Reklama

Nasza rozmowa

Czuję przez skórę diabła

Niedziela warszawska 25/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Lustracja powinna biec swoim torem, ale musi być prowadzona na różnych płaszczyznach, w różnych grupach zawodowych, nie wyłączając oczywiście pracowników Kościoła i księży

- Powiedział Ksiądz ostatnio, że to nie jest przypadek, iż nazwiska domniemanych księży-agentów wypływają przy okazji ważnych wydarzeń w polskim Kościele. Dlaczego?

- Wydaje mi się dziwne, jeżeli nie podejrzane, że każde wydarzenie wielkiej wagi życia religijnego, o znaczeniu historycznym dla Polski, zostaje przytłoczone wieściami dotyczącymi lustracji. Można dokładnie wskazać pewną prawidłowość: kiedy był pogrzeb Jana Pawła II, to wyniknęła sprawa o. Hejmo, o której teraz prawie nic się nie mówi. Kiedy zbliżała się pielgrzymka Benedykta XVI, to wynikła sprawa ks. Czajkowskiego i ks. Malińskiego. Teraz, kiedy cały świat zachwyca się wizytą Ojca Świętego do Polski, chętnie rozmawiałbym z państwem o wizycie Ojca Świętego, a nie o lustracji. Nagle ukierunkowuje się nasze myśli znowu na problem lustracji, który jest ważny, ale przecież nie najważniejszy w życiu Kościoła i naszego kraju. Uważam, że ręka, która uderzała w Kościół przez tyle lat, nie uschła i nadal to robi.

- Co to jest za ręka?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dużo bym dał, żeby wiedzieć, co to za ręka. Ogólnie mówiąc, jest to diabeł, który zawsze z Kościołem walczył. Pytanie tylko, kim się ten diabeł teraz posługuje. Przecież całymi latami była bardzo precyzyjnie prowadzona walka z Kościołem. Był na to czas, pieniądze i ludzie. I stały za tym umysły nie naiwne, ale wykształcone, inteligentne. I nie sadzę, żeby ci ludzie nagle się nawrócili. Oni gdzieś nadal są i komuś służą. Czuję przez skórę diabła, który działa na swój sposób bardzo logicznie.

- W kontekście lustracji w ogóle nie mówi się o tych, którzy werbowali ani o lustracji w innych środowiskach. Czy to także przejaw „ręki diabła”?

- Moim zdaniem tak. Nagle wygląda to tak, jakby księża byli najważniejszą grupą, która współpracowała z reżimem, co jest wierutnym kłamstwem. Muszą być zachowane właściwe proporcje. Lustracja powinna biec swoim torem, ale powinna być prowadzona na różnych płaszczyznach, w różnych grupach zawodowych, nie wyłączając oczywiście pracowników Kościoła i księży. Uważam że lustracja przede wszystkim powinna dotyczyć osób, które aktualnie pełnią funkcje publiczne w kraju: polityków, ekonomistów, dziennikarzy i dalej osób duchownych. Przez te lata ostatnie zawsze sprawy Kościoła były zasłoną dymną dla jakichś malwersacji. Np. dyskusja o konkordacie. To był sztuczny, naciągany problem, którym grano. Kościół był zawsze tym najprostszym, zastępczym tematem, żeby przykryć jakieś afery.

- Czyli lustracja w Kościele jest jednak potrzebna?

- Jestem przekonany, że w imię rzetelności, uczciwości, lustracja w Kościele oczywiście być powinna. Bezwzględnie powinno się wiedzieć, kto jest kim. Ale ważna jest druga część problemu: w jaki sposób to uczynić? Z tego musi wynikać jakieś dobro. Lustrację trzeba przeprowadzić w duchu chrześcijańskiej miłości, nie obok prawdy. Pan Jezus powiedział, że prawda was wyzwoli, a więc szukajmy tej prawdy.

- Ks. Isakowicz-Zaleski jej szukał.

- Ale jaką metodą? Trzeba postawić pytanie, czy wyjawianie nazwisk agentów na konferencji prasowej służy życiu społecznemu czy może lepiej, by uczyniły to odpowiednie komisje.

- Czyli metoda ks. Zaleskiego nie jest najlepsza, czy tak?

- Ks. Isakowicz-Zaleski budzi we mnie wiele szacunku za swoją determinację, stanowczość, ofiarność, patriotyzm. I ja go doskonale rozumiem. Natomiast metody, którymi się posługuje, nie są do pochwalenia. Chociażby fakt, że tuż po wizycie Ojca Świętego zwołuje on konferencję prasową, na której zamierza ujawnić jakieś dokumenty. To wyjątkowo fatalny termin. Trzeba mieć trochę roztropności.
Nie rozumiem też postawy dziennikarzy, chociaż generalnie bardzo ich szanuję i cenię ich pracę, którzy żądni są za wszelką cenę sensacji. Jakby zależało im tylko na tym, by złapać kogoś na winie i potępić. Przypomina mi się scena z Ewangelii, kiedy ludzie trzymali w rękach kamienie, żeby szybko ukamienować cudzołożną kobietę. Myślę, że takiej atmosfery być nie powinno. Natomiast ujawnienie prawdy na pewno jest potrzebne.

- A może po prostu dziennikarze postrzegają Kościół jako instytucję, która dąży do prawdy i nagle tą prawdę zamiata pod dywan, nie chce jej widzieć. I zwyczajnie to dziennikarzy oburza.

- I ma prawo oburzać. Ale ważna jest też forma, w jakiej się przedstawia daną informację. Nie wolno tu zapominać o miłości bliźniego. I o prawdzie i rzetelności. Wciąż przecież nie wiadomo, czy akta są rzetelne. I ciągle się obawiam, że księża posądzani o współpracę z SB, de facto nie współpracowali z SB, tylko byli wykorzystywani jako informatorzy. Tak jak o. Hejmo, który pewnie zgrzeszył gadulstwem i brakiem roztropności, natomiast nie widzę tam w ogóle żadnego etatowego donosicielstwa.

- Czyli, zdaniem Księdza, o. Hejmo nie był świadomym donosicielem?

- Z dokumentów, do których dotarłem wynika, że nie miał on świadomości iż donosi. Zresztą Kościół to nie jest organizacja, która ma mnóstwo do ukrycia. Składa się z ludzi obarczonych różnymi grzechami, słabościami, śmiesznostkami. I nieraz się o tym mówi innym. Jest to zwyczajny, prosty grzech obmowy. I myślę, że tu, w przypadku o. Hejmo, mogło się to zdarzyć.

- A w przypadku ks. Czajkowskiego?

- Nie znam kontekstu całej sprawy. Dopóki nie zobaczę dokumentów, trudno mi formułować jakiekolwiek oskarżenie. To może być niegodziwością.

- Czy ks. Czajkowski, tak jak zasugerowała jedna z gazet, mógł się przyczynić do śmierci ks. Popiełuszki?

- Trudno mi to sobie wyobrazić. Do śmierci ks. Popiełuszki jakikolwiek donos nie mógł raczej się przyczynić, bo jego działalność była publicznie znana. Cóż donosiciel mógł powiedzieć? Że ks. Popiełuszkę inni księża lubią albo nie lubią, zgadzają się z nim albo nie. Są to naprawdę marginalne informacje. Gdyby mnie samego ostrzegali przed agentami, powiedziałbym: niech donoszą. Przecież powszechnie wiadomo było, że ja ustroju nie kocham.
Osobiście jestem przekonany, że wielu z tych, których się posądza, nie było żadnymi współpracownikami. Znam wielu księży i naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, żeby ksiądz, w końcu strażnik moralności, tak bardzo się zdeprawował i działał na szkodę ludzi. Tak jak nie słyszałem jeszcze, żeby jakiś ksiądz zdradził tajemnicę spowiedzi. A nieraz nawet o takie rzeczy są księża posądzani.
Natomiast zupełnie nie mam zaufania do służb bezpieczeństwa. Dla nich posługiwanie się kłamstwem było czymś normalnym. Czytałem instrukcje dla nich, gdzie wyraźnie było napisane, że mają stwarzać fikcję, tworzyć plotki. I taki człowiek, nie mając żadnego kręgosłupa moralnego, mógł ze mnie, czy z innego księdza z którym się spotykał np. na gruncie parafialnym, zrobić donosiciela. Dorobić mi jakiś pseudonim i mówić, że np. agent „Guzik” donosi to i to. Mógł nawet dla niego brać pieniądze, które nawet ja, jako ten rzekomy „donosiciel” mogłem przyjmować. Bo wyobraźmy sobie, że on np. mówi: „To od mojej cioci ofiara na Kościół, tylko proszę podpisać, że ja księdzu te pieniądze przekazałem, bo inaczej ciocia mi nie uwierzy”. I ja to podpisywałem. Całą masę takich papierów podpisałem w życiu.

- Ale czy mówiąc tak, nie obawia się Ksiądz, że w takim razie mogą pojawiać się zarzuty, iż Kościół jednak ukrywa prawdę i chowa te problemy?

- Powtarzam. Jeżeli ktoś rzeczywiście donosił, i robił to z premedytacją i cynicznie, było to łajdactwo. I na pewno należy to ujawnić i wyciągnąć konsekwencje. I wcale żadnych przywilejów tutaj dla Kościoła nie pragnę.

- Ale publicznie ujawnić?

- Tak. W imię prawdy.

- Czy zatem ksiądz-agent ma publicznie spowiadać się z grzechu donosicielstwa? Dlaczego donoszenie ma być większym grzechem niż inna wina?

- Dlatego, że jest to grzech publiczny. A kapłan jest osobą publiczną. I on, popełniając ten grzech, nadużywa zaufanie wiernych.

- Ale przecież gdyby jakiś proboszcz powiedział parafianom, że donosił do SB, to byłby w parafii skończony, skreślony jako ksiądz i jako człowiek.

- Nie sądzę. Są np. księża-trzeźwiejący alkoholicy, którzy przyznali się do tego, że pili i stracili nad tym kontrolę. Proszą parafian, żeby pomogli im zachować trzeźwość. I ludzie nie mają najmniejszych pretensji.
Jeżeli ktoś nie wstydził się donosić, nie powinien teraz wstydzić się przyznać do tego.

- Jest Ksiądz dosyć surowy. Ale ksiądz, który był agentem może być zbawiony, prawda?

- Oczywiście! Każdy grzech może zostać darowany. Wszystko zależy od postawy konkretnego człowieka, od żalu za popełnione winy i woli poprawy i zadośćuczynienia.

- Spotkał Ksiądz kiedyś kapłana-agenta?

- Nie. Nie spotkałem jeszcze księdza, o którym wiedziałbym, że na pewno był agentem. Ale gdybym go spotkał, to byłoby mi bardzo trudno z nim rozmawiać.

- Nie podałby mu Ksiądz ręki?

- Najpierw bym się zapytał, czy jest świadomy tego, co zrobił i czy naprawi zło. Jeżeli tak, to podałbym mu rękę, a nawet mógłbym go ucałować.

- A czy dopuszcza Ksiądz taką możliwość, że wśród kapłanów, z którymi Ksiądz się spotyka, są tacy, którzy donosili osobiście na Księdza?

Reklama

- Nie wyobrażam sobie tego. Natomiast mogło tak być, że któryś mógł coś tam wygadać, powiedzieć, powtórzyć jakieś plotki. Do nas, księży, różne plotki o nas docierają niemal codziennie. I są to plotki zupełnie absurdalne. Wczoraj np. słyszałem kobietę, która była przekonana, że jeżdżę jaguarem. A ja w życiu nie siedziałem w jaguarze. Takie plotki są dla każdego księdza rzeczą codzienną.

- Czyli uważa Ksiądz, że ten sam mechanizm plotki działał w przypadku tych domniemanych doniesień agenturalnych?

- Tak!

- Czytał Ksiądz swoją teczkę w IPN?

- Nie miałem czasu. Ale wiem, że teczka jest i mam prawo do niej sięgnąć.

- Chciałby Ksiądz to zrobić?

- Tak i kiedyś to zrobię.

- A nie obawia się Ksiądz tej lektury? Tego, że przeczyta Ksiądz nazwiska donosicieli, których w dodatku Ksiądz dobrze zna?

- Przyznam, że nie boję się tego. W swojej naiwności uważam bowiem, że nie znajdę takich nazwisk, przynajmniej kapłańskich. Ale nawet gdyby, to po prostu bym sobie z tym księdzem porozmawiał. Jak brat z bratem. Powiedziałbym mu, że wiem o jego grzechu i posłuchałbym, co on ma mi do powiedzenia.

- Często Księdza nachodziło SB?

- Niezbyt często. Najczęściej przy okazji starań o paszport. Ale oni chyba niezbyt na mnie liczyli i te ich sugestie były bardzo delikatne. Dosyć szybko te rozmowy się kończyły.

- Odbywały się w urzędach?

- Najczęściej tak. Chociaż raz spotkaliśmy się w Łazienkach. Człowiek, który miał mi wręczyć paszport stwierdził, że załatwił paszport nie całkiem oficjalnie i chciałby mi go dać nieoficjalnie.

- Co będzie dalej z lustracją w Kościele?

- Myślę, że jeżeli ta zasłona dymna już nie będzie potrzebna, to przestanie się o tym mówić. Bo lustracja naprawdę nie jest sprawą wielkiej wagi dla bieżącego życia społecznego.

Ks. Jan Sikorski jest proboszczem parafii św. Józefa na Kole. Parafia ta słynie z licznych inicjatyw duszpasterskich, m.in. z całodobowej adoracji Najświętszego Sakramentu. W latach 1979-85 ks. Sikorski był ojcem duchownym alumnów Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie. W stanie wojennym pełnił funkcję duszpasterza internowanych. W 1989 r. został naczelnym kapelanem więziennictwa.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niech miłość do Maryi będzie sprawdzianem polskiego ducha

2024-05-03 23:18

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

uroczystość NMP Królowej Polski

Karol Porwich / Niedziela

– Maryja, Królowa Polski, to tytuł, którym określił Bogarodzicę 1 kwietnia 1656 r. król Jan Kazimierz podczas ślubów lwowskich, by dramatyczne wówczas losy Ojczyzny i Kościoła powierzyć Jej macierzyńskiej opiece – przypomniał na rozpoczęcie wieczornej Mszy św. w intencji archidiecezji częstochowskiej o. Samuel Pacholski, przeor Jasnej Góry. Eucharystia pod przewodnictwem abp. Wacława Depo, metropolity częstochowskiego. oraz Apel Jasnogórski z udziałem Wojska Polskiego zwieńczyły uroczystości trzeciomajowe na Jasnej Górze. Towarzyszyła im szczególna modlitwa o pokój oraz w intencji Ojczyzny.

Witając wszystkich zebranych, o. Pacholski przypomniał, że „Matka Syna Bożego może być i bardzo chce być także Matką i Królową tych, którzy świadomym aktem wiary wybierają Ją na przewodniczkę swojego życia”. Przywołując postać bł. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który tak dobrze rozumiał, że to właśnie Maryja jest Tą, „która zawsze przynosi człowiekowi wolność, wolność do miłowania, do przebaczania, uwolnienie od grzechu i każdego nieuporządkowania moralnego”, zachęcał wszystkich, by te słowa stały się również naszym programem, który będzie pomagał „nam wierzyć, że zawsze można i warto iść ścieżką, która wiedzie przez serce Królowej”.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 4.): Oddaj długopis

2024-05-03 20:00

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

Czy w oczach Maryi istnieją lepsze i gorsze życiorysy? Dlaczego warto Ją zaprosić we własny rodowód? I do jakiej właściwie rodziny Maryja wprowadza Jezusa? Zapraszamy na czwarty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że przy Maryi każda historia może zakończyć się świętością.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję