Reklama
- To kara Boża - zagrzmiało w Oleśnicy. Komunista wlazł na mury - chciał udowodnić, że mury są do niczego, spadł i zabił się. Partia nie chciała więcej ryzykować i dała zgodę na odbudowę kościoła Świętej Trójcy. Dziś nawet wiemy, jak wyglądało pierwotnie jego wnętrze. Wiesław Piechówka zrobił w nim odkrywki, zdobył stare zdjęcia i dokonał istnego cudu - jest znów bajecznie kolorowe, jak w XVIII w. Wróciły nawet anioły. Na ołtarz, który w dużej części jest jedną wielką... iluzją. Ot, barok.
- Kiedy w 2002 r. ks. inf. Władysław Ozimek podjął decyzję o renowacji kościoła pw. Świętej Trójcy, siadłem w nim i zacząłem zastanawiać się, od czego zacząć. W biurze wojewódzkiego konserwatora zabytków we Wrocławiu mieli tylko zdjęcia z lat 60., gdy kościół odbudowywano. I tu zaskoczenie - przed kratą kościoła stanęły trzy osoby, prosiły, żeby wpuścić je do środka. Jedną z nich była Ewa Kruger z Niemiec, przedstawicielka rodziny, która przetrwała w protestanckiej Oleśnicy przy wierze katolickiej dwieście lat! W dodatku była to siostra przedostatniego przedwojennego oleśnickiego proboszcza. Obiecała przesłać mi materiały archiwalne - i słowa dotrzymała. Okazało się, że malowidło naścienne, które zaczyna się przy ołtarzu głównym, ciągnęło się przez cały kościół, aż pod emporę organową. Na środku sklepienia było malowidło ukazujące Chrystusa w glorii - opowiada Wiesław Piechówka, konserwator dzieł sztuki.
Wnętrze jasnością kipiące
Przed II wojną światową sklepienie kościoła było kolebowe. Obecnie jest beczkowe z wręgami, które wzmacniają nadwerężone po katastrofie mury. Niestety, ma ono załamania, których nie miało sklepienie kolebowe. Odtworzenie pierwotnego fresku byłoby więc obecnie i zbyt kosztowne, i z technicznego punktu widzenia niemożliwe. Ale możliwe było przywrócenie kościołowi pierwotnej kolorystyki. Jan Molga, który po odbudowie kościoła namalował na sklepieniu anioły (cnoty teologiczne), dał im tonację niebiesko-zielonkawą. Po dokonaniu odkrywek przez Wiesława Piechówkę okazało się, że pierwotnie wnętrze aż kipiało jasnością - tonęło w różach, ugrach i żółciach neapolitańskich. I taka tonacja została przywrócona. Odtworzono też zniszczony fragment malowidła imitującego część ołtarza głównego - brakowało m.in. muzykujących aniołów. Zachowała się tylko dolna i środkowa część malowidła, ale trzeba było przywrócić mu dawną czytelność i koloryt. Konserwację przeszły ponadto ołtarze boczne. W jednym z nich jest wysokiej klasy obraz przedstawiający św. Jana Nepomucena.
- Gdy zdjąłem przemalowania, okazało się, że mamy sensację - ukazała się sygnatura Antona Erasma Beiera z Opavy, świetnego malarza, o którym nie wiedzieliśmy, że działał w Oleśnicy - mówi Wiesław Piechówka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Alegoria Trójcy Świętej
Reklama
Teraz baczniej można było przyjrzeć się też jednej z rzeźb, której znaczenie odczyta tylko ten, kto zna kod sztuki. Przedstawia cztery anioły, ale tak naprawdę jest to alegoria Trójcy Świętej. Trzy podtrzymują kulę ziemską, niczym atlanci. Opasuje je jedna przepaska, co podkreśla ich jedność. Pierwszy trzyma tablicę z Dekalogiem - to Bóg Ojciec, drugi ma atrybut w kształcie gorejącego serca - to Jezus Chrystus (serce gorejące symbolizuje Miłosierdzie Boże), zaś trzeci anioł to Duch Święty - trzyma pierścień, symbol zaślubin z Najświętszą Maryją Panną. Stojący na kuli anioł depcze węża, który ma smocze skrzydła. Ten anioł to Michał Archanioł, a wąż to diabeł - istota metafizyczna, poruszająca się we wszystkich przestrzeniach (stąd skrzydła). Ta rzeźba przypomina chrzcielnicę, ale jej charakter uniemożliwia praktyczne jej zastosowanie w tym zakresie. Stała więc na jednym z ołtarzy bocznych - tak przynajmniej twierdzi pani Ewa Kruger. Istotnie, jej kształt idealnie pokrywa się z formą jednego z ołtarzy bocznych.
Świątynia Trójcy Świętej może być biblijnym symbolem skały, na której został zbudowany Kościół. Jest mocny i jak pokazała historia - trwały, mimo przeciwności, a nawet prześladowań. Oleśnica, rządzona przez protestanckich książąt wirtemberskich, nie miała od czasów reformacji katolickiego kościoła przez 200 lat - oleśniczanie musieli jeździć do Solnik Wielkich. Odetchnęli trochę z ulgą, gdy w 1720 r. do Oleśnicy wkroczyły wojska austriackie. Przy nieistniejącej już obecnie bramie Mariackiej, poza miastem, zbudowały one katolicką kaplicę. Austriacy odeszli, ale kaplica została, co wykorzystali katolicy, żeby przenieść ją z przedmieść do centrum. Cesarski postmistrz Johan Winter podarował na ten cel swój dom, zaś o zgodę cesarza w Wiedniu wystarał się w 1738 r. oleśniczanin, kurator Leopold Johannes Pientag, który po śmierci żony wstąpił do seminarium duchownego i po wyświęceniu w 1735 został księdzem w Oleśnicy.
Książę nie krył wrogości
Cesarz nie tylko wydał zgodę na przeniesienie kaplicy (miała status domowej), ale niedługo potem i na budowę kościoła, choć książę oleśnicki książę Chrystian Ulrik II, zajadły protestant, nie krył wrogości do tego projektu. Cesarz Karol VI przekazał też na budowę 6 tys. guldenów, niestety za mało, dlatego ks. Pientag ruszył w podróż, żeby zdobyć resztę potrzebnej kwoty. Pierwsze Msze św. odprawiono w 1744 r. Ksiądz Pientag zmarł w 1750 r. i spoczywa dotąd w swym ukochanym kościele (krypta jest pod amboną). Następcy kontynuowali prace budowlane. Kościół dostał późnobarokowy ołtarz główny, który ma iluzjonistyczne przedłużenie na ścianie, przez co stwarza wrażenie ogromu. To na ścianie namalowano obraz główny ołtarza, przedstawiający Świętą Trójcę. Bok Chrystusa jest otwarty, co symbolizuje Boże miłosierdzie - rzadkie przedstawienie w sztuce tamtego okresu. Malowidło powstało w latach 1750-1755, w 1776 r. podwyższono wieżę i dobudowano hełm projektu J. W. Hellera. Dotąd uważano, że malowidło to dzieło Antona Fryderyka Schefflera, jednak według Wiesława Piechówki, który konsultował się w tej sprawie z dr. Piotrem Oszczanowskim, może być to raczej dzieło wspomnianego już wyżej Beiera z Opavy.
Wspaniała, pełna światła i barokowej gry kolorów świątynia Świętej Trójcy podniesiona została do rangi kościoła parafialnego 11 września 1854 r. przez wrocławskiego księcia biskupa Heinricha Förstera. Do miejscowej parafii należały odtąd Oleśnica i 29 wsi, w tym Dobroszyce. W 1945 r. wybuch zniszczył dach, wspaniałe malowidło na sklepieniu, uratowało się tylko ołtarzowe, które wystawało zza wypalonych murów i niszczało. Partia chciała rozebrać kościół, cegłę wywieźć na odbudowę Warszawy. Nie zgodził się konserwator zabytków. To dlatego powołano komisję, żeby przekonać go, że nie ma racji, i wtedy był ów tragiczny wypadek...
Gdy kościół odbudowano w latach 1958-61 staraniem ówczesnego proboszcza ks. Franciszka Sudoła oraz mieszkańców Oleśnicy, Jan Molga namalował w nim nie tylko anioły, ale i swojski w treści obraz przedstawiający procesję z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, na prawej ścianie prezbiterium.
Przy kościele Świętej Trójcy stoi ciekawy dom z muru pruskiego - to plebania i siedziba urzędu dziekańskiego. Sam kościół ma status świątyni pomocniczej. Kościołem parafialnym jest bazylika mniejsza św. Jana Apostoła - dawny protestancki kościół zamkowy.
Kościół Świętej Trójcy poświęcony zostanie po renowacji 13 listopada przez abp. Mariana Gołębiewskiego, metropolitę wrocławskiego. Początek uroczystości - godzina 12.00.
MP