Spotkanie rozpoczęło się w nowej świątyni Mszą św., którą sprawował proboszcz parafii ks. dr Andrzej Chmura. W homilii kaznodzieja przybliżył znaczenie słowa ministrant. Podkreślił jakie znaczenie ma służba liturgiczna ołtarza, stwierdził, że bycie blisko stołu Pańskiego jest dla każdego człowieka wielkim wyróżnieniem. Kaznodzieja przybliżył także postać pierwszego proboszcza Iwonicza Zdroju ks. prał. Jana Rąba, który był wychowawcą i spowiednikiem przybyłych z całej Polski ministrantów. Na spotkanie przybyło ponad czterdziestu mężczyzn, którzy założyli rodziny, a swoje dzieci uformowali w wierze katolickiej, czerpiąc wzorce wychowawcze ze swoich korzeni ministranckich. Czerpiąc wzorce moralne z nauki Chrystusa starali się pomnażać talenty, jakie dał im Pan. Iwoniccy ministranci zajęli wysokie pozycje społeczne w środowiskach, w których żyją. Zostali lekarzami, prawnikami, nauczycielami szkół powszechnych i akademickimi, inżynierami, rzemieślnikami.
W czasie Eucharystii ministranci złożyli dar ołtarza: zakupione szaty liturgiczne - ornat i kapę.
Inicjatorami spotkania ministrantów po latach byli: Stanisław Żywicki, Jan Nycz, Jan Kielar, Tadeusz Kielar, Kazimierz Krzyszczyk, Jan Murdzek, Bogdan Szczepanik.
Po Mszy św. ministranci seniorzy złożyli wieniec pod tablicą pamiątkową ks. Jana Rąba znajdującą się w nowym kościele, a delegacja zebranych zawiozła okolicznościowy wieniec i zapaliła znicze na mogile ks. Jana na cmentarzu komunalnym w Iwoniczu Wsi. Odmówiono też modlitwy o spokój duszy i szczęście wieczne Kapłana, oraz za zmarłych iwonickich ministrantów.
Niektórzy zebrani ministranci zastanawiali się, czy nie byłoby celowym zorganizowanie zjazdu archidiecezjalnego ministrantów-prawników, bowiem patron iwonickiej parafii św. Iwo Helory z Bretanii jest patronem korporacji prawniczych, znanym i otaczanym kultem w całej zachodniej Europie. W Polsce postać tego Świętego jest stosunkowo mało znana, a prace badawcze nad postacią św. Iwo prowadził m.in. ks. Jan Rąb.
Zjazd zakończył się w starym zabytkowym kościele pw. św. Iwona Helory i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych odśpiewaniem wiązanki pieśni religijnych przy akompaniamencie organisty Macieja Bardowskiego, oraz spotkaniem na wspólnej kolacji, na której wspominano stare dobre czasy. Ks. Andrzej Chmura zachęcał ministrantów z całej Polski, aby podtrzymywali więzi ze swoją rodzinną miejscowością i gniazdami rodzinnymi oraz zachęcał do wyznaczenia terminu III Zjazdu iwonickich ministrantów. Ministranci seniorzy zadeklarowali Księdzu Proboszczowi swoją pomoc, w tym materialną, przy rewaloryzacji i odnowie starego zabytkowego kościoła oraz rekonstrukcji grobowca ks. Jana Rąba.
II Zjazd iwonickich ministrantów seniorów odbył się w podniosłej i historycznej atmosferze. Parafia zdrojowa i całe miasteczko uzdrowiskowe, jak co roku 19 maja obchodziła swoje święto, w tym to bowiem dniu czcimy i wspominamy patrona parafii św. Iwona Helory z Bretanii. Zjazd łączył się także nierozerwalnie z oczekiwaniem na przybycie do Polski Papieża Benedykta XVI.
* * *
Ks. Jan Rąb urodził się w 1919 r. w Krasnem k. Rzeszowa. W sierpniu 1938 r. idąc za głosem powołania wstąpił do Seminarium Duchownego w Przemyślu, święcenia kapłańskie otrzymał z rąk bp. Franciszka Bardy w starowiejskim sanktuarium Matki Bożej Wniebowziętej 24 października 1943 r.
Ks. Jan był postacią znaną i życzliwie postrzeganą na firmamencie iwonickim. Jako proboszcz utrzymywał stałą więź ze swoimi parafianami, często odwiedzał ich w rodzinnych domach, nie tylko z racji kolędy, ale również na co dzień. Dla wszystkich miał czas i dobre słowo, nigdy się nie śpieszył. Czasy, w których żył nie należały do łatwych dla kapłana. Wiadomo, że duszpasterzowanie w okresie władzy komunistycznej w Polsce było wybieraniem i szukaniem ciągłych kompromisów, ale baczeniem też, aby w tych działaniach nie przekroczyć pewnej bariery i nie zatracić istoty wiary katolickiej.
Ks. Jan Rąb znany był z podejmowania niekonwencjonalnych inicjatyw dla uczczenia Boga i Ojczyzny. Z okazji 1000-lecia Chrztu Polski zachęcił ministrantów do odsłużenia w ciągu roku 1000 Mszy św. Nie znam drugiej parafii w Polsce, w której by zrealizowano taką inicjatywę. Pierwszym, który tego dokonał był Jan Kielar. Można było tego dokonać tylko dlatego, że przed Soborem Watykańskim II niedopuszczalna była Msza św. koncelebrowana, zatem księża kuracjusze odprawiali krótkie Msze św. od godz. 5.00 przy bocznych ołtarzach w starym kościele. Który z ministrantów wykazał się dużą pilnością, w czasie wakacji mógł dziennie odsłużyć i osiem Mszy św.
Ksiądz Prałat przywiązywał także dużą uwagę do nauki ministrantury po łacinie. Było to zajęcie żmudne, ale „starzy” ministranci, jak się okazało na I Zjeździe Ministrantów w styczniu 2002 r., pamiętają całą ministranturę do tej pory.
Zmartwieniem ks. Rąba było to, że w Zdroju nie było powołań kapłańskich. Pomimo, że starał się młodych chłopców zachęcić do wstępowania do Seminarium Duchownego, dopiero ks. dr Norbert Podhorecki przełamał tę złą passę i ukończył studia teologiczne, zaś aktualnie jest wykładowcą w Seminarium Duchownym w Przemyślu.
Chociaż, gdy ja byłem ministrantem, zebrania ministranckie prowadzili wikarzy: ks. Józef Węgrzynek, ks. Czesław Lech i inni, to jednak ks. Jan Rąb żywo interesował się postępami w nauce każdego z nas, pytał o rodzinę, wykazywał ojcowską troskę o problemy życiowe.
Ks. Jan pobudzał życie oświatowe w parafii. Prowadził bibliotekę parafialną, chór parafialny i poradnię przedmałżeńską. Mówił ciekawe kazania, szczególnie te o historii Kościoła powszechnego. Bardzo ciekawie mówił o historii diecezji przemyskiej i poszczególnych parafii. Były to właściwie wykłady akademickie. Pisał o tym duże dysertacje i opracowania. Po jego śmierci podobno rękopisy zostały zdeponowane w Kurii Biskupiej w Przemyślu, ale o dziwo, pomimo upływu 17 lat istnienia wolnej Polski nic nie ukazało się drukiem, a przecież tylu księży pisze doktoraty. Aż się prosi, aby te materiały profesjonalnie opracować i wydać drukiem. Wiem, że ks. Jan zawsze o tym marzył, ale w tamtych czasach ksiądz jako autor jakiejkolwiek książki, nawet przewodnika turystycznego po Iwoniczu, był nie do zaakceptowania dla państwowej wówczas cenzury. Chcąc rozpowszechniać swoje opracowania dla lektorów, kantorów i inne, dawał je do przepisywania na maszynie i w ten sposób je upowszechniał.
Cały czas szukał materiałów źródłowych po różnych archiwach. Był przykładem księdza naukowca, dociekliwym i zachłannym na wszelkie historyczne iwonickie „nowinki”. Każdego starszego iwoniczanina traktował jak chodzące archiwum akt starych, kuracjuszy zaś „przesłuchiwał” o historii ich parafii i robił z tego cały czas notatki. Miał ich całe stosy na luźnych kartkach papieru i w zeszytach.
Żył bardzo skromnie, prawie jak zakonnik. Omijał zdobycze cywilizacji takie jak telewizor, samochód itd. Wiadomo było, że ordynariusz bp Ignacy Tokarczuk proponował mu inne funkcje, ale za nic na świecie nie chciał opuścić swojego ukochanego Iwonicza Zdroju. Był jego miłośnikiem.
Ks. Jan cieszył się dużą charyzmą wśród parafian, jak i szacunkiem władz administracyjnych, a także - o dziwo - partyjnych. Po prostu był chodzącym żywym autorytetem moralnym i duchowym.
Jego wielką troską była budowa nowej świątyni, zresztą żądał tego od niego Ksiądz Biskup, nieraz rozmawiał o tym z ministrantami. Problem był z uzyskaniem właściwej parceli pod kościół. Takiej w centrum Zdroju nie można było znaleźć. Pamiętam, że z tym problemem, jak on to mówił, „wieczór legał, a rano wstawał i nie umiał sobie z nim poradzić”.
Często wyjeżdżał ks. Jan wygłaszać rekolekcje i prowadzić misje święte do innych parafii. Pracował ofiarnie na rzecz Kapituły Kolegiaty Brzozowskiej jako jej kanonik.
Pod koniec życia cierpiał na różne dolegliwości i choroby. W 1986 r. przeszedł na emeryturę. Nic nie zapowiadało jednakże, że Ksiądz Prałat może tak niespodziewanie poważnie zachorować. Wszyscy myśleli, że na emeryturze poświęci się swojej ulubionej pracy badawczo-naukowej. Jednak znalazł się nieoczekiwanie w szpitalu i odszedł do Pana po wieczną nagrodę w niebie.
Ksiądz Prałat był postacią wybitną. We wszystkich wspomnieniach wyłania się jako postać przyjazna dla ludzi, niosąca pomoc i pocieszenie. Zawsze był chętny do pomocy i udzielenia dobrej rady proszącym go o to ludziom. Wszyscy parafianie wiedzieli i czuli, że ukochał całym swym sercem to małe galicyjskie miasteczko uzdrowiskowe razem z jego mieszkańcami. Swym postępowaniem starali się jego miłość odwzajemnić i nigdy go nie zawieść w realizacji jego planów i zamierzeń dla chwały Bożej.
Pamięć o nim została w sercach wszystkich ministrantów, którzy służyli do Mszy św. w starym drewnianym iwonickim kościele od 1957 r. (powstanie zdrojowej parafii) do 16 marca 1989 r., tj. daty śmierci Kapłana. Miasto Iwonicz Zdrój i jego mieszkańcy uhonorowali tę wybitną postać nadając Jego imię jednej z ulic w dzielnicy sanatoryjnej kurortu, a także Szkole Podstawowej w Iwoniczu Zdroju oraz odsłaniając tablicę pamiątkową w nowym kościele, o którym tak zawsze marzył, a który został wybudowany przez Jego następcę ks. kan. Jana Rydzika.
Pomóż w rozwoju naszego portalu