Reklama

Największa jest Miłość

Ks. prof. Krzysztof Guzowski, kapłan diecezji zamojsko-lubaczowksiej, w czerwcu 1987 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk Jana Pawła II. Jako kierownik Katedry Personalizmu Chrześcijańskiego na Wydziale Teologii KUL w pracy naukowej kontynuuje myśl Ojca Świętego, zwracając uwagę na osobowy charakter spotkania człowieka z Bogiem, który jest Miłością. Z czytelnikami „Niedzieli Lubelskiej” dzieli się osobistymi wspomnieniami i refleksjami nt. osoby i dzieła Jana Pawła II.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Droga do kapłaństwa

Chociaż o kapłaństwie myślałem jeszcze przed wyborem kard. Karola Wojtyły na stolicę Piotrową, to z pewnością w moich poszukiwaniach drogi życiowej i zastanawiania się nad drogą kapłańską mocno zaciążył wybór Papieża Polaka. Dzięki Ojcu Świętemu odkryłem związki poezji z mistyką. Czytałem dzieła K. Wojtyły, które wtedy zaczęły się ukazywać, a także miałem szczęście w 1980 r. uczestniczyć w spektaklu granym przez poznański teatr Brat naszego Boga. Rzecz o br. Albercie Chmielowskim mówiła mi o wartości powołania chrześcijańskiego i kapłańskiego, ponieważ Brat Albert jest modelem, w którym odnajdywał wzór swojego powołania Jan Paweł II. Doświadczyłem wówczas, że ten, kto odkryje Chrystusa i Jego Oblicze, kto się poczuje osobiście powołanym przez Niego, nie może nie odpowiedzieć na wezwanie Zbawcy i Przyjaciela. Poza tym ze zdwojoną siłą zacząłem zajmować się poezją. Wcześniej poddawano krytyce kleryków i księży, którzy pisali wiersze, jako ludzi niepraktycznych, wręcz oderwanych od ziemi. To mi dodało otuchy i wzmocniło moje pragnienie kontynuacji tego, czym zająłem się już w ósmej klasie szkoły podstawowej.

Święcenia kapłańskie

Reklama

Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że doznam tak wielkiego zaszczytu i przyjmę święcenia kapłańskie na Czubach podczas wizyty Ojca Świętego w Lublinie w 1987 r. Pamiętam, że już na początku roku akademickiego (1986 r.) mówiono o pielgrzymce Papieża do Ojczyzny, której program związany był z sakramentami; na Lublin przypadło kapłaństwo. W lutym wezwał mnie do siebie rektor seminarium lubaczowskiego z siedzibą w Lublinie ks. Jan Jagodziński i poinformował, że wraz z biskupem lubaczowskim Marianem Jaworskim i z wychowawcami zdecydowali, że to ja będę reprezentował naszą diecezję. Byłem tym wyróżnieniem zupełne zaskoczony, zwłaszcza że nie przyjąłem jeszcze święceń diakonatu. Jednak znalazłem się w gronie 50 diakonów z seminariów diecezjalnych i zakonnych. Przez pół roku żyłem w stanie duchowym, który trudno określić: ciągłego zadziwienia, ale i wielkiej radości. Cieszyłem się, że moi rodzice otrzymują w ten sposób wynagrodzenie za ich autentyczną, szczerą wiarę.
Same święcenia były wielkim wydarzeniem; wszyscy głęboko przeżywali spotkanie z namiestnikiem Chrystusowym w Lublinie. Przygotowując się do święceń w czasie rekolekcji pod kierunkiem ojca duchowego ks. Stanisława Mojka, przeżyłem najwspanialsze dni mojego życia. Odczuwałem obecność Boga i uświadomiłem sobie to, że Pan chce mnie prowadzić, bym potem i ja mógł prowadzić innych. Szczególnie pamiętam gest nałożenia rąk przez Papieża, ale i wskazówkę w homilii: kapłan z ludu wzięty i do ludu posłany, który wprowadza wiernych w nowe tysiąclecie. W 1987 r. rok 2000 był jeszcze bardzo odległy i dopiero z perspektywy niemalże 20 lat widzę, że były to słowa prorocze, które wyznaczyły pewien program.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dar i zadanie

Reklama

Tuż po święceniach bp Jaworski zaproponował mi studia w Rzymie. Wybrałem teologię dogmatyczną i Angelicum, na którym kiedyś studiował K. Wojtyła. Podczas studiów magisterskich uczestniczyłem w seminarium ks. prof. Czesława Bartnika, który zainteresował mnie problemami teologii dogmatycznej, a przede wszystkim personalizmu chrześcijańskiego. Przeczytałem wówczas Osobę i czyn, ale z czasem odkryłem katechezy Jana Pawła II Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, w których Papież mówi o człowieku, który jest obrazem Boga, stworzonym dzięki słowu dla dialogu Miłości. W pracy doktorskiej również podjąłem tematykę personalizmu, tym razem u ks. prof. Cz. Bartnika. Z czasem, jako wykładowca KUL-u, założyłem i prowadzę Katedrę Personalizmu Chrześcijańskiego. W pracy naukowej chcę kontynuować myśl personalistów lubelskich: ks. prof. Karola Wojtyły, ks. prof. Wincentego Granata (Sługi Bożego), ks. prof. Czesława Bartnika i innych. Moja praca naukowa jest pewną formą odpowiedzi na dar i zadanie, które otrzymałem podczas święceń kapłańskich. Na początku myślałem, że mogę spłacić ten dług poprzez rzetelną pracę kapłańską, ale podczas studiów dojrzała we mnie myśl kontynuacji idei personalizmu. Wciąż odkrywam obecność Boga Trójjedynego jako miłości osobowej; Boga, który nas kocha. Doświadczam i mówię innym, że pomiędzy nami a Bogiem nie ma barier, że spotykamy się z Bogiem osobowym. Po prostu głównym zadaniem personalizmu jest odkrycie Boga żywego. Od momentu chrztu św. jesteśmy mocą Ducha Świętego w Bogu, a Bóg w nas - chrześcijanin powinien to odkryć. Jesteśmy wszczepieni w Trójcę Świętą, modlimy nie tyle do Boga, a w Bogu. Personalizm to także odkrycie charyzmatów i tego, że Duch Święty rozdziela dary poprzez nas: naszą pracę naukową, poprzez dobro, które czynimy, poprzez to, kim jesteśmy... Piękno chrześcijaństwa to odkrycie piękna codzienności.

Cierpienie Ojca

We wrześniu 2004 r. byłem z klerykami z lubelskiego seminarium w Watykanie. 1 września byliśmy na audiencji u Ojca Świętego, który już wtedy czuł się słabo, z wielkim wysiłkiem podnosił oczy. To spotkanie wywarło na mnie wielkie wrażenie - widziałem, jak bardzo Ojciec Święty cierpi, a mimo to dla każdego zachowywał życzliwość i każdego chciał obdarzyć swoją ojcowską troską. To był czas, kiedy modliłem się za Niego tak serdecznie, jak za kogoś bliskiego. Cierpienie Jana Pawła II było dla mnie po prostu cierpieniem ojca. Z uwagą śledziłem doniesienia o chorobie. Z czasem, gdy Jan Paweł II coraz bardziej cierpiał, dojrzała we myśl, że muszę być przy Nim, gdy będzie odchodził. Odczuwałem wewnętrzną potrzebę bycia przy Nim i kiedy ten moment przejścia do domu Ojca nastąpił, byłem gotowy jechać do Rzymu w każdej chwili. Spotkałem wtedy studentów, którzy zaproponowali mi wspólny wyjazd. Na początku był jeden autokar, później okazało się, że jedzie nas aż 450 osób z KUL-u.

Ostatnie spotkanie

Reklama

Chociaż jechaliśmy na pogrzeb, nikt nie rozpaczał. Wszyscy odczuwaliśmy podobnie, że po prostu jedziemy na spotkanie z Ojcem Świętym. Uważam, że to był wieki dar Ducha Świętego, który dał nam odczuć, że Jan Paweł jest z nami, że On żyje. Czas podróży wypełniony był śpiewem i modlitwą. Tak się stało dlatego, że wiele osób od dawna w swoim sercu nosiło pragnienie, żeby tam być. Na Placu św. Piotra, na który udało się nam dotrzeć mimo złych prognoz, odczuwałem wraz z innymi, że uczestniczę w nowej Pięćdziesiątnicy. Wręcz namacalnie czuliśmy działanie Ducha Świętego, a nasze serca ogarnęła światłość i przekonanie, że jest to nowa epoka - Ducha Świętego oraz że nie uczestniczymy w pogrzebie, lecz świętujemy zmartwychwstanie. Ból i cierpienie mieszały się z pewnością wiary, ale nawet w tym odczuciu nadzieja była mocniejsza. Wszystkich połączył gest wzniesionych dłoni i oklaski. W tym poszumie, jakby śpiewie rąk, była wielka harmonia; to tak, jakby przez miliony serc przemawiał Duch Święty. Kiedy odezwały się okrzyki: Santo subito!, brawa zdawały się nie mieć końca.

Santo subito!

Uważam, że świętość Jana Pawła II przejawia się w dwóch elementach. Przede wszystkim święty to ten, który nie zasłania sobą Chrystusa, ale do Niego prowadzi. Jan Paweł II cały swój geniusz osobisty, zdolności, mądrość i inteligencję oddał Chrystusowi. Na siebie nie zwracał uwagi. Nawet przez skromny, biały strój, czy wymowną w swojej prostocie trumnę chciał zwracać uwagę na Chrystusa i o Nim mówić. Chciał, żeby ludzie na przełomie tysiącleci odkryli na nowo oblicze Chrystusa - Boga, który ma ludzką twarz, który jest żywą osobą, a nie odległą ideą, który poniósł śmierć, żeby nas uwolnić z grzechu i śmierci - Boga, który jest Miłością. Drugą charakterystyczną cechą, którą podkreśla wiele osób, jest to, że Jan Paweł II był człowiekiem, który pozwolił się prowadzić Duchowi Świętemu. Ojciec Święty był na tyle posłuszny Duchowi Świętemu, że niemalże było Go przez Niego widać. Dzięki temu, że nie zasłaniał sobą Chrystusa i dał się prowadzić Duchowi Świętemu, Jego dzieło jest tak potężne.

Początek nowej drogi

Wiele osób wyczuwa, że myśl Jana Pawła II jest połączona ze świadectwem Jego życia, że Jego wiara mówi - to przede wszystkim świadectwo, dopiero potem słowo. Dlatego wśród ludzi jest tak wielkie pragnienie poznania Ojca Świętego. A harmonia między nauką a życiem wyraża się właśnie w personalizmie, który daje możliwość współgrania między tym, co teoretyczne, a co praktyczne. Personalista to nie tylko teoretyk. Jeśli mówi o miłości Boga do człowieka, to nie tylko mówi, co to znaczy kochać, ale życiem wskazuje, że miłość to nie tylko uczucie, lecz służba. Żeby jednak móc o tym mówić, trzeba mieć słowo, które rodzi się z wiedzy, modlitwy, lektury Pisma Świętego. Tego uczył nas Jan Paweł II. Jego przejście do domu Ojca stało się dla nas początkiem nowej drogi - systematycznej i głębokiej refleksji nad Jego nauczaniem, zarówno na płaszczyźnie akademickiej, jak i parafialnej. Szczególne zadanie w tym względzie spoczywa na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II, który powinien pomagać człowiekowi w odkryciu, że główną perspektywą myśli Jana Pawła II jest personalizm. Ojciec Święty zachęcał nas do tego, by nasze chrześcijaństwo było chrześcijaństwem ludzi myślących, którego syntezą jest miłość. Żeby w pełni zobaczyć Jego pontyfikat, trzeba patrzeć przez pryzmat słów św. Jana: kto nie miłuje, nie zna Boga. Żeby doprowadzić ludzi do poznania Boga, trzeba kochać czynem, ale nie można kochać, jeśli się nie zna prawdy o źródle miłości - Trójcy. A do prawdy trzeba się zbliżać przez refleksję i modlitwę. Jan Paweł II był głosicielem Prawdy osobowej - Chrystusa, a odkrycie Prawdy jest celem życia chrześcijańskiego.

Wysłuchała Urszula Buglewicz

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przewodniczący KEP: Niech modlitwa różańcowa wprowadza w nasze serca pokój

2025-09-29 07:43

[ TEMATY ]

pokój

przewodniczący KEP

modlitwa różańcowa

nasze serca

Biuro Prasowe KEP

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC

Niech modlitwa różańcowa, odmawiana indywidualnie czy wspólnotowo, pomnaża naszą miłość oraz wprowadza w nasze serca prawdziwy pokój Chrystusa – powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC na rozpoczynający się wkrótce miesiąc październik – miesiąc modlitwy różańcowej.

Październik jest miesiącem szczególnie poświęconym modlitwie różańcowej. Przewodniczący Episkopatu podkreślił, że „wielu świętych wskazywało na niezwykłą wartość tej modlitwy, wypraszając dzięki niej potrzebne łaski”. Dodał, że dla św. Jana Pawła II była to modlitwa, którą szczególnie ukochał.
CZYTAJ DALEJ

Zbigniew Ziobro został zatrzymany przez policję na Lotnisku Chopina

2025-09-29 11:13

[ TEMATY ]

policja

Zbigniew Ziobro

Lotnisko Chopina

zatrzymany

Telewizja Republika

Zbigniew Ziobro został zatrzymany przez policję po wyjściu z samolotu

Zbigniew Ziobro został zatrzymany przez policję po wyjściu z samolotu

Były prokurator generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro został w poniedziałek zatrzymany przez policję w celu doprowadzenia na przesłuchanie przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Zatrzymanie odbyło się, gdy tylko polityk wyszedł z samolotu, którym przyleciał z Brukseli do Warszawy.

Ziobro, który ok. godz. 10.30 wylądował na Lotnisku Chopina, został zatrzymany po wyjściu na schody samolotu.
CZYTAJ DALEJ

Wdzięczność, wspomnienia i modlitwa

2025-09-29 23:08

ks. Jakub Oczkowicz

Spotkanie w Terliczce

Spotkanie w Terliczce

Zgromadzonych w Sanktuarium powitał ks. Paweł Ciba, proboszcz parafii i jednocześnie przewodnik jednej z grup pielgrzymkowych. Eucharystii przewodniczył bp Edward Białogłowski, a koncelebrowali ją m.in. ks. Jakub Nagi, dyrektor pielgrzymki, ks. Władysław Jagustyn, ojciec duchowny pątników, a także księża przewodnicy poszczególnych grup. Homilię wygłosił ks. Mariusz Uryniak, wicedyrektor rzeszowskiej pielgrzymki, który w swoim słowie zachęcał do pielęgnowania owoców drogi na Jasną Górę w codziennym życiu oraz do odkrywania obecności Boga w zwyczajności.

Ks. Uryniak podkreślił, że najgorszym błędem człowieka wierzącego jest zatrzymanie się w miejscu. „Najgorzej jest, kiedy człowiek bojąc się podjąć jakiegoś trudu zatrzymuje się w miejscu” – mówił, wskazując, że pielgrzymka przypomina nam o tym, iż życie chrześcijanina jest nieustanną drogą, wymagającą dynamiki, odwagi i szukania rozwiązań. Kaznodzieja zachęcał, aby każdy z uczestników spotkania uczynił ze swojego życia taką codzienną pielgrzymkę, która prowadzi przez małe akty dobra do spotkania z Bogiem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję