23 czerwca 1911 r. w Trembowli urodziło się dziesiąte dziecko państwa Trudzińskich - Wanda. Rodzina była dobrze sytuowana i głęboko religijna. Wandzia była ulubienicą całego domu, rozpieszczaną przez wszystkich. Niestety, kiedy miała zaledwie osiem lat, epidemia tyfusu zabrała jej oboje rodziców. Zaopiekowała się nią najstarsza siostra, ale wkrótce razem ze swoją o dwa lata starszą siostrzyczką, Walerią, została powierzona najpierw siostrom dominikankom w Tarnopolu, a potem siostrom służebniczkom w jej rodzinnym mieście. Była dobrą, uczynną i pracowitą uczennicą, chętnie pomagała młodszym dzieciom; już wtedy przejawiała ducha pobożności i apostolskiego zaangażowania dostosowanego do jej wieku i możliwości. W wieku 18 lat wstąpiła do zgromadzenia swoich wychowawczyń w Starej Wsi i otrzymała imię Longina. Po złożeniu ślubów zakonnych w 1931 r. podjęła pracę jako wychowawczyni w Kozłowie, a następnie w Turkowicach k. Hrubieszowa. Potrzebne do tego kwalifikacje zdobyła na kursie pedagogicznym w Poznaniu. Tamtejsza przełożona, sługa Boża Leonia Nastał, miała młodej siostrze przepowiedzieć męczeńską śmierć. Po zakończeniu nauki s. Trudzińska wróciła do Turkowic i kontynuowała pracę wychowawczą pośród dzieci. Odznaczała się duchem skupienia, gorliwości i poświęcenia. Miała niezaprzeczalny talent pedagogiczny w pracy zarówno z dziewczętami, jak i chłopcami, sierotami lub dziećmi z rodzin ubogich, których nie stać było na ich utrzymanie; umiejętnie sobie radziła z tzw. trudnymi przypadkami. Była wymagająca i konsekwentna, ale w swoim postępowaniu kierowała się sercem i dobrem powierzonych sobie dzieci, za co one odpłacały jej szczerym przywiązaniem. Sytuacja zakładu była bardzo ciężka podczas okupacji, szczególnie wszystkim doskwierał głód. Siostry, aby temu zaradzić, razem z dziećmi jeździły po żywność wózkiem torowym do oddalonych o 8 km Werbkowic. Było to o tyle niebezpieczne, że w okolicy grasowały bandy UPA, siejąc postrach wśród miejscowej ludności polskiej i ukraińskiej. W tym czasie s. Longina była opiekunką 50-osobowej grupy chłopców, której patronował św. Andrzej Bobola. W 1944 r., przed świętem swojego patrona chłopcy wyspowiadali się i przyjęli Komunię św. 15 maja ośmiu wybranych z wielu ochotników miało razem z siostrą wyruszyć po prowiant i odprowadzić na stację matkę jednej z zakonnic. Do tej grupy należeli: Staś Kuczyński z Lublina, Zbyszek Michałowski z Warszawy, Janusz Sadowski ze Lwowa (chłopiec pochodzenia żydowskiego ochrzczony w zakładzie, tam prawdopodobnie otrzymał takie nazwisko) i dwóch braci Wysmyków z Hrubieszowa (imiona pozostałych są nieznane), czyli chłopcy najlepsi i wzorowi. Tego dnia wszyscy, także s. Longina, odczuwali dziwny niepokój. Janusz czuł strach, ale po chwili modlitwy w kaplicy powiedział: „Już się nie boję, bo pójdę z Panem Jezusem. Matka Boża mi pomoże, bo byłem niedawno ochrzczony”. W drodze powrotnej z Werbkowic Siostra zauważyła, że płonie kościół w Malicach i natychmiast z chłopcami pośpieszyła na ratunek. Udało jej się wynieść obraz Serca Jezusowego, a kiedy poszła po inne rzeczy, została przez żołnierzy UPA zatrzymana razem z wychowankami (chłopiec Ukrainiec został zwolniony). Noc spędzili na przesłuchaniach w komisariacie w Sahryniu, a nazajutrz zostali wywiezieni do lasu i w święto swojego patrona rozstrzelani oraz pochowani na miejscu stracenia.
S. Longina miała 33 lata, a jej podopieczni byli w wieku od 10 do 12 lat. Od samego początku towarzyszyła im opinia męczeństwa, ale dopiero w 1975 r. udało się odnaleźć miejsce ich śmierci i pochówku. Dokonano ekshumacji, a szczątki złożono we wspólnym grobie w Starej Wsi. Męczeństwo s. Trudzińskiej i 7 chłopców upamiętnia tablica w kościele w Sahryniu i dzwon kościoła w Malicach oraz kilka publikacji w prasie i literaturze. W związku z 60. rocznicą śmierci na miejscu stracenia postawiono symboliczny krzyż.
Zakonnica, świadcząca dobro dzieciom niezależnie od ich pochodzenia, wyznania czy statusu społecznego i niewinni chłopcy, ratujący rzeczy z domu Bożego, stali się jednymi z licznych męczenników za Polskę i za wiarę. Choć bestialsko zamordowani, wzywają nas do przezwyciężania podziałów, do wzajemnego przebaczenia, pojednania i w tych intencjach wstawiają się za nami przed obliczem Chrystusa - Księcia Pokoju.
Łaski uzyskane za wstawiennictwem s. Longiny i małych męczenników, a także wszelkie informacje na temat ich imion i nazwisk oraz ostatnich chwil życia prosimy zgłaszać pod adresem:
Siostry Służebniczki NMP NP,
Stara Wieś 460,
36-200 Brzozów,
skr. poczt. 66.
Pomóż w rozwoju naszego portalu