Agnieszka Sadowska: - W ostatnim czasie obserwujemy duże zainteresowanie szkołami katolickimi. Z czego, Pana zdaniem, to wynika? Czego oczekują rodzice, posyłając swoje dzieci do takiej szkoły?
Marek Woźniak: - Myślę, że decyduje o tym wiele czynników, przede wszystkim obecne tu wartości chrześcijańskie, tradycyjne fundamenty i to, co teraz odgrywa bardzo dużą rolę - poszukiwanie szkoły bezpiecznej i spokojnej. Rodzice wiedzą, że w naszej szkole panuje dobra, życzliwa atmosfera. Jest to potrzebne szczególnie w gimnazjum, to przecież najtrudniejszy wiek dla młodego człowieka. Naszą szkołę, wraz z pozostałymi 70 w całej Polsce, założyło Stowarzyszenie Przyjaciół Szkół Katolickich. Ma ona statut szkoły publicznej, bezpłatnej, choć nie podlega lokalnemu samorządowi. Realizujemy takie programy, jak w innych szkołach. Otrzymujemy subwencje oświatowe z ministerstwa edukacji. Tworzyliśmy ją z myślą o rodzinach, które chciały posłać dzieci do szkoły katolickiej, ale barierą było czesne. Odpowiedzieliśmy na duże zapotrzebowanie na katolicką szkołę podstawową, której w naszym mieście nie było. Program wychowawczy oparty jest na wartościach chrześcijańskich i społecznej nauce Kościoła. Kładziemy nacisk na integralny rozwój człowieka (kulturalny, zawodowy i duchowy).
Reklama
- To, co wyróżnia tę szkołę, to również formacja duchowa nauczycieli. Proszę powiedzieć jak ona wygląda w praktyce?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Nauczyciele uczestniczą w wakacyjnych rekolekcjach, w ciągu roku w szkoleniach formacyjno-zawodowych. Cyklicznie odbywają się też spotkania modlitewne, podczas których rozważamy słowa Pisma Świętego, teksty wielkich ludzi Kościoła, m.in. Jana Pawła II. Każdy dzień rozpoczynamy wspólną modlitwą na sali gimnastycznej. To daje poczucie wspólnoty i ubogaca wewnętrznie. Wychodzimy z założenia, że jeśli nauczyciel pracuje nad sobą, będzie to przekazywał uczniowi, pozytywnie go zmieniając. Swoją postawą będzie mu dawał świadectwo.
- Z jakich osiągnięć szkoły jest Pan szczególnie dumny?
Reklama
- Szkoła istnieje dopiero trzy lata, więc nie możemy mówić o jakiś spektakularnych osiągnięciach. Mamy już finalistów konkursów i olimpiad. Ale największą satysfakcją jest dla nas przemiana duchowa młodego człowieka. Wielu uczniów przyszło do nas z pewnymi obciążeniami. Obserwujemy jak zmieniają się wewnętrznie; są nawet nagradzani za to dyplomami uznania. Uczeń, który źle się zachował, zawsze dostaje szansę, jeśli wykaże wolę przemiany i zobowiąże się do zadośćuczynienia szkole lub komuś, komu wyrządził krzywdę. Całe bogactwo programu wychowawczego, z którego czerpią nauczyciele, jest obecne na co dzień. Dzięki temu do każdego człowieka podchodzi się indywidualnie i pomaga mu się rozwiązywać problemy.
Natomiast za sukces materialny uważam, to, że chociaż zaczynaliśmy od zera, w budynku do kapitalnego remontu, z własnymi środkami finansowymi, udało nam się stworzyć szkołę. Sukcesywnie wyposażamy pracownie, remontujemy sale. Oczywiście, borykaliśmy się z wieloma problemami, ale Opatrzność czuwała. Podchodziłem do trudności z przekonaniem, że są one naturalne i otwierają człowieka na łaskę Pana Boga. Obecnie mamy 450 uczniów, a szkoła cały czas się rozrasta.
- W tym roku szkołę czeka ważna uroczystość nadania patrona, którym zostanie św. Faustyna. Jak będzie przebiegać uroczystość?
- To było moje ciche marzenie od dłuższego czasu. Ta Patronka to przecież wielka święta, wspaniały człowiek, osoba bliska Janowi Pawłowi II.
Jej przesłanie o miłosierdziu Bożym jest znane na całym świecie. Dlatego jestem dumny, że właśnie św. Faustyna będzie naszą patronką. Na uroczystość, która odbędzie się wiosną, zaprosiliśmy zarówno władze kościelne, jak i wszystkie osoby, które przyczyniły się do powstania szkoły. Myślę, że będzie to dobra okazja do zaprezentowania dorobku naszej placówki.