Reklama

Zanim staną się jedno

Niedziela bielsko-żywiecka 6/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Piotr Bączek: - Czy św. Walenty jest postrzegany przez młodych ludzi, przez narzeczonych jako osoba, która może przez swoje wstawiennictwo realnie wpływać na kształt ich wzajemnej miłości?

Ks. Krzysztof Zięba: - Pytałem o to wiele razy i, niestety, trzeba powiedzieć, że nie. Niektórzy traktują tę kwestię jako sympatyczną modę z Zachodu, dla innych jest to dobra sposobność, żeby okazać w jakiś sposób swoje uczucia, często to po prostu forma zabawy. Nie spotkałem się z odniesieniem typowo religijnym do św. Walentego jako patrona, który może pomóc miłości, do którego modlą się zakochani. Czasem młodzi są zupełnie zdziwieni, gdy dowiadują się, że św. Walenty to także patron chorych na choroby nerwowe, jak padaczka, epilepsja...

- Czego dziś najbardziej boją się młodzi zakochani w sobie ludzie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- To paradoks, ale czasem boją się, że sakrament małżeństwa popsuje ich miłość, boją się swoich własnych decyzji, boją się siebie i o siebie. Temu strachowi wtóruje także duża liczba rozwodów, rozbitych małżeństw. Strach i niepokój o przyszłość małżeństwa wywołuje także trudna, często niestabilna sytuacja materialna, względy ekonomiczne.

- Prowadzi Ksiądz specyficzną formę duszpasterstwa ludzi zakochanych, jaką są rekolekcje dla narzeczonych.

- Na początek warto rozróżnić dwie rzeczy. Jeśli chodzi o przygotowanie do małżeństwa, to istnieje tradycyjna forma spotkań przedmałżeńskich w różnych parafiach. Tam najczęściej młodzi przychodzą na spotkania w wyznaczony dzień, 4 razy w miesiącu. Tyle trwa kurs przedmałżeński. Czymś innym są nowe formy duszpasterstwa narzeczonych, wykorzystujące atrakcyjne metody aktywizujące. Do nich należą spotkania dla narzeczonych w cyklu dwudniowym (sobota, niedziela), oraz właśnie weekendowe rekolekcje dla narzeczonych (trwają od piątku do niedzieli). Na rekolekcjach, które odbywają się w klasztorze sióstr serafitek w Hałcnowie modlimy się wszyscy razem, wspólnie uczestniczymy we Mszy św., wspólnie spożywamy posiłki i oczywiście wspólnie uczestniczymy w zajęciach.

Reklama

- Jak wygląda statystyka takich rekolekcji. Czy mógłby Ksiądz podać jakieś liczby?

- Rekolekcje dla narzeczonych prowadzę od 4 lat. W ciągu roku przypada 5 serii weekendowych. Jeśli w każdej serii uczestniczy średnio 14 par narzeczonych, to w sumie daje to ok. 280 par przez 4 lata, czyli ok. 560 osób. Tylu wybrało rekolekcje jako sposób przygotowania się do małżeństwa.

- Jacy ludzie przyjeżdżają na tego typu rekolekcje?

- Najczęściej przychodzą ci, którzy oczekują czegoś więcej od siebie w przygotowaniu do małżeństwa, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę na ten temat. Są też i takie pary, które trafiają na rekolekcje nieco przypadkowo - bo, ktoś ich zachęcił, bo akurat mają czas właśnie w weekend. Ogólnie rzecz ujmując, mogę jednak powiedzieć, że nie są to ludzie, którzy chcą mieć sprawę kursu przedmałżeńskiego po prostu „z głowy”, byle tylko zaliczyć, byle mieć „święty spokój”.

- Na czym zatem polega wyjątkowość rekolekcji przedmałżeńskich?

- Powiem tak. Bywa, że ludzie przyjeżdżają z takim nastawieniem, że będą słuchali jakichś tam wykładów. Tymczasem, jak się później okazuje - na rekolekcjach to narzeczeni mają mówić, dzielić się swoimi przemyśleniami, odczuciami, spostrzeżeniami. I to jest dla niektórych zaskoczenie, że nie tylko ksiądz czy też prowadząca para małżeńska mówią, ale sami narzeczeni, bo stosowane metody warsztatów mają prowadzić do dyskusji, do rozmowy, do dzielenia się. Ponadto wielką szansą jest także możliwość indywidualnej rozmowy z kapłanem.
Pamiętam, że gdy na tradycyjnym kursie przedmałżeńskim poruszana była np. sprawa etyki seksualnej i zagadnąłem narzeczonych czy w związku z tym są jakieś pytania, wątpliwości - nie było nikogo, kto byłby dalszą dyskusją zainteresowany. Gdy kurs się kończył usłyszałem mimochodem komentarz jednego z uczestników: „Same stereotypy. Cóż to za stare poglądy”.
Z kolei, gdy podobne tematy porusza się na rekolekcjach, to ludzie zawsze pytają, dyskutują, rozmawiają, wyrażają swoje obawy, wątpliwości. Jest dialog, a nie milczenie.

- Jaka jest wobec tego rola kapłana w takich rekolekcjach?

- Jednym z najważniejszych zadań jest pokazanie perspektywy Kościoła, który ma pomóc małżeństwu.
Dla mnie bardzo istotną sprawą jest także odpowiednie przygotowanie narzeczonych do solidnej, głęboko przeżywanej spowiedzi przedmałżeńskiej. I młodzi tę spowiedź autentycznie bardzo głęboko i poważnie traktują. Często są to spowiedzi, które radykalnie zmieniają ich życie, które rodzą postanowienia. Bywa tak, że np. ci, którzy przed rekolekcjami wspólnie mieszkali, po rekolekcjach decydują się na zamieszkanie osobno aż do ślubu, wybierają świadomie drogę czystości przedmałżeńskiej itp.
Z doświadczenia widać, że spowiedź jest dla nich ogromnie ważnym przeżyciem. To w sakramencie pokuty otwierają się, mogą bez lęku powiedzieć o tym, co ich boli, o swoich ranach. Kiedyś na przykład spowiadałem narzeczonych na rekolekcjach od godz. 21 aż do 3 nad ranem. Efektem tak przeżytego sakramentu pokuty jest często potrzeba stałego kierownictwa duchowego.

- Co odpowiedziałby Ksiądz na czasem powtarzane zarzuty, że księża uczą jak żyć w małżeństwie, gdy sami w nim nie żyją, zarzuty, że są tylko teoretykami?

- Po pierwsze, to przywołam wcześniej podane liczby uczestniczących w rekolekcjach. Ponad pół tysiąca par to nie jest mało. Praca z nimi przynosi pewne doświadczenie problemów, lęków, pytań, jakie ci młodzi ludzie w sobie noszą.
Poza tym rolą kapłana na tych rekolekcjach jest przede wszystkim duchowe kierownictwo i towarzyszenie. Nie ma nic lepszego nad wspólne odkrywanie prawdy o sobie, o pięknie miłości, pięknie życia małżeńskiego. To o wiele lepsze niż przyjmowanie jakichś zasad na siłę. Do tego zresztą służą rekolekcje dla narzeczonych.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Anioł z Auschwitz

Niedziela Ogólnopolska 12/2023, str. 28-29

[ TEMATY ]

Wielcy polskiego Kościoła

Archiwum Archidiecezjalne w Łodzi

Stanisława Leszczyńska

Stanisława Leszczyńska

Są postacie, które nigdy nie nazwałyby samych siebie bohaterami, a jednak o ich czynach z podziwem opowiadają kolejne pokolenia. Taka właśnie była Stanisława Leszczyńska – „Mateczka”, położna z Auschwitz.

Przyszła bohaterka urodziła się 8 maja 1896 r. w Łodzi, w niezamożnej rodzinie Zambrzyckich. Jej bliscy borykali się z tak dużymi trudnościami finansowymi, że w 1908 r. całą rodziną wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia do Rio de Janeiro. Po 2 latach jednak powrócili do kraju i Stanisława podjęła przerwaną edukację.

CZYTAJ DALEJ

Abp Marek Jędraszewski: Trzeba wprowadzić „zarys” Bożej prawdy do naszego czasu

2024-05-12 09:45

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

- Jeśli do naszego czasu i do naszej drogi wprowadzimy „zarys” Bożej prawdy, to dojdziemy do życia wiecznego. Nawet jeśli ten „zarys” Bożej prawdy będzie wymagał od nas niełatwego, osobistego świadectwa - mówił abp Marek Jędraszewski 11 maja w czasie uroczystości odpustowych w sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie.

Uroczystości odpustowe w sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie rozpoczęły się procesją z kaplicy narodzenia św. Stanisława do szczepanowskiej bazyliki. W procesji niesiono relikwie św. Stanisława BM, św. Jana Pawła II oraz świętych i błogosławionych z terenu diecezji tarnowskiej. Dziś wprowadzono do sanktuarium relikwie św. Kingi, które ofiarowały siostry klaryski ze Starego Sącza.

CZYTAJ DALEJ

Ukraina: papieska korona dla Matki Bożej w Fastowie

2024-05-12 15:33

Grażyna Kołek

W przededniu rocznicy objawień fatimskich papieską koronę otrzymała figura Matki Bożej w Fastowie. W tym ukraińskim mieście leżącym nieopodal Kijowa działa dominikański Dom św. Marcina de Porres, stanowiący jeden z największych hubów humanitarnych w tym ogarniętym wojną kraju. Maryjna figura powstała dwa lata po objawieniach w Fatimie i przechowywana jest w miejscowym kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, ważnym punkcie modlitwy o pokój na Ukrainie.

Odpowiedzialnym za funkcjonowanie ośrodka w Fastowie jest ukraiński dominikanin ojciec Mykhaiło Romaniw, który współpracuje z całą rzeszą świeckich wolontariuszy. „Pomysł koronacji wziął się stąd, że nasz parafianin, pan Aleksander Łysenko, na jednej ze stron antykwarycznych znalazł figurę Matki Bożej Fatimskiej. Figura jest drewniana, ma 120 centymetrów wysokości. Pochodzi z Fatimy i została wyprodukowana w 1919 roku. To nas bardzo zainteresowało” - mówi Radiu Watykańskiemu ojciec Romaniw. Jak podkreśla, „drugą ważną rzeczą było to, że Matka Boża Fatimska właśnie w tym kontekście wojny prosiła o to, aby się modlić za Rosję. To jest bardzo ważne i od zawsze pamiętałem, iż żadne inne objawienie nigdy nie mówi o Rosji”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję