Reklama

Historia

Powstanie Warszawskie oczami dziecka

Jutro się to wszystko skończy

„(…) po wielu tygodniach bardzo ubogiej diety, znaleźliśmy starą skórkę od chleba. Leżała w piasku, w ziemi, brudna. Mimo wszystko biliśmy się z bratem między sobą o to, kto ma ją zjeść.” – mówi w rozmowie z „Niedzielą” Bożenna Małecka, Warszawianka i naoczny świadek wybuchu Powstania Warszawskiego na Żoliborzu.

[ TEMATY ]

wywiad

Powstanie Warszawskie

Archiwum

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Dół był bardzo głęboki, wyglądał niczym duży basen wykopany w ziemi. Na górze stali Niemcy z wystawionymi karabinami wycelowanymi w nas. Mama uważała, że będą nas tam rozstrzeliwać. Tak to wyglądało. Przytuliła mnie z bratem mocno i mówi do nas, że pewnie będziemy za chwilę ginęli. Okazało się, że śmierć nie była nam pisana. Pół godziny później wypędzili nas z tego dołu i kazali iść dalej. Szliśmy ulicami przez płonącą Warszawę – przez Żoliborz i Wolę aż do obozu w Pruszkowie zorganizowanego przez Niemców w takiej zajezdni kolejowej. Tam zaczęli nas wszystkich sortować. Matki z dziećmi trafiały na tereny polskie, a młodych ludzi wysyłano na roboty do Niemiec do ciężkich obozów pracy. Niemcy przewozili nas bydlęcymi wagonami w okropnych warunkach, ale najgorsze i tak było już za nami. Trafiliśmy z mamą pod Kraków do miasta Słomniki i tam nas przydzielili do pewnego sołtysa. Pod Krakowem przebywaliśmy od października do kwietnia, kiedy to wróciliśmy z mamą do rzekomo „wyzwolonej” przez Sowietów Warszawy. Był rok 1945. Nasze mieszkanie było zupełnie rozkradzione. Nie zostało absolutnie nic. Żadnych rzeczy, żadnych pamiątek – wszystko zabrane. Wróciliśmy do niczego, do pustego mieszkania z wyważonymi drzwiami. Na szczęście spotkaliśmy się tam z ojcem, a wkrótce mama poszła do jakiejś pracy. Życie zaczęło stopniowo wracać do czegoś, co miało choć w niewielkim stopniu przypominać przedwojenną normalność. W 1946 przystąpiłam do pierwszej Komunii Świętej… Tak zakończyła się dla mnie wojna.

- Kiedy mówię „Powstanie Warszawskie”, to jakie jest Pani najmocniejsze przeżycie? Wspomnienie, które od razu staje przed oczami?

- Mam kilka takich wspomnień, czy też obrazów, które najmocniej utkwiły w mojej pamięci. Od razu przypominają mi się te pierwsze strzały, kiedy widziałam Powstańców rozdających między sobą broń. Innym wspomnieniem jest moment, kiedy po wielu tygodniach bardzo ubogiej diety, znaleźliśmy starą skórkę od chleba. Leżała w piaski, w ziemi, brudna. Mimo wszystko biliśmy się z bratem między sobą o to, kto ma ją zjeść. Tą brudną, wyschniętą skórkę od chleba! Proszę sobie wyobrazić, jak silne musieliśmy mieć uczucie głodu. Byliśmy potwornie głodni i spragnieni smaku chleba powszedniego. Mam też jedno bardzo ważne dla mnie wspomnienie, takie najbardziej osobiste. Dzień przed tym jak powstańcy przyszli do nas z informacją, żebyśmy się poddali, moja mama powiedziała: „Dzieci, ja już nie mam co wam jutro dać jeść”! Odpowiedziałam: „Mamusiu, nie martw się, bo mi się dzisiaj przyśniła Matka Boża i powiedziała, że jutro to wszystko się skończy…”. No i tak rzeczywiście się stało! Ja to uważam za wielką łaskę, której dostąpiłam. Tych słów wypowiedzianych w moim śnie przez Matkę Bożą nie zapomnę do końca życia: „Nie martw się dziecko, jutro się to wszystko skończy”. Faktycznie były to słowa prorocze – wieczorem przyszli do nas Powstańcy z informacją o kapitulacji, a na drugi dzień było już po wszystkim.

- Największą ofiarą Powstania Warszawskiego była ludność cywilna. Stąd pojawiają się zarzuty, że decyzja o jego wywołaniu była błędna, że ten zryw był niepotrzebnym samobójstwem stolicy. Inni podkreślają, że Warszawiacy bili się o wolność i godność. Jakie jest Pani zdanie?

- Uważam to za wielkie bohaterstwo młodych ludzi… Ja tego wszystkiego nie widziałam, siedziałam te dwa miesiące w piwnicy i co najwyżej wychodziłam przed klatkę, na chwilę na powietrze. Później jak już nas pędzili przez płonącą jeszcze wtedy Warszawę – z Żoliborza do Pruszkowa, to wtedy dopiero dotarła do mnie świadomość o skali tego zniszczenia, tej tragedii. Widziałam przecież całe miasto w gruzach, w płomieniach, a na około pełno leżących trupów. Jako dziecko mam to zarejestrowane do dzisiaj. Straszne wrażenie.

- Mimo tego, że była Pani jedną z ofiar Powstania, nie ma Pani pretensji do ludzi, którzy za nie odpowiadają…

- Nie, nie… wręcz odwrotnie. Czczę i szanuje Powstańców. Modlę się za nich do dzisiaj. 1 sierpnia, ten dzień, ta godzina „W” to będzie dla mnie wielkie przeżycie. Uważam, że jeżeli ktoś nie uszanuje, czy to w Warszawie, czy w całej Polsce tej rocznicy. Jeżeli nie raczy oddać hołdu tym wszystkim Powstańcom, stając na baczność, gdy zawyją syreny… To będzie dla mnie człowiekiem pozbawionym honoru.

- Po wojnie, kiedy nastała okupacja Sowiecka, brała Pani udział w odbudowywaniu stolicy.

- Tak. Wtedy chodziłam do szkoły baletowej. Teatr Wielki był zupełnie zniszczony, a my jako uczennice pierwszej klasy w 1949 r. pomagaliśmy przy odgruzowywaniu Teatru Wielkiego. Po tych gruzach chodziłam, podawaliśmy sobie cegły. Jeśli chodzi o odgruzowywanie Warszawy, to brałam właśnie udział głównie w pracach przy Teatrze Wielkim.

- Przez lata Powstańcy czekali na godne upamiętnienie ich walki o wolność…

- Największym uczczeniem Powstania Warszawskiego 1944 było otwarcie w 2004 r. przez ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego Muzeum Powstania Warszawskiego. Wielokrotnie zwiedzałam je z rodziną, opowiadając moim wnuczkom historie i wspomnienia, którymi podzieliłam się w tym wywiadzie. To wspaniałe muzeum jest wielkim i pięknym hołdem dla ofiary, jaką złożyli Powstańcy Warszawscy.

- Dlaczego tak długo trzeba było czekać na to muzeum?

- Nie wszystkie środowiska chciały kultywować pamięć o Powstaniu Warszawskim. Musimy cofnąć się do początku – do momentu, kiedy Warszawa została zdradzona przez swojego drugiego po III Rzeszy kata – Związek Sowiecki. Rosjanie okazali swoją ogromną podłość. Stali po drugiej stronie Wisły i nie przyszli bijącym się z hitlerowcami Powstańcom z pomocą, a przecież cała walcząca Warszawa na to właśnie liczyła. W mojej ocenie to była wielka hańba ze strony Sowietów. Czekali aż cała Warszawa spłonie i dopiero wtedy wkroczyli do miasta. Jakie to było wyzwolenie?! Wejście w niewole. Jedna okupacja zamieniona na drugą. Komuniści nie oddawali czci Powstańcom, oni promowali pogląd, że ten zryw był niepotrzebny. Natomiast pamiętam, że przez prawdziwych patriotów to godzina „W” zawsze była czczona.

- Powstanie ‘44 to był największy w historii zryw niepodległościowy przeciwko Niemcom. Żaden inny naród nie dokonał w czasie II wojny światowej czegoś podobnego.

- Dokładnie tak. Powszechnie uważa się je dzisiaj w świecie za ogromny zryw niepodległościowy i wielkie bohaterstwo. Wciąż żyją jeszcze przecież weterani Powstania. Uważam, że im się należy wielka cześć i chwała. Cieszy mnie, że choć część z nich dożyła czasów, w których przyznaje im się odznaczenia wojskowe i oddaje honory państwowe.

- Wielu weteranów Powstania Warszawskiego żyje dzisiaj za głodowe emerytury. Nie starcza im na leki, czasem na jedzenie. Są takimi bohaterami, o których przez lata system nie chciał pamiętać. Niektórzy byli wyrzucani ze swoich mieszkań w trakcie tzw. „dzikiej reprywatyzacji”. Jak to skomentować?

- To skandal i hańba dla polityków, którzy przez lata tolerowali taki stan rzeczy. Uważam to za… no naprawdę nie chcę używać tutaj brzydkich słów, ale tylko takie cisną się człowiekowi na usta. W trakcie dzikiej reprywatyzacji przejmowano za symboliczne pieniądze kamienice o wartości kilku milionów złotych. Powstańcom należy się nie tylko honor i cześć, lecz także konkretne pieniądze, tak by na stare lata mieli zagwarantowane godne życie!

- Jest Pani dumna z bycia Warszawianką?

- Tak, czuję się bardzo dumna. Mam z tym miastem wiele wspomnień. Niektóre są związane z Powstaniem, ale nie tylko. Staram się przekazywać je wnuczkom, bo tak jak Powstańcy jestem już coraz starsza, a to cośmy tu przeżyli, widzieli i słyszeli, nigdy nie może zostać zapomniane.

- Co chciałaby Pani przekazać młodym pokoleniom, jako osoba, która na własnej skórze doświadczyła okropności wojny?

- Przede wszystkim żeby między ludźmi zawsze panował spokój i pokój. Żeby starali się ze sobą rozmawiać i dochodzić do porozumienia, a nie rozwiązywać spory siłą, przemocą. Żeby jedni nie napadali na drugich – tutaj mam na myśli całe narody i wojny, które ludzie między sobą toczą. Mamy tego najlepszy przykład za naszą wschodnią granicą. Trwa tam wojna, którą rozpoczęła Rosja, atakując wschodnie tereny Ukrainy. Zawiera się wiele paktów, porozumień, które później nie są dotrzymywane. Bo w dzisiejszym świecie honor znaczy coraz mniej. Niestety, władcy tacy jak Putin popierają wojnę, a na arenie międzynarodowej udają głupich, że niby chcą się porozumieć itd. Wojna to także głód. Ja dzisiaj doskonale rozumiem głodujących ludzi. Przed oczami cały czas mam tą wytarzaną w ziemi, brudną skórkę chleba, której z bratem tak bardzo pragnęliśmy. Tak, jak wzywał św. Jan Paweł II – nigdy więcej wojny!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2018-08-01 14:55

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Łodzianie w Powstaniu Warszawskim

Łódź i Warszawa to położone stosunkowo blisko siebie dwa bardzo duże miasta Polski (obecnie odpowiednio 3. i 1. pod względem liczebności).

Nic zatem dziwnego, że historia wiele razy splatała dzieje mieszkańców obu metropolii. Nie inaczej było w czasie Powstania Warszawskiego, kiedy wielu łodzian wspierało zbrojną insurekcję w stolicy.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: młodzi diakoni słowa Bożego - etap diecezjalny konkursu biblijnego

2024-04-18 17:13

[ TEMATY ]

Jasna Góra

konkurs biblijny

BPJG

- By być nie specjalistą od Biblii, ale diakonem słowa Bożego, czyli jego sługą, żyć w jego rytmie, obrać je za program życia i głosić innym, bo tylko tak stajemy się chrześcijanami - zachęcał młodych uczestników Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej bp Andrzej Przybylski. Konkurs z udziałem uczniów szkół ponadpodstawowych arch. częstochowskiej rozpoczęła Msza św. na Jasnej Górze. To 28. edycja organizowana przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Dziś, w trwającym Tygodniu Biblijnym, w całej Polsce odbył się etap diecezjalny.

Po Mszy św. w Sali Papieskiej najpierw uczniowie przystąpili do części pisemnej wyłaniającej siedmiu finalistów, a po niej miała miejsce część ustna, która wskazała zwycięzców.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: aborcja to temat zastępczy, świetny na kampanię

2024-04-19 08:54

[ TEMATY ]

aborcja

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

Tematy, które bazują na społecznych emocjach, są tematami bardzo wygodnymi, zastępczymi, świetnymi na kampanię - powiedział prezydent Andrzej Duda, pytany w wywiadzie dla TV Republika o projekty liberalizujące przepisy aborcyjne.

"Tematy, które bazują na społecznych emocjach są tematami bardzo wygodnymi, zastępczymi, świetnymi na kampanię. Zostały wyjęte jak przysłowiowy +króliczek z kapelusza+, po to, by się nimi posługiwać" - powiedział prezydent RP Andrzej Duda w czwartkowym wywiadzie, udzielonym TV Republika w Nowym Jorku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję