych prostych pieśniach pierwszy związek poezji narodowej”. Kolejnym powodem, dla którego Polacy polubili kolędy jest stary zwyczaj, by kolędy polskie układać na melodię popularnych tańców. W żłobie leży to przecież chodzony - wczesna forma poloneza, Bóg się rodzi to polonez, Hej, bracia, czy wy śpicie - krakowiak itd. I pewnie dlatego do dziś są tak chętnie śpiewane; chociaż moda na te tańce minęła, to melodyjność i rytmiczność właściwe muzyce tanecznej pozostały.
Kolędy towarzyszyły również Polakom w najtragiczniejszych momentach historii. Z okresu klęski 1939 r. pochodzi „czarna kolęda warszawska 1939” Stanisława Bolińskiego:
O Matko, odłóż dzień Narodzenia
Na inny czas
Niechaj nie widzą oczy Stworzenia
Jak gnębią nas.
Niechaj się rodzi Syn najmilszy
Wśród innych gwiazd.
Ale nie u nas, nie w najsmutniejszym
Ze wszystkich miast.
Bo w naszym mieście, które pamiętasz
Z dalekich dni.
Krzyże wyrosły i cmentarz,
Świeży od krwi.
Bo nasze dzieci pod szrapnelami
Padły bez tchu.
O, Święta Mario, módl się za nami,
Lecz nie chodź tu.
Nie do kolędowania było również robotnikom Gdańska, Gdyni i Szczecina w Boże Narodzenie 1976 r. czy Polakom podczas stanu wojennego w grudniu 1981 r. W kolędach stanu wojennego, zwłaszcza jego początkowego okresu, brzmi ton podobny do tonu polskich kolęd po klęsce innych wielkich zrywów wolnościowych.
Ostatnie lata wolnej Polski przynoszą znów kolędy znaczone nadzieją i radością, ale nie brak tych pełnych nostalgii i zadumy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu