- Ojcze, z czego wynika nieporządek, którego nieraz boleśnie doświadczamy w naszym małżeństwie? Czy powinniśmy podejmować zmiany, a nasze starania mają szansę zakończyć się sukcesem?
- Nie jest prawdą, że mężczyźni tacy są albo że kobiety takie są. Ten nieporządek, którego boleśnie doświadczamy, nie wynika z natury mężczyzny i kobiety ani z natury ich relacji, czyli to nieprawda, że w małżeństwie tak to już jest, ani że wszyscy tak żyją... Ten nieporządek wynika z grzechu. Grzech zaś to „nie” powiedziane Bogu. Człowiek mówi Bogu: „Nie chcę realizować Twoich myśli. Nie chcę realizować Twoich pomysłów. Nie chcę chodzić Twoimi drogami. Ja mam własne pomysły na życie i na Miłość. Moje pomysły są lepsze. Nie muszę słuchać Ciebie. Ja znajdę rozwiązania, z kolegami i koleżankami, w świecie. Nie będę szukał modelu małżeństwa w Piśmie Świętym. Nie będę szukał modelu małżeństwa w sercu Boga. Nie będę modelu małżeństwa szukał na modlitwie”. Z takiej właśnie postawy wynika nieporządek, którego boleśnie doświadczamy.
- Ale co można zrobić?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Ten nieporządek to grzech, a z grzechu trzeba się nawrócić. To dlatego dla rozwoju i poprawnego funkcjonowania małżeństwa ważna jest zażyłość z Jezusem Chrystusem. Zażyłość przeżywana nie czasami, gdzieniegdzie, od święta, prywatnie, dla siebie, ale stała i trwała. Jej pogłębieniu i doskonaleniu służy sakrament pojednania. Jest on normalną praktyką człowieka, który upada i powstaje. Nie możemy go pojmować tylko jako rozliczenie z przeszłością. Nie wystarczy wyznać: „Obraziłem Pana Boga następującymi grzechami”. W sakramencie pojednania człowiek, patrząc na swoje grzechy, mówi: „Tak dłużej nie chcę żyć. Tak dłużej żyć nie mogę. Boże, chcę z tym skończyć i rozpocząć nową drogę. Postanawiam poprawę”. Sakrament pojednania nie jest przede wszystkim rozliczeniem z przeszłością, chociaż z przeszłością się też w nim rozliczamy. Jest on przede wszystkim dla przyszłości. Dla tych, którzy podejmują decyzję o zmianie swego życia, którzy nie chcą więcej nieporządku, jaki w sobie dostrzegają.
- Mówiliśmy o większej łatwości, którą posiada kobieta w darowaniu siebie mężowi. Czy skłonność do duchowego nieporządku jest w większym stopniu cechą mężczyzn, czy kobiet?
- Warto zwrócić uwagę, że Katechizm Kościoła Katolickiego używa liczby mnogiej, mówiąc: boleśnie tego nieporządku doświadczamy. Nieporządku doświadcza i mąż, i żona. I to, które jest odpowiedzialne za nieporządek, i to, które ten nieporządek cierpi.
- Jakie są skutki tego nieporządku? Myślę, o tych głębszych, duchowych, bo to, że się kłócą, widać gołym okiem...
- Pierwszym skutkiem zerwania z Bogiem, czyli skutkiem pierwszego grzechu, było zerwanie pierwotnej komunii mężczyzny i kobiety. Ta zasada jest wciąż aktualna: komunii z mężem czy żoną nie da się budować nie trwając w komunii z Jezusem Chrystusem. To właśnie dlatego budowanie małżeństwa zaczyna się od rozważania Pisma Świętego, od adoracji Najświętszego Sakramentu, od regularnego uczestnictwa w Eucharystii, od częstego przystępowania do Komunii Świętej, od regularnego korzystania z sakramentu pojednania. W ten sposób buduje się bowiem komunię z Jezusem Chrystusem, bez której nie ma żadnej komunii między mężem a żoną! Owszem - bez komunii z Jezusem - może istnieć cały zespół bardzo poprawnych zachowań, będących owocem swego rodzaju tresury. Między formacją a tresurą jest jednak zasadnicza różnica. Między tym, że ktoś się potrafi zachować, a tym, że dane zachowanie jest mu właściwe, naturalne, wypływa z najgłębszej potrzeby jego serca, jest zasadnicza różnica. Odpowiedniego zachowania można nauczyć się z książek, natomiast serce może ukształtować tylko Jezus Chrystus!