Moim ulubionym nabożeństwem są nieszpory. Zawsze staram się zorganizować czas w niedzielny wieczór w taki sposób, aby nie zabrakło go na półgodzinne śpiewanie psalmów w kościele. Żałuję bardzo, że w dzisiejszych czasach niewielu ludzi podziela mój entuzjazm i zazwyczaj jestem jednym z najmłodszych wśród kilkunastu osób obecnych na nabożeństwie. Niech inni żałują, bo tradycyjny, wierszowany przekład psalmów nieszpornych ma niesamowitą moc i dynamikę - do mnie osobiście przemawia mocniej od przekładów dosłownych.
Podczas któregoś z takich nabożeństw zacząłem się głębiej zastanawiać nad sensem słów „Imię ma straszne i pełne świętości, a bojaźń Boża początkiem mądrości”. Słowa dość mocno brzmiące w XXI wieku, gdy wszyscy przyzwyczailiśmy się do Boga opisywanego jako miłosierny i dobrotliwy Ojciec. Moim zdaniem w ostatnich latach trochę zanadto spoufaliliśmy się z Bogiem. Lubimy sobie wyobrażać Go jako wyrozumiałego staruszka, który nie będzie od nas za dużo wymagał, a wszystkie grzechy i tak nam wybaczy. Wizerunki Jezusa Miłosiernego i Dobrego Pasterza mają liczebną przewagę nad obrazami surowego Pantokratora. Nawet architektura sakralna zmieniła się i nowo budowane kościoły zazwyczaj już nie przytłaczają i nie onieśmielają. W tej sytuacji sformułowania z nieszpornych psalmów jak „straszne imię” i „bojaźń Boża” powodują pewien dyskomfort.
Zupełnie niepotrzebnie. Bóg się nie zmienił i jest dokładnie taki sam jak dawniej. Ponieważ jednak jest On niepojęty i nieskończony, wszelkie próby opisania Go za pomocą ludzkiego języka są niedoskonałe i wtłaczają Go w bardzo ciasne ramy. Koncentrując się na słowach charakteryzujących niektóre z przymiotów Boga, łatwo zapomnieć o pozostałych z nich. To tak jakby opisywać ocean na podstawie morskiej wody nabranej do butelki. Powiemy zgodnie z prawdą, że jest on mokry i słony, ale przeoczymy jego ogrom, szum fal, stworzenia w nim żyjące i wiele innych rzeczy.
Bóg jest kochającym, miłosiernym Ojcem. Chrystus jest Dobrym Pasterzem. To stuprocentowa prawda. Lecz nie zapominajmy, że nasz Ojciec niebieski jest nieskończony, wszechmogący, niepojęty, a przede wszystkim święty. W popularnej pieśni eucharystycznej śpiewamy wręcz, że „aniołowie się lękają, gdy na Jego twarz patrzają”. Ten sam Dobry Pasterz, który oddaje życie za swe owce, przyjdzie kiedyś sądzić świat jako Rex tremendae maiestatis - Król straszliwego majestatu. Pozornie sprzeczne przymioty Boga tak naprawdę dopełniają się, wykraczając poza ramy ludzkiego rozumu i języka. Dlatego „Pan dobrotliwy” z nieszpornego Psalmu 111 może mieć „straszne imię” i nie świadczy to o niczyim rozdwojeniu jaźni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu