Reklama

Trzeba śpiewać całym sercem

Niedziela rzeszowska 5/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Marzec: - Jak to się dzieje, że Pani piosenki są wciąż bardzo popularne i budzą wielkie emocje u słuchaczy?

Irena Jarocka: - Moja publiczność zawsze czeka na piosenki - i te stare, i te nowsze. To cieszy, że dalej jest tak, jak było kiedyś - że na moje koncerty przychodzą różne pokolenia. Na koncertach nie potrafię się oszczędzać i zawsze daję z siebie wszystko. Najważniejsze jest, by zawsze przekazywać słuchaczowi to, co się czuje naprawdę. Ilu by nie było słuchaczy na sali - zawsze trzeba śpiewać całym sercem. To trafia do ludzi. Publiczność jest najlepszym barometrem. Nie można na scenie udawać, bo słuchacz od razu to wyłapie. Trzeba przenosić sobą i swoją muzyką prawdę.

- Niełatwo zobaczyć Panią na polskiej scenie muzycznej. Od kilkunastu lat mieszka Pani w Teksasie…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Mieszkam tam już 16 lat, ale raz, dwa razy w roku bywam w Polsce i zawsze koncertuję. Obecnie przyjechałam na 3 tygodnie przygotować płytę, książkę biograficzną, która ukaże się w przyszłym roku, a także w związku z moim festiwalem promującym Polskę w Stanach. Przy okazji udało mi zagrać sporo koncertów i wszystkie były pięknymi spotkaniami z moją publicznością. Nadal śpiewanie jest dla mnie pasją, a koncerty to cudowne chwile. Po każdej trasie koncertowej po Polsce odczuwam dawkę energii. Wyjeżdżam do Stanów „naładowana”, co daje mi siłę do dalszego działania… Kocham spotkania z moimi rodakami.

- Święta Bożego Narodzenia to szczególny okres. Jak one wyglądają w Pani domu w Teksasie?

- Staram się, by były jak najbardziej polskie, z polskimi zwyczajami. Chodzi mi najbardziej o moją córkę Monikę. Ona bardzo żyje Polską, jest dumna z tego, że jest Polką. Staram się jej przekazać te wszystkie tradycje, by później umiała je przenieść także do swojego domu. A z drugiej strony myślę, że jeżeli mamy takie piękne wspomnienia z naszego kraju, to będąc tam, łatwiej żyć przez to, że mamy do czego wracać. Ta tradycja, te wspomnienia dają nam siłę.

- Czy łatwo pozostać Polką nie mieszkając w Polsce?

- Zawsze nie było to trudne. Choć teraz jest to o tyle łatwiejsze, że my - Polacy nie musimy tak bronić imienia Polski jak kiedyś, kiedy Amerykanie mówili, że Polska to biedny kraj, gdzieś za żelazną kurtyną. Wszyscy nam współczuli. W tej chwili mamy czym się chwalić. W związku z tym wraz z przyjaciółmi zajęłam się organizacją „Discover Poland Festiwal” w Santa Monica, który w 2007 r. odbędzie się już po raz drugi. Jest to festiwal promujący współczesną Polskę, jej kulturę i osiągnięcia. Poprzez ten festiwal próbujemy zmienić stereotyp myślenia o Polakach i o Polsce. Pokazujemy rzeczywistość, jaka jest, czyli piękną Polskę, piękny kraj z wielkimi osiągnięciami i wspaniałymi ludźmi. Kraj przepięknej przyrody. Kraj, w którym gościnność jest bardzo ceniona przez obcokrajowców. W tej chwili na pewno łatwiej być Polakiem na obczyźnie, tym bardziej, że nasz Ojciec Święty Jan Paweł II zrobił chyba największą promocję Polski, jaka była tylko możliwa.

Irena Jarocka

Ponad pięćset osób słuchało koncertu charytatywnego Ireny Jarockiej pt. „Masz jeszcze mnie”, który odbył się w grudniu w Rokietnicy k. Jarosławia. Widzowie przyszli nie tylko zobaczyć jedną z czołowych gwiazd polskiej sceny muzycznej, ale także po to, by wesprzeć szczytny cel koncertu - sfinansowanie leczenia Elżbiety Maziarz. Dzięki hojności mieszkańców gminy Rokietnica udało się uzbierać blisko 6 300 zł. Gest serca okazała również gwiazda wieczoru. Irena Jarocka nie tylko zrezygnowała z honorarium, ale również ze zwrotu kosztów podróży.
Po pełnym wzruszeń koncercie Irena Jarocka chętnie i cierpliwie podpisywała płyty swoim fanom, znalazła też czas dla rzeszowskich dziennikarzy. Irena Jarocka na stałe mieszka w Teksasie, ale, jak się okazuje, bardzo tęskni za Polską.

A. M.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w Ghanie

[ TEMATY ]

nominacja

dyplomacja

diecezja kielecka

kolegium.opoka.org

Ks. prałat dr Henryk Jagodziński – prezbiter diecezji kieleckiej, pochodzący z parafii w Małogoszczu, został mianowany przez Ojca Świętego Franciszka, nuncjuszem apostolskim w Ghanie i arcybiskupem tytularnym Limosano. Komunikat Stolicy Apostolskiej ogłoszono 3 maja 2020 r.

Ks. Henryk Mieczysław Jagodziński urodził się 1 stycznia 1969 roku w Małogoszczu k. Kielc. Święcenia prezbiteratu przyjął 3 czerwca 1995 roku z rąk bp. Kazimierza Ryczana. Po dwuletniej pracy jako wikariusz w Busku – Zdroju, od 1997 r. przebywał w Rzymie, gdzie studiował prawo kanoniczne na uniwersytecie Santa Croce, zakończone doktoratem oraz w Szkole Dyplomacji Watykańskiej. Jest doktorem prawa kanonicznego.
CZYTAJ DALEJ

Czy jestem otwarty i gotowy wybierać życie z Jezusem?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 10, 34 – 11, 1.

Poniedziałek, 14 lipca. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Kamila de Lellis, prezbitera albo wspomnienie św. Henryka
CZYTAJ DALEJ

"Nasi chłopcy" z... Wehrmachtu?! Oburzająca wystawa w Gdańsku

2025-07-14 13:24

[ TEMATY ]

wystawa

Gdańsk

Post FB Muzeum II Wojny Światowej

‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.

"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję