Reklama

Wiadomości

Yad Vashem: nigdy więcej nie dzielić ludzi

Nie wolno nigdy dzielić ludzi. Nie jesteśmy masą, ale jednostkami. Wszystko jedno, kim jesteś – jesteś człowiekiem. Każdy rodzaj ksenofobii i rasizmu może prowadzić do strasznej ludzkiej tragedii - mówi KAI Ewa Lutkiewicz, która po wydarzeniach marcowych w 1968 r. wyjechała z Polski, a dziś mieszka w Izraelu i pracuje w Instytucie Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem. Dziś, 27 stycznia, obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

[ TEMATY ]

Holocaust

Yad Vashem

Archiwum

Duńskie drzewo pamięci w Yad Vashem

Duńskie drzewo pamięci w Yad Vashem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W dniu zwiedzania Yad Vashem przez katolickich dziennikarzy z Polski świeci ostre słońce, ale jak to w Jerozolimie jesienią, wieje też przeszywający powietrze wiatr. Hall wejściowy jak niemal co dzień wypełnia wiele grup zwiedzających z całego świata. Dziś najwięcej jest Amerykanów, Włochów i Hiszpanów, ale są też goście z krajów afrykańskich.

Po wyjściu z hallu natrafiamy od razu na pierwsze polskie ślady historii ratowania Żydów przed okrucieństwem Zagłady: drzewko Ireny Sendler, zasadzone przez nią samą dopiero w maju 1983 r., choć tytuł Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata otrzymała jeszcze w 1965 r., ale komunistyczne władze długo odmawiały jej wydania paszportu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na lewo od drzewka Ireny Sendlerowej można się natknąć na drzewko upamiętniające Raoula Wallenberga, szwedzkiego dyplomatę, który jako sekretarz ambasady w Budapeszcie wydawał paszporty dla tysięcy Żydów zagrożonych eksterminacją. Wallenbergowi poświęcona jest też jedna z warszawskich ulic.

Wśród drzewek w Alei Sprawiedliwych jest też drzewko posadzone w 1963 r. przez Władysława Bartoszewskiego i Marię Kann w imieniu Rady Pomocy Żydom „Żegota” – jedynej organizacji w okupowanej Europie powołanej w celu ratowania Żydów.

Uwagę zwraca też przejmująca rzeźba autorstwa Borisa Saktsiera pt. "Korczak i Dzieci Getta", poświęcony wielkiemu pedagogowi i działaczowi społecznemu zamordowanemu w Treblince.

Osobną część ekspozycji poświęcono ulicy Leszno, której duża część w czasie okupacji hitlerowskiej stolicy znajdowała się w granicach getta warszawskiego. Obok wielkich fotografii stłoczonej przy jednej z kamienic ludności żydowskiej zainstalowano oryginalny bruk i fragment torów tramwajowych.

Instytut Yad Vashem położony jest na jerozolimskim Wzgórzu Herzla. Został założony w 1953 r. na mocy Ustawy o Pamięci, przyjętej przez izraelski parlament Kneset. Poświęcony jest upamiętnieniu żydowskich ofiar Holokaustu. Dokumentuje zarówno sam przebieg prześladowań ludności żydowskiej, jak i poprzedzający te wydarzenia kontekst historyczny, społeczny i polityczny w Europie, a zwłaszcza w Niemczech po zdobyciu władzy przez Adolfa Hitlera. Wielkie wrażenie na zwiedzających robi Nowe Muzeum Historyczne z Salą Imion, gdzie przechowywane są, niczym w monumentalnej bibliotece, dane o ofiarach Holokaustu.

Reklama

Po Yad Vashem oprowadza Ewa Lutkiewicz. Czas na bliższą rozmowę o jej osobistej historii znajdujemy dopiero pod koniec spotkania. Jak znalazła się w tym miejscu?

„Jestem z Warszawy. Już wiele lat w Izraelu. Pracuję w Yad Vashem już prawie 23 lata. Moja mama pochodziła z Sosnowca, ale mieszkała w Warszawie już przed wojną. Uciekła z getta warszawskiego, w czasie wojny straciła całą rodzinę. Ojciec wrócił do Warszawy z Rosji. Też stracił rodzinę, dzieci. Po wojnie zostali w Warszawie, bo uważali się za całkowitych Polaków, pochodzenia żydowskiego, ale nie mieliśmy żadnych kontaktów z ludnością żydowską czy z religią” – mówi na wstępie pani Ewa.

„W roku 1968 zaczęła się nagonka antysemicka. Rodzice bardzo nie chcieli wyjeżdżać, ale w końcu przestraszyli się, że może się stać coś tak strasznego jak w czasie wojny. Nagonka na Żydów była bardzo nieprzyjemna i postanowili jednak wyjechać wtedy z Polski. Nie chcieli przyjeżdżać do Izraela, bo na początku faktycznie nie mieli z Izraelem i żydostwem żadnego kontaktu. Ostatecznie jednak, po rocznym pobycie w Rzymie, postanowiliśmy tu przyjechać pod koniec 1969 r.” – wspomina przewodniczka.

Jak jej się żyje w Izraelu? Mówi, że pochodzi z rodziny całkowicie spolszczonej, choć sama nie lubi tego określenia. Pewnie dlatego początki w nowym kraju były niełatwe. - Rodzicom było tu bardzo ciężko, bo jednak panuje tu inna mentalność i inna kultura – dodaje.

Na początku dla 16-letniej wówczas Ewy trudne było też zetknięcie z nowym, obcym jej językiem. - Nie wiedziałam, że jestem pochodzenia żydowskiego, bo rodzice nie chcieli tego mówić. Nie dlatego, że się czegoś wstydzili czy bali, tylko to nie miało dla nich większego znaczenia. Dla mnie też – podkreśla.

Reklama

Powiedzieli dopiero, gdy trzeba było wyjeżdżać. - Mnie do tej pory jest trochę ciężko, bo jest tu inna mentalność, a kraj jest bardzo skomplikowany, ale jednak tutaj mieszkam. W Polsce się czuję jak w domu. To jest mój język, to jest moja kultura, moja literatura. Często wracam do Warszawy. Wiem, że czasy nie są teraz takie łatwe. Uważam, że kontakt personalny z ludźmi zawsze pomaga i zawsze można się dogadać. Człowiek z człowiekiem zawsze może się dogadać, bo każdy jest tylko jednostką, każdy jest inny. Mam w Polsce bardzo dobre kontakty, dużo szkolnych koleżanek – mówi.

Rodzina Ewy Lutkiewicz, jak wiele innych rodzin pochodzenia żydowskiego, po wydarzeniach marcowych 1968 opuszczała Polskę roku ze stacji Dworzec Gdański w Warszawie.

- Gdy wyjeżdżaliśmy, na stację przyszli nas odprowadzić wszyscy sąsiedzi. Pytali: „Dlaczego wyjeżdżacie, skoro my jesteśmy w takiej samej sytuacji, jak wy? Wy macie gdzie wyjechać, a my tu zostajemy”. To były bardzo skomplikowane czasy – podkreśla przewodniczka.

O czym jej zdaniem należy pamiętać, gdy odwiedza się Yad Vashem? „Po pierwsze o tym, by nigdy nie dzielić ludzi. Nie jesteśmy jakąś masą, każdy jest jednostką. Wszystko jedno, kim jesteś – jesteś człowiekiem. Po drugie, choć może to brzmi utopijnie: aby nie było problemów rasowych i ksenofobii i aby pamiętać o tym, co się stało i w jaki sposób ideologia i propaganda tego rodzaju ożywia nienawiść przeciwko komuś, kogo się nie zna. To może łatwo działać na ludzi. Każdy rodzaj ksenofobii i rasizmu może prowadzić do strasznej ludzkiej tragedii – podkreśla Ewa Lutkiewicz.

Reklama

Yad Vashem – zaznacza przewodniczka – „upamiętnia właściwie wszystkie ofiary nazizmu, ale szczególnie osoby pochodzenia żydowskiego, gdyż znajdujemy się w Jerozolimie, w Izraelu i jest to narodowy pomnik ludności żydowskiej”.

Jej zdaniem, nie ma jednej odpowiedzi na bardzo często stawiane tu pytanie: dlaczego do tego doszło? - Myśląc o każdym rodzaju ideologii, trzeba patrzeć też na jej przeciwną stronę, sprawdzać różne punkty widzenia, zobaczyć inną stronę medalu – czy chodzi o media, czy konkretne przemawiające osoby. Zawsze może być inna strona medalu – uważa Ewa Lutkiewicz.

Ostatnim punktem naszej wizyty jest memoriał poświęcony dzieciom zamordowanym w czasie Holokaustu. Upamiętnia najmłodszych do 18. roku życia, którzy, jak się umownie szacuje, stanowili jedną czwartą wszystkich ofiar Zagłady.

Ów multimedialny pomnik jest chyba najbardziej przejmującym miejscem całego kompleksu Yad Vashem. Jest pogrążony w całkowitej ciemności, w której rozbłyskują archipelagi gwiazd i gwiazdeczek. Każda z nich symbolizuje jedno dziecko. Ich imiona i nazwiska oraz wiek w chwili śmierci wyczytywane są przez męskiego i żeńskiego lektora. W poruszaniu się po tej swoistej jaskini pamięci pomaga specjalna długa poręcz. Nikt z tego miejsca nie wychodzi obojętnym.

- Ta sala upamiętnia 1,5 mln dzieci żydowskich, które zostały zgładzone tylko dlatego, że Niemcy wyznawali ideologię, według której żydowska ludność do ostatniego dziecka i niemowlęcia nie może zostać w Europie przy życiu, bo ich krew zagraża „czystej rasie niemieckiej” – opowiada Ewa Lutkiewicz.

Zwiedzający Yad Vashem może odnieść jednak wrażenie, że ekspozycje traktują tragedię Holokaustu nieco delikatniej niż miejsca pamięci utworzone na terenach byłych obozów koncentracyjnych.

Ewa Lutkiewicz tłumaczy: „Trzeba pamiętać, że Yad Vashem, tak jak Muzeum Pamięci Holokaustu w Waszyngtonie, nie znajduje się geograficznie w miejscu pamięci. Gdy zwiedza się Auschwitz czy Majdanek to wiadomo, że w tych miejscach to się stało, widzi się komory gazowe czy krematoria. W Auschwitz opowiada się o tym, co wydarzyło się tam. My musimy przekazać historię ludności żydowskiej w całej Europie. W jaki sposób ta ideologia się zaczyna i jak się kończy, doprowadzając do eksterminacji połowy ludności żydowskiej na kontynencie".

Reklama

Wymowa poszczególnych ekspozycji miała też swoje wytłumaczenie w oczekiwaniach samych ocalałych, którzy po wojnie stali się obywatelami Izraela. Z powodów psychologicznych nie chciano epatować okrucieństwem przekazu, choć poszczególne zdjęcia czy fragmenty filmów dokumentalnych, np. z wyzwolenia obozów koncentracyjnych czy z getta warszawskiego, i tak są niezwykle przejmujące.

Jak podkreśla przewodniczka, ludność żydowska, która przetrwała obozy koncentracyjne, po prostu nie chciała po przyjeździe do Izraela przypominać sobie tego, co stało się za sprawą Holokaustu. - Yad Vashem chciało to pokazać, ale z drugiej strony bardziej wskazać, do czego może doprowadzić taki rodzaj ideologii – dodaje Ewa Lutkiewicz.

Mówi, że choć jako przewodniczka oprowadza codziennie wiele grup, nigdy nie będzie miała dystansu do tego, co można zobaczyć w Yad Vashem. - Przez wiele lat jako dziecko nie wiedziałam, co się wydarzyło, ale jednak wychowałam się w Polsce, gdzie była wojna, a my byliśmy pierwszym powojennym pokoleniem. Choć nie wiedziałam, że jestem żydowskiego pochodzenia, to wiedziałam, jak straszna była wojna w Polsce – mówi w rozmowie z KAI przewodniczka.

„Moi rodzice byli humanistami. Mówili, że to człowiek człowiekowi zgotował taki los. To brzmi trochę naiwnie, ale naprawdę mam nadzieję, że ludzie na całym świecie zrozumieją... To jest coś, co mi daje trochę... nie wiem, może tego dystansu, ale też sprawia, że mogę tu pracować” – mówi na koniec Ewa Lutkiewicz.

2019-01-27 09:31

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Drzewo dla Polski w Yad Vashem

[ TEMATY ]

komentarz

Yad Vashem

Graziako

Wśród tysięcy medali i tytułów przyznanych za ratowanie Żydów podczas II Wojny Światowej, ponad jedna czwarta stała się udziałem Polaków. Byliśmy krajem, w którym za taki czyn groziła kara śmierci. Czy Polska zasłużyła na swoje drzewo w Yad Vashem?

CZYTAJ DALEJ

Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem?

2024-03-27 08:03

[ TEMATY ]

spowiedź

Magdalena Pijewska

Skąd wzięła się spowiedź w Kościele? Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem? Na czym polega dobrze przeżyta spowiedź? Na te i inne pytania odpowiada nowa książka „Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” wydana nakładem Wydawnictwa Serafin.

„Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” to książka wielu autorów. Bogata jest w teksty doświadczonych duchownych: ks. Przemysława Artemiuka, ks. Mariusza Rosika, o. Kazimierza Fryzła CSSR, br. Adama Gęstwy OFMCap, br. Błażeja Strzechmińskiego OFMCap, br. Luisa Dri OFMCap. Nie zabrakło także spojrzenia osoby świeckiej - swoim doświadczeniem podzieliła się publicystka Magdalena Urbańska. Poniżej przedstawiamy fragment książki:

CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował, ale jej ślady nosił na ciele

2024-03-28 23:15

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

św. o. Pio

Wydawnictwo Serafin

O. Pio

O. Pio

Mistycy wynagrodzenia za grzechy są powołani do wzięcia w milczeniu grzechów i cierpienia świata na siebie, w zjednoczeniu z Jezusem z Getsemani. Rzeczywiście, Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował i boleśnie przeżywał, ale jej ślady nosił na własnym ciele, aby w zjednoczeniu ze swoim Boskim Mistrzem współdziałać w wynagradzaniu za ludzkie grzechy. Jako czciciel Męki Pańskiej chciał, aby i inni korzystali z jego dobrodziejstwa.

„Misterium miłości. Droga krzyżowa z Ojcem Pio” to rozważania drogi krzyżowej, które proponuje nam br. Błażej Strzechmiński OFMCap - znawca życia i duchowości Ojca Pio. Rozważania każdej ze stacji przeplatane są z fragmentami pism Stygmatyka. Książka wydana jest w niewielkiej, poręcznej formie i zawiera także miejsce na własne notatki, co doskonale nadaje się do osobistej kontemplacji Drogi krzyżowej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję