Reklama

Nocą do Niepokalanej

Niedziela warszawska 46/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kilka lat temu dziesięcioro "Bożych szaleńców" wyruszyło w nocy do Niepokalanowa. Obecnie co miesiąc na taką wędrówkę poświęca czas ponad 4 tys. osób. Modlą się o zwycięstwo Maryi na świecie.

Istnieją pewne zasady, których się nie kwestionuje, one po prostu są. Na przykład jesteśmy przyzwyczajeni, że pielgrzymi wyruszają na swój pątniczy szlak rano, a wieczorem, aż do kolejnego świtu, odpoczywają. Nasze nawyki stają się z czasem skostniałymi zasadami. Być może dlatego moja pierwsza reakcja na takie przedsięwzięcie to pytanie, dlaczego akurat w nocy.

- Zło zazwyczaj szerzy się nocą, niech więc szerzy się też dobro, czemu nie?! - odpowiada mi tak po prostu organizator pielgrzymki, Jan Topolski.

Tej nocy nie ma przypadków

Reklama

W drugą sobotę miesiąca wieczorem w kościele Matki Bożej Królowej Aniołów na Bemowie zbierają się tłumy wiernych. Za chwilę kilka autobusów wyruszy stąd do Błonia, gdzie zostanie odprawiona Eucharystia na rozpoczęcie pielgrzymowania do Niepokalanej. Pątnicy będą szli całą noc, a o szóstej rano u celu swej wędrówki będą uczestniczyć w pierwszej niedzielnej Mszy św. Cały plan został precyzyjnie zaplanowany i sprawdza się od lat. Na przykład termin. Dlaczego akurat druga sobota, a nie pierwsza czy trzecia? Uczestnicy pielgrzymki to w większości osoby zaangażowane w życie swoich parafii. Zwykle mają jakieś obowiązki na początku miesiąca, zatem wybrano koniec drugiego tygodnia. W sobotę wieczorem często organizujemy przyjęcia, młodzież chodzi na dyskotekę. Naturalnie nie ma nic złego w rozrywce, po tygodniu ciężkiej pracy byłaby ona nawet wskazana. Oczywiste jednak jest, że nie wszystkie takie zabawy odbywają się w duchu chrześcijańskim. Pomysłodawcy pielgrzymki proponują nam spędzenie tej nocy na wędrowaniu z Panem.

Jest jeszcze jeden powód takiego terminu, prozaiczny - po prostu można tę noc odespać następnego dnia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziecko św. Franciszka

Prawdopodobnie większość uczestników wie, jak to się zaczęło. Na początku w drogę wyruszało kilka osób. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że i ta inicjatywa miała gdzieś swój początek. Od piętnastu lat w każdy piątek mała grupka kilka godzin modli się za Ojczyznę. Jest to pięcioosobowa wspólnota, prywatny wieczernik o. Pio. Właśnie tam zrodził się pomysł pielgrzymek do Matki Bożej Niepokalanej. Jednym z uczestników tych spotkań jest organizator nocnej wędrówki.

Św. Franciszek, jak sam wspomina, towarzyszył mu od zawsze. Urodził się w Gdańsku, tam też otrzymał podczas chrztu franciszkańskie błogosławieństwo. Kilkadziesiąt lat później został tercjarzem zakonu kapucynów.

- Jak rodzina przyjmuje tak czasochłonne zaangażowanie w życie Kościoła? - pytam wiedząc, że jest dość liczna. Odpowiedź jest zaskakująca i przewidywalna jednocześnie: wszyscy Topolscy uczestniczą w pielgrzymce, przygotowują ją. Część ich mieszkania to magazyn sprzętu - krzyży, nagłośnienia.

- Wiedzą, co mają robić, jak, i po co - opowiada pewnym głosem głowa rodziny, brat Jan.

Jak u mamy

Reklama

Na Bemowie wsiadłam do jednego z autokarów. Już tutaj można było doświadczyć ducha znanego każdemu, kto choć raz pielgrzymował. Choć zmotoryzowani, ale przecież pielgrzymi, byli przygotowani chyba na każdą ewentualność usłużenia bratu i siostrze w wierze. Początkowo byłam nieco zdziwiona zapasami, jakie niektóre osoby zgromadziły na tę jedną noc. Szybko przekonałam się, jak wiele doświadczenia mi jeszcze potrzeba, by móc spokojnie pielgrzymować i nie rozpraszać się przyziemnymi sprawami. Uznałam, że najważniejsze są wygodne buty, dlatego mój plecak, oprócz paru kanapek, wypełniały głównie akcesoria fotograficzne. Podczas dwóch dłuższych odpoczynków, które spędzaliśmy w autokarze, miałam okazję podziwiać przepaści toreb drogich pań, które zapobiegliwie przygotowały termosy dla dużej rodziny. Kto by pomyślał, że gorąca herbata może sprawić tyle przyjemności. Już wiedziałam, skąd takie zapasy. Po prostu ich właścicielki przygotowały je z myślą o obdzieleniu innych pielgrzymów. Jak można by się domyśleć, znakomitych bułeczek, ciasta i innych słodkości starczyło dla połowy autobusu. Czułam się jak u kochanej mamy, która na odjezdne przygotowuje mnóstwo pyszności. Towarzyszyło mi też niejasne przekonanie, iż tak zwani " nowi" są tu otaczani szczególną opieką.

Bez Boga ani do proga

Ktoś może pomyśli, że jestem nawiedzony, ale to nieprawda - jestem normalnym człowiekiem - pewnie odpowiada pan Henryk zagadnięty o motywy wyruszenia w tę drogę. Nie lepiej "po Bożemu" spędzić noc w łóżku? Mój rozmówca traktuje ten czas jako zaproszenie. Chodzi na Jasną Górę, ale na to wezwanie czeka przez cały rok.

- Mogłem spać, ale wolę iść tutaj, dziękować, modlić się. Jeżeli modlitwa nie zwycięży, ja uważam, że nic nie pomoże. W życiu pana Henryka, jak sam mówi, różnie wypadało - "lepiej było i gorzej". Teraz jest przekonany, że poświęcenie życia na zdobywanie majątku to pułapka, tak naprawdę liczy się tylko modlitwa. Nie chce żyć tylko dla samego siebie, liczy też na to, że mógłby komuś pomóc.

- Żyję normalnie - powtarza - ale wiem, że prawda jest tutaj, nie ma innej drogi.

Złapać stopa w nocy

Reklama

Kierowca również nie znalazł się tu przypadkowo. Osoby prowadzące pielgrzymkowe autokary często traktują taki wyjazd tylko jako pracę. Kolejny kurs, jedyna różnica to może specyficzni pasażerowie. Pan Adam jest tu nie tylko z obowiązku:

- Szef jeździ na pielgrzymki i daje dobry przykład - przyznaje.

Każda z osób siedzących w pobliżu kierowcy jest gotowa pilotować autobus. Niestety, sugerują różne rozwiązania, co niewątpliwie rozprasza kierowcę. Pan Adam znosi to z anielską cierpliwością. Po drodze zatrzymujemy się przy kilku postaciach w czerni. To klerycy z Ożarowa. Wsiadają sprawnie, w autobusie witani są jak dobrzy znajomi. Chociaż to świeccy organizują tę pielgrzymkę, zawsze lepiej, jak parę sutann idzie, jak mówi przewodnik grupy.

Światło na przodzie

Późnym wieczorem w Błoniach tylko pewna część pielgrzymów zmieściła się w parafialnym kościele. Było nas tak dużo, że większość musiała zostać na zewnątrz. Tutaj zjeżdżają się pątnicy z Warszawy i okolic. Brat Jan z uśmiechem wspomina mieszane uczucia tutejszego księdza proboszcza wobec tego przedsięwzięcia. Nie zdarza się w końcu często, by grupka zapaleńców prosiła o błogosławieństwo na nocną drogę do sanktuarium. Jeśli to dzieło Boże, to będzie się rozwijać, miał ostatecznie stwierdzić.

W tej miejscowości formuje się pierwsza grupa prowadzona przez tercjarza Jana. W pewnej odległości za nią wyruszy młodzież z ks. Arturem. Na początku staje osoba z oświetlonym krzyżem. Znaczenie tego czerwonego światełka można będzie docenić dopiero w zupełnych ciemnościach. Wiele osób idzie już kolejny raz, tak jak pani Ola. Od dzieciństwa uczestniczy w pielgrzymkach do Częstochowy.

Apostolstwo w sklepiku

Reklama

- Nas było trzynaścioro w domu. Niemcy chcieli tatusia rozstrzelać w czasie wojny. Został uratowany i przysiągł dziękczynienie, że będziemy chodzić do Matki Bożej. I tak chodzimy wszyscy już 50 lat.

Jej najstarsza siostra ma 54 wnucząt, opowiada z dumą. Cała rodzina ma we krwi pielgrzymowanie. Pani Ola opowiada swoim klientom o nocnej wędrówce do Niepokalanowa. Jak kogoś zachęci, to się modli za tę osobę. Na początku z Marek szło kilka osób, teraz są trzy autobusy.

- Każdemu mówię, żeby się ludzie trochę polepszyli. Chodzi o to, żeby zapaliła się iskierka. Tak nas mama wychowała - mówi mi z tą iskierką w oku, którą pragnie się podzielić.

Różańce dla więźniów

Organista z kościoła na Bemowie również tutaj służy swoim głosem i gitarą. Pan Jan jest członkiem Bractwa Więziennego, zaproponował, by objąć modlitwą nawracających się pensjonariuszy zakładów karnych. Od wielu lat prowadzi dzieło polegające na niezwykłej wymianie. Rozdaje obrazki z imionami tych osób, a zbiera różańce dla nich. Obrazki przysyłane przez kapelanów zawierają imię i zdanie: "nowo nawrócony więzień prosi o modlitwę". Pielgrzymi do Niepokalanowa modlą się już za 35 tys. osób. Pan Jan pragnie jeszcze rozszerzać ten krąg modlitewny, chciałby dotrzeć do pacjentów hospicjów, by chorzy mogli ofiarować swoje cierpienie za więźniów wracających do Pana Boga. Prosi zakonników, by zgromadzenia wzięły ich pod duchową opiekę.

Nie chcę się ludziom podobać

- Nie szukam poklasku, chcę się podobać mojemu Bogu - mówi przewodnik pielgrzymki, brat Jan - ludzi trzeba kochać, a to znaczy wymagać, miłość bez wymagań jest fałszywa. Dlatego nigdy nie można się we własnym sercu zgodzić na zło, jakoś się urządzić - dodaje. Swoją misję widzi w przywracaniu nadziei, to jest jego wkład do banku Pana Boga. Wierzy święcie, co też powtarzali księża prymasi Hlond, Wyszyński, i ojciec Kolbe, że zwycięstwo przyjdzie przez Niepokalaną.

Musi też w to wierzyć młodzież, bo jak inaczej wytłumaczyć taniec radości w szczerym polu o 2.30? Nieco zdumiona obserwuję te pląse i na własne oczy przekonuję się, że nastolatki potrafią i chcą znosić trudy tej drogi z radością. Pewnie inaczej w ogóle by ich tu nie było. Niedługo będzie świtać, a ta spora grupka przygotowuje się, by w zadumie rozważać stacje Drogi Krzyżowej.

Nasza peregrynacja zbliża się do końca, a ja myślę sobie, że ta niesamowita noc była dla mnie jak całe życie z Panem - wędrówką do wiecznej nagrody. Powtarzam za wszystkimi: "Spraw, Wspomożycielko wiernych, by moja rodzina, parafia i cała Ojczyzna były rzeczywistym królestwem Twego Syna i twoim. Amen".

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Müller w rocznicę śmierci Benedykta XVI: jego teologia darem dla Kościoła

2025-12-30 20:44

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

Vatican Media

W wigilię 3. rocznicy śmierci Benedykta XVI, kard. Gerhard Müller przewodniczył w Bazylice św. Piotra Mszy św. za duszę zmarłego papieża. W homilii podkreślił, że był on „jednym z największych teologów na Tronie Piotrowym” a jego spuścizna teologiczna to dar dla całego Kościoła, z którego czerpać mogą wszyscy - informuje Vatican News.

Nawiązując do powołania każdego człowieka, jakim jest poznanie Boga i Prawdy, którą On objawia, kard. Gerhard Müller, wieloletni współpracownik Benedykta XVI, przypomniał, że „Joseph Ratzinger zawsze pojmował siebie jako współpracownika prawdy”, oddanego „na służbę Słowu”. Wyrazem tej postawy były m.in. najwyższe standardy i precyzja teologiczna, jakie pielęgnował najpierw jako prefekt ówczesnej Kongregacji Nauki Wiary, a następnie po wyborze na papieża.
CZYTAJ DALEJ

Bóg nie wstydzi się ludzkiego życia

2025-12-29 08:33

[ TEMATY ]

Ks. Krzysztof Młotek

Glossa Marginalia

Adobe Stock

Natchniony Autor mówi: „dzieci, jest ostatnia godzina” (eschatē hōra). To nie musi być zegar końca świata, który odlicza dni. To raczej jakość czasu. Odkąd przyszedł Chrystus, wszystko dojrzewa do decyzji za Nim albo przeciw Niemu. Dlatego znakiem epoki są „wielu antychrystów” (antichristoi). Nie jedna postać z legend, lecz każda nauka i postawa, która rozbraja Ewangelię, bo oddziela Jezusa od Ojca, łaskę od nawrócenia, prawdę od miłości.
CZYTAJ DALEJ

Zaproszenie na obchody LIX Światowego Dnia Pokoju!

2025-12-31 13:35

Archiwum organizatorów

Już jutro, 1 stycznia 2026 roku, o godz. 19.45 w kościele św. Mikołaja (przy ul. Mikołaja Kopernika 9) w Krakowie wspólnota Hanna organizuje obchody LIX Światowego Dnia Pokoju!

Joanna Malec, współliderka Wspólnoty Hanna, mówi: - Papież Franciszek w encyklice „Fratelli Tutti" napisał: „Każdy odgrywa rolę fundamentalną, w jednym projekcie twórczym, aby napisać nową kartę historii, kartę pełną nadziei, pełną pokoju i pełną pojednania (…)". Niosąc w sercu pragnienie świata pełnego pokoju i pojednania chcemy spotkać się 1 stycznia z okazji Światowego Dnia Pokoju na wspólnej modlitwie. Zapraszamy Krakowian i naszych gości - dodaje.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję