Oglądając telewizję albo słuchając radia sami dziwimy się, że przyjmujemy płynące z nich informacje, jako oczywiste i prawdziwe. Zapewne ufamy tym, którzy je przekazują. Jeśli chodzi o bieżące informacje przekazywane przez stacje telewizyjne lub radiowe, to łatwo nam w nie wierzyć, gdyż można stosunkowo szybko porównać je z innymi i ewentualnie sprawdzić czy są wiarygodne. Trudniej jest nam przyjąć informacje odległe w czasie, oparte o wiedzę historyczną. Wymagają one odpowiednich komentarzy i argumentów. Każda bowiem dziedzina wiedzy wymaga odpowiedniej metody poznania i przekazywania. Stąd inne metody kierują wiedzą filozoficzno-historyczną, a inne wiedzą matematyczno-przyrodniczą. Wszystkie jednak muszą opierać się na logice, jako podstawie każdej nauki. Niestety, zbyt często spotykamy w mass mediach odejść od pewnych zasad w przekazywaniu wiedzy filozoficzno-historycznej i odrzucenie naukowych metod, które chronią prawdę przed zniekształceniami. Jest to niewątpliwie zagrożenie nie tylko dla samego procesu poznawania prawdy, lecz również dla trwałości logicznego myślenia. Odrzucenie logicznego myślenia, jako zasady porządkującej świat - prowadzi do absurdu i zaprzeczenia wszystkiemu, co jest poznawalne. Z tych powodów obserwuje się współcześnie ucieczkę w świat mitów i fantazji, rzekomo opartej na wolności w myśleniu i w działaniu. Przeciętny odbiorca słuchając radia albo oglądając telewizję nie zastanawia się nad źródłem przekazywanych informacji. Zaś reporter telewizyjny nie ponosi odpowiedzialności osobistej za przekazanie informacji, gdyż występuje w imieniu rozgłośni. Ta z kolei nie zawsze dba o wiarygodność przekazu, lecz bardziej o atrakcyjność wypowiedzi. Reporterzy zaś często występując pod szyldem nadawcy zbiorowego uważają się za zwolnionych od odpowiedzialności za prawdziwość słów, albo pokazywanych obrazów. Najczęstszym powodem nieporozumień, a nawet kłótni jest pomieszanie prawdy z opiniami i relacjami. Zastępowanie prawdy komentarzami prowadzi do jej zamazywania i zniekształcania, co widać wyraźnie w przypadku nowoczesnych narzędzi informacji. Dlatego musimy się mocno zastanawiać z jakiego źródła informacji korzystamy i czy to źródło jest wiarygodne. Brak prawdziwych informacji czyli odpowiedniej wiedzy o zdarzeniach i rzeczywistości nas otaczającej jest powodem, że zaczynamy posługiwać się zasłyszanymi opiniami i relacjami. Środki masowego przekazu przyzwyczaiły różne środowiska społeczne do słuchania tego, co łechce uszy. „Gorzej jest, jeżeli teologowie, a zwłaszcza moraliści sprzymierzają się ze środkami przekazu, które temu, co oni piszą, nadadzą oczywiście odpowiedni rozgłos, a nie będą wyrazicielami zdrowej nauki” - przypominał nam Jan Paweł II. „Gdy prawdziwa nauka jest niepopularna, nie wolno szukać łatwej popularności” - napisał w Przekroczyć próg nadziei. Ktoś powiedział mi, że jako dziennikarz nie musi dokumentować swoich informacji. Dzisiaj dziennikarze już nie potrzebują stosować takich form, jak przy pisaniu książki naukowej, gdzie trzeba podawać źródła informacji na dany temat. Wystarczy, że zbiera się pasujące do jakiegoś tematu informacje, albo opinie utrzymując, że to jest jedyna prawda. Jeżeli nie zatrzyma się tego destrukcyjnego procesu wobec niewłaściwego przekazywania prawdy, a będzie się dowolnie posługiwać opiniami i relacjami - byle były tylko ciekawe i chwytliwe - dojdzie do tego, że nie będziemy mogli się w ogóle porozumieć. Grozi nam
współczesna wieża Babel, w której każdy będzie mówił swoje, a nikt nie posłuży się rzetelnymi metodami dochodzenia do prawdy. Wiadomo, że prawdy oczywiste nie podlegają dyskusji, a argumenty logiczne mają przemawiać same za siebie. Okazuje się, że można nawet terroryzować ludzi swoją wiedzą, powtarzając w koło to samo i utrzymując, że tylko nasza jest racja, i że tylko nasza „prawda” się liczy. Mówi się dzisiaj - ten mądrzejszy, kto silniejszy i ten tylko wygrywa, kto więcej ludzi przekona do swojej racji. Jednym słowem - kto ma większe możliwości rozpowszechniania prawdy ten wygrywa. Czy to nie jest handlowanie na „giełdzie prawdy”, gdzie kto da więcej to jego prawdę będziemy promować? Półprawdę i częściowe jej poznawanie będzie można jeszcze uzupełnić o własne komentarze czyli stworzyć tzw. „podróbki”, uzupełnić, podmalować i pokazać. Tymi zabiegami zajmą się „specjaliści od podróbek”. W ten sposób prawda stanie się pięknie opakowanym, przeznaczonym na sprzedaż towarem.
Musimy się, oczywiście zgodzić ze stwierdzeniem, że wiedza o świecie i człowieku tak się rozrosła, że nie jesteśmy już w stanie sami dochodzić do poznania prawdy. Musimy z konieczności posługiwać się wiedzą zaczerpniętą od innych. Jej brak jest powodem dezinformacji, bo zmuszani jesteśmy zdobywać wiedzę od „handlarzy prawdą”. Musimy zatem uważać z jakiej „giełdy prawdy” korzystamy i jakich klakierów słuchamy. Pamiętam jak w latach 60., gdy powstawała telewizja, wielu ludzi nie chciało wierzyć, że człowieka można widzieć na ekranie. Niektórzy oglądali telewizor od tyłu, przekonani, że ktoś tam siedzi i pokazuje jak to miało miejsce w teatrach lalkowych. Podobnie było z podawaniem w wątpliwość prawdomówności zdobywców księżyca, którzy po powrocie opowiadali jak wygląda jego powierzchnia. Pozostawało wierzyć albo Panu Twardowskiemu albo Gagarinowi. Wiedza upowszechniona przez książki i prasę oraz inne środki przekazu, przetworzona przez ludzi na ich własny użytek, tworzy tzw. obiegową opinię na dany temat, a ta opinia nie dba o wymagania prawdy, lecz posługuje się najczęściej zniekształconym obrazem. W ten sposób opinia o rzeczywistości, która nas otacza nie zawsze zgodna jest z realiami. Ważne jest tylko, aby się dobrze sprzedawała na rynku informacji i aby było na nią zapotrzebowanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
